XVIII

243 14 7
                                    

-Wiedziałeś coś o tym?-zapytałem Maxa, gdy wracaliśmy po zakończonej misji.

-Spodziewałem się. Poznałem już trochę Jej sposób postępowania z wrogami. Ma swoje zasady, których będzie się trzymać i nikt jej przed tym nie powstrzyma-zrobił pauzę.-Dobrze wiesz, że sam mam krew na rękach niejednego człowieka. Zazwyczaj takiego, który ma niejedną rzecz na sumieniu. Jednak mimo, że Caroline wygląda tak spokojnie, to są to tylko pozory. Ona zabiła już tysiąc razy.

***

Nie zmrużyłem oka przez całą noc. W głowie cały czas krążyły mi słowa Cabeza.

Słyszałem, że Pericolosa, poszukuje sprawców, by zakończyć ich żywot.

Dlaczego mi nie powiedziała?

Tak samo było z jej odwiedzinami w szpitalu. Też mi o nich nie powiedziała.

Jedynie jej milczenie potwierdziło mi słowa Innany, że w ogóle tam była.

Tak strasznie irytowało mnie to, że nie potrafiłem jej zrozumieć. Jednocześnie wkurwiało mnie, że tak mało mówiła. O sobie i o życiu.

Nie otwierała się. Była otoczona murem. Sama się nim otoczyła. I nie miała zamiaru go zburzyć.

Ktoś musiał jej w tym pomóc.

***

Nie wytrzymałem. Pojechałem do Noah na siłownię, która na całe szczęście była otwarta od samego rana

Jednak nawet zmaltretowanie worka, nie dało upustu moim emocjom.

Wziąłem zimny prysznic, mający na celu danie mi upragnionego ukojenia. Jednak nie spełnił on moich oczekiwań.

Musiałem z nią porozmawiać.

Wsiadłem na motor i prosto z siłowni pojechałem na stację benzynową, gdzie mieściło się biuro szefowej.

Nadrobiłem po drodze trochę kilometrów, gdyż nie miałem pojęcia co miałbym jej powiedzieć, lub jak ubrać w słowa to, o co chciałem zapytać.

Po którymś z kolei okrążeniu stacji i jej okolic, zdecydowałem, że najłatwiej będzie spytać się jej wprost o wszystkie nurtujące mnie rzeczy. Najważniejsze to szczera rozmowa. Miałem nadzieję, że będzie skora by wyjaśnić mi to wszystko.

Wpadłem na stację benzynową jak burza. Przyłożyłem dłoń do czytnika, dzięki czemu odblokowałem drzwi. Szybko pokonałem schody przeskakując po kilka schodków na raz.

Caroline siedziała przy biurku wystukując coś na laptopie. Słysząc hałasy odwróciła głowę w moją stronę.

Nie miała okularów. Zapewne przez to, iż była w pomieszczeniu sama. Spojrzała na mnie swoimi zielonymi ślepiami. Wszystko trwało ułamki sekundy.

Powoli podchodziłem do jej biurka. Zatrzymałem się dwa metry od niego. Pericolosa cały czas śledziła moje ruchy.

-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?-zapytałem spokojnie. Zbyt spokojnie.

-O czym konkretnie mówisz?-odchyliła się na swoim krześle obracając się w moją stronę, jednocześnie nie spuszczając ze mnie wzroku.

-Czemu szukasz sprawców mojego wypadku?

-Dlaczego cię to interesuje, skoro nie chcesz ze mną o tym rozmawiać?-wstała i podchodziła bliżej mnie.-To chyba nie jest w takim razie, aż tak ważne- zaakcentowała.

-Zabójstwo kilku osób, to rzeczywiście nic takiego-zacisnąłem pięści.

-To jest mafia. Na tym to polega. Ktoś skrzywdził członków, grupy którą kieruje, więc musi zginąć. Trzymam się zasad. Moich zasad-stała już tylko kilka centymetrów ode mnie.

-Tylko członków? Więc może mi wytłumaczysz, dlaczego co noc przesiadywałaś pod moją salą, lecz ani razu do niej nie weszłaś?-podszedłem tak blisko, iż stykaliśmy się w tym momencie klatkami.

-Skoro już wiesz, że tam byłam, to co jeszcze mam ci powiedzieć?-wyszeptała po chwili zawahania.

-Podaj powód-dotknąłem jej polika.

-Co mam ci powiedzieć-odsunęła się ode mnie.-Że jak tylko dowiedziałam się o wypadku, to natychmiast wsiadłam do samochodu i pojechałam na ten głupi most, mimo że zawsze w takich sprawach wysyłałam kogoś innego? Że coś kazało mi przychodzić do szpitala co noc przez cały okres twojego pobytu w tym miejscu? I że nie umiem tego wszystkiego wytłumaczyć-wszystko wypowiedziała pustym głosem, z kamiennym wyrazem twarzy, wpatrując się jedynie w moje oczy.-A, i zapomniałabym o tym, że strasznie mnie czasem wkurwiasz i irytujesz i każdy inny albo by się tego nie odważył, lub po prostu miałby już kulkę w głowie. A ja cię toleruję, łamiąc z każdym dniem coraz więcej moich zasad.

-Dlaczego odgrodziłaś się murem i nie dopuszczasz do siebie nikogo? Po co ci te okulary? Jesteś dla mnie jednym, wielkim znakiem zapytania. Nie rozumiem cię-ponownie do niej podszedłem.

-Czasem mam potrzebę, by ktoś