Akt 1 Rozdział 4

663 55 24
                                    

Well I've loved a million women
In a belladonic haze
And I ate a million dinners
Brought to me on silver trays
Give me everything I need
To feed my body and my soul
And I'll grow a little bigger

W studio rozbrzmiewała świeżo nagrana piosenka.
"To jest dobre" stwierdził Brian kręcąc się na krześle. Freddie rzucił mu dumne spojrzenie wsłuchujać się w swój głos.

And I rode a million miles
Then I'd still be where I started
Same as when I started

"Nie, to mi się nie podoba!" krzyknął zatrzymując nagranie.
Brian pokręcił głową. "To jest tylko demo, Freddie!" spojrzał na chłopaków, którzy pokiwali głowami na znak poparcia gitarzysty.
"Ale jeśli nie będziemy mieć dobrej demówki, kto będzie chciał z nami pracować, mój drogi?" ciemnowłosy złożył ręce patrząc uważnie na przyjaciela. Lokaty opuścił głowę i machnął na niego ręką po czym zwrócił się do Johna. "Ile zostało nam jeszcze czasu? Basista spojrzał na zegarek."Pół godziny"

"Kurwa" Roger przeklnął pod nosem. Był wściekły, że przez wymysły Freddiego nie zdążą nagrać jego piosenki.
Jeszcze przez chwilę Brian próbował namówić przyjaciela aby nagrać coś jeszcze.
"Freddie ogarnij się!" krzyknął wkurzony Roger podchodząc do przyjaciela. Miał ochotę go uderzyć, ale po chwili opamiętał się.

"Dajcie mi to poprawić! Zajmie tylko chwilę!" powtarzał wokalista machając rękami. "Mówiłeś to samo godzinę temu!" Brian ledwo umiał usiedzieć na krześle. "Czas wam ucieka, chłopaki." cicho powtarzał John opierając się o swój bas.

"Daj mi nagrać demo mojej piosenki." powiedział Roger próbując opanować gniew. Będęc wybuchowym człowiekiem było to cięższe niż mogło się zdawać.
"Tę słabą piosenkę o Rock'N'Rollu?" Freddie spojrzał na perkusistkę lekceważącym wzrokiem. "Bo twoje są niby lepsze!?" Blondyn nie wytrzymując popchnął przyjaciela. Ten zaskoczony jego zachowaniem upadł na podłogę przewracając przy tym wzmacniacz do gitary stojący w kącie, który upadł prosto na Rogera przewracając go.

W studio rozbrzmiał głośny huk.

"Japierdole!" krzyknął chłopak "No co tak stoicie? Weź to coś z mojej nogi!" krzyczał na zszokowanego Freddiego i Briana, którzy stali nieruchomo.

Po chwili zerwali się i szybko zdjęli wzmacniacz z nogi blondyna. John zaczął klaskać. "Dziękuję za dramatyczne przedstawienie. Zostało nam dziesięć minut."

"Chyba już nic nie zrobimy" - powiedział Brian. "Roger umiesz ruszać nogą?
Blondyn próbował wstać." No jak, kurwa, jak boli! " krzyczał zdenerwowany." Jedziemy do szpitala" gitarzysta spojrzał na przyjaciela.

****
Tydzień później

Na kanapie siedziała para około czterdziestki. Kobieta dziergała coś kolorowego na drutach, a mężczyzna oglądał wiadomości w telewizji.
Wystrój staromodny, zresztą cała rodzina miała straomodne poglądy na świat. Nie umieli wpasować się w nowe zasady i obyczaje jakie nastąpiły w latach sześćdziesiątych.

Spokojne popołudnie przerwał hałas, który niespodziewanie wydał telefon.
"Odbierzesz, kochanie?" spytała kobieta patrząc na męża spod robótki.
Ten westchnął i udał się powolnym krokiem w stronę telefonu.

"Halo?" spytał głośno. "Halo, dzień dobry...mogę prosić Brooke?" mężczyzna usłyszał niepewny, zachrypnięty męski, chodź bardziej podobny do niesfornego ucznia głos.
"A mógłbym wiedzieć kto mówi?" oparł się o ścianę i zmarszczył brwi. "Roger Taylor z tej strony." chłopak odpowiedział pewniej. "proszę, to bardzo ważne!" dodał błagalnym tonem. Mężczyzna wzruszył ramionami i zawołał córkę.

