XXII

203 15 5
                                    

Co chciał osiągnąć Sokołow, poprzez nasłanie na mnie Gargamela, by ten mnie zlikwidował? Co chciał przekazać Caroline w ten sposób? O co toczyła się gra?

Pericolosa miała rację oznajmiając mi, że wchodzę do pojedynku, z którego nie ma odwrotu. To była jedynie kwestia czasu i zastosowaniu kolejnych metod przez przeciwnika, by wciągnąć w to wszystko, każdego członka mafii.

Wydarzenia najbliższego okresu miały zmienić zbyt wiele by pojąć to wszystko w sposób racjonalny.

***

-Jak wyglądało twoje życie, po przeprowadzce do Ameryki?-zapytał Erik. Siedzieliśmy właśnie w jednej z opuszczonych fabryk, którą mój przyjaciel z dzieciństwa wybrał jako miejsce kolejnego zlotu motocyklistów.

Podczas poprzedniego spotkania, obiecałem mu, iż przyjdę na kolejne takie wydarzenie. Czas wypełnienia mojej obietnicy nastał, więc właśnie pomagałem mu w organizacji. Musieliśmy poumieszczać znaki informujące o danym sektorze. Wszystko było bardzo profesjonalnie zorganizowane.

-Wszystko wyglądało bardzo podobnie. Życie każdego emigranta oparte jest na podobnym schemacie-powiedziałem po chwili dezorientacji. Nie chciałem zagłębiać się we wszystkie szczegóły, lecz uważałem, iż Erik miał prawo wiedzieć co się ze mną działo w tamtym okresie.-Zamieszkaliśmy z Kai'em w jednej biedniejszych dzielnic miasta-na wspomnienie brata, mój dobry humor jakby się ulotnił. Właściwie cały ten okres był dla mnie niezbyt szczęśliwym wspomnieniem.-Poznawaliśmy nowych znajomych, kreowaliśmy swoją nową rzeczywistość. Chcieliśmy zapomnieć o wypadku naszych rodziców i zacząć nowe życie. Na początku nam się to udawało. A przynajmniej tak wtedy uważałem. Dziś patrzę na to z innej perspektywy i wiem, że to wszystko działo się przez to, iż my nawet nie dopuściliśmy do siebie myśli, że nadszedł czas, by być odpowiedzialnym za samych siebie, że już nie ma nikogo kto się nami zaopiekuje. Mieliśmy tylko siebie, lecz wizja poznania nowych ludzi, totalnie nam to przyćmiła-zrobiłem sobie krótki przerywnik w historii, pozwalając by obrazy z przeszłości zalały mój umysł.-Jak Ameryka, to i narkotyki.-westchnąłem.-To zniszczyło Kai'a- wyszeptałem, słysząc jak Erik wciąga powietrze, nie będąc poinformowanym o śmierci mojego brata.

-Kai Berkart nie żyje?-zapytał, oczekując mojego zaprzeczenia, że coś źle zrozumiał.

Prawda jednak była inna. I ja sam jej do końca nie rozumiałem, mimo upływu wielu lat.

-Przedawkował-odpowiedziałem bez jakichkolwiek emocji.-Po tym wszystkim zostałem sam. Sam jak palec. Przestałem przyjmować narkotyki. Zazwyczaj robiłem to okazjonalnie, ze względu na to, że wszędzie poruszałem się za pomocą motocykla, a prowadząc go nie mogłem być pod wpływem. Można uznać, iż motocykle uratowały mnie od takiego samego losu, jaki spotkał Kai'a. Po tym wszystkim zmieniłem imię i nazwisko na bardziej amerykańskie, a potem zaciągnąłem się od wojska.

-Nie tylko ty zmieniłeś swoje dane osobowe. I nie mówię tu o sobie. Claus Falk. Mówi ci to coś?-zapytał wyrywając mnie z wiru wspomnień z przeszłości.

Claus Falk. Chodził z nami do jednej klasy w Norwegii. Nie przepadaliśmy za sobą. Generalnie, zawsze miał do nas jakieś problemy, a zważając, iż byliśmy bardzo szanowani w naszej szkole, to koleżka nie miał zbyt łatwego życia. Był jednym z tego typu ludzi, których się nie zapomina.

-Po twoim wyjeździe zaczął trenować sztuki walki i zmienił towarzystwo. Nagle każdy zaczął znać jego imię i nazwisko jak jakiegoś boga. Jednak jego już nie interesowało życie szkolne. Poznał szemrane towarzystwo. Chodziły pogłoski, że byli to ludzie z Rosji, lecz ja osobiście nie mam pojęcia, czego by tam mieli szukać. Ludzie wiedzą do dzisiaj jedynie to, że po zakończeniu edukacji wyjechał z kraju i słuch po nim zaginął. Totalnie odleciał. Jak sokół.

Falk to po norwesku sokół.

Claus to Mikołaj.

Po rosyjsku to będzie...

Nikolai Sokołow.

Zerwałem się z miejsca jak huragan. Oznajmiłem Erikowi, że niestety nie mogę wziąć udziału w dzisiejszym zlocie, oraz że w przyszłości wszystko mu wytłumaczę.

-W co ty się znowu wpakowałeś?-oznajmił Erik na zakończenie naszego spotkania.

Musiałem natychmiast spotkać się z Caroline.

Wsiadłem na Yamahę i ruszyłem w kierunku stacji benzynowej, gdzie znajdowało się biuro Szefowej.

***

Wpadłem do budynku stacji benzynowej jak burza. Podszedłem sprężystym krokiem do urządzenia skanującego odciski. W tym samym momencie usłyszałem jak ktoś coś do mnie woła, jak jednak z nadmiaru emocji rejestrowałem wszystko w spowolnionym tempie.

-Szefowej nie ma-dotarło do mnie wołanie pracowniczki stacji.

-Gdzie jest?-zapytałem niezbyt uprzejmie kasjerkę.

-Pojechała gdzieś jakieś dwadzieścia minut temu-wyjawiła po chwili zawahania.

Wyszedłem ze stacji nie mając już czego tam szukać.

Wybrałem numer Caroline i zadzwoniłem z zamiarem poproszenia o natychmiastowe spotkanie.

Niestety nie odebrała.

Wsiadłem z powrotem na motocykl z zamiarem odszukania jej, by przekazać wiadomości, które odkryłem.

Uznałem, iż najbardziej prawdopodobnym miejscem, gdzie mogła teraz przebywać, była skarpa, na której wszystko się zaczęło.

Pomóż mi zrozumiećWhere stories live. Discover now