W barze było bardzo tłoczno. W powietrzu czuć było alkohol i papierosy. Na scenie stały instrumenty lecz muzycy nie zajęli jeszcze swoich miejsc.
Zespół przygotowywał się do występu w małej przebieralni za sceną.Freddie malował oczy uważnie wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. John stroił swój instrument wiercąc się na twardym krześle. Perkusista kończył palić papierosa, gdy nagle do pomieszczenia wpadł Brian.
- Chłopaki.. - powiedział zdenerwowany wiedząc jak reszta zespołu zareaguje. - będziemy grać dopiero za półtorej godziny.
Trzy pary zaskoczonych oczy skierowały się w jego stronę.- To po cholere tak tu wcześnie przyjezdzalismy. - Freddie podniósł głos.
- Okazało się, że przed nami będzie grać jeszcze inna grupa. Nie dopytałem się kierownika, to moja wina. - Brian spojrzał po wszystkich członkach zespołu. John uśmiechnął się do niego i pokiwał głową mówiąc, że nic nie szkodzi. Freddie stał zastanawiając się najprawdopodobniej czy jest sens wstrzynania kłótni. Jednak wyraz twarzy Rogera był najgorszy. Brian nienawidził gdy perkusista patrzy na niego w ten sposób.
Miał zmarszczone brwi, a wzrok jak karabin maszynowy, który zaraz ma pozbawić gitarzysty życia.- Teraz jakiś obcy facet będzie grać na MOJEJ perkusji. - powiedział po chwili.
- Przepraszam...
- Dobrze wiesz, że nienawidzę gdy ktoś obcy używa moich rzeczy. - mówił powoli powstrzymujac krzyk.
- Przecież już cię przeprosiłem. Nie moja wina, że jesteś taki przewrażliwiony. - powiedział Brian czując rosnące w nim zdenerwowanie.
- Dobra chłopaki nie kłócicie się! - Freddie próbował uspokoić kolegów.
Roger spojrzał zdenerwowany na gitarzyste.- Nawet ze mną nie zaczynaj! - krzyknął blondyn podchodząc do przyjaciela.
- Myślisz, że się ciebie boje? - popatrzył z góry na Rogera po chwili dodając. - dziewczynko.
- O nie! Przegiąłeś! - perkusista bez wahania rzucił się z pięściami na przyjaciela. Brian nie spodziewając się tego upadł na podłogę.
Nagle drzwi otwarły się i do pomieszczenia weszły cztery młode dziewczyny.- Hej.. - jedna z nich zaczęła jednak gdy zauważyły Rogera siedzącego okrakiem na Brianie wszystkie wybuchły śmiechem.
Blondyn cały poczerwieniał na twarzy i szybko zszedł z Briana uwalniając go od swojego ciężaru. Podniósł się na nogi i podszedł do Freddiego jakby mając nadzieję, że kolega pożyczy trochę pewności siebie, której zabrakło mu na ten moment.
- Szukacie kogoś, kochane? - Freddie uśmiechnął się serdecznie.
- Tak - odpowiedziała jedna. - Wy jesteście Queen?
- Autografy po występie. - odpowiedział dumnie.
- Nie, nie jesteśmy fankami. - zaczęła śmiać się jedna z nich. - Przyszłysmy zobaczyć zespół, z którym będziemy dzisiaj grać.
Roger prawie nie upadł na podłogę.
Spojrzał na jedną z nich, która to właśnie powiedziała.- Bardzo nam miło! - Wokalista podszedł do dziewczyn bliżej poprawiając przy tym swój zielony szlafrok.
Podał im pewnie dłoń. - Freddie.- Sally - odpowiedziała wysoka i rudowłosa, stojącą na przodzie młoda kobieta. - To Rose - kontynuowala wskazując na dziewczynę z czarnym włosami bawiącą się nerwowo palcami. - Amy - zaraz obok stała groźnie wyglądająca blondynka o ciemnych oczach i przeciętnej urodzie.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Fun It
Fanfic1972 rok, Londyn Roger to lekkoduch, który uwielbia imprezy i flirty. Ma duże powodzenie u dziewczyn jednak żadnej nie traktuje serio przez co nigdy nie był w poważnym związku. Wszystko zmienia się gdy na jednym z koncertów Queen poznaje uzdolnion...