Po chwili na dole stała mała dziewczyna. Spojrzała na ojca pytającym wzrokiem.
"Jakiś Roger..." Brooke wyrwała niespodziewanie słuchawkę z ręki mężczyzny na co ten zrobił wielkie oczy. Machnęła na niego ręką aby odszedł. Ten wygładził wąsa i wrócił do oglądania telewizji.

"Masz coś?" dziewczyna usiadła na stolik, gdzie stał telefon.
"Nie..." ciągnął blondyn. "Ale mam pewną prośbę... I to taką naprawdę ważną dla mnie... dla nas" poprawił się. Zapadła cisza. Brooke podrapała się po głowie i zamyśliła. Na początku chciała mu odmówić, ale gdy przypomniała sobie jego niebieskie oczy od razu zmieniła zdanie. Nie panowała nad tym, ale miała słabość do tego chłopaka. Zdawała sobie sprawę, że należy do wszystkich dziewczyn jakie Roger spotkał na swojej drodze. Jednak nie chciała być tylko przygodą na jedną noc czy spotkanie.

"Co mogę dla was zrobić?" dodała owijając kabel wokół palca.
"Przyjedź do nas, wszystko Ci wytłumaczymy."

"Tylko skąd mam wiedzieć czy się zgodzę?" spytała nieufnie dziewczyna.
"Nie wiem, ale to dobry pretekst, aby znowu cię zobaczyć." zaśmiał się perkusista.

Brooke oblała się rumieńcem, chodź wiedziała, że chłopak jej nie widzi i tak się zawstydziła. Nie lubiła gdy ktoś próbuje z nią flirtować. Ona nigdy nie skupiała się na takich rzeczach, tylko na muzyce i swojej perkusji. Nigdy właściwie nikt nie okazywał w jej stronę zainteresowania, nikt kto mógł ją oczarować.

Słychać było śmiech chłopaka przez słuchawkę. Oznaczało to, że próbował zażartować, mimo to było w tym trochę prawdy.

************************************

"Dziękuję, że przyszłaś" Freddie uśmiechnął się szeroko zapraszając Brooke do środka mieszkania. Było w nim przytulnie, chodź widać było, że nie mieszka tu żadna dziewczyna.

Wokalista wskazał jej miejsce na żółtej kanapie we wzorek, który był już tak przetarty, że ledwo było go widać. Usiadła powoli i rozejrzała się po pokoju. Na przeciwko niej siedział blondyn z nogą w gipsie.
"Co się stało?" spytała próbując ukryć przejęcie. "Skutek jednej z naszych kłótni." zaśmiał się.

Brian szybko usiadł obok Brooke uśmiechając się szeroko po czym jego wzrok spoczął na perkusiście. "No gadaj, Rog"

Ten westchnął i zaczął. "Jesteśmy w trakcie testowania studia i przy okazji nagrywamy płytę między przerwami gdy studio jest wolne."

"Najpierw miało być to tylko demo, ale dogadaliśmy się z producentem." wtrącił Freddie podając dziewczynie szklankę z sokiem. "Nagralismy dopiero połowę i nie mamy perkusisty." kontynuował Brian.

"Dlaczego akurat mam być to ja?" spytała zdezorientowana sposobem rozmowy z zespołem.
"Mamy podobny sposób gry." zaczął znów Roger. "zauważyłem na koncercie."
"No dobra, ale co za to będę mieć?" dodała.
"Coś się wymyśli." spojrzał na drobną perkusistke.
"To co będziesz chciała." podsumował Freddie siadając obok przyjaciela.

Jej wzrok skierował się w stronę Rogera. Ten uśmiechnął się i spojrzał  dziewczynie w oczy błagalnie.
"No dobra" uśmiechnąła się.
"To świetnie!" Freddie wstał i mocno przytulił Brooke śmiejąc się.

Jednak najbardziej zadowolony był Roger. Mógł patrzeć na Brooke grającą na perkusji, mógł ją lepiej poznać, dotknąć, a może i nawet pocałować.

Fun It Where stories live. Discover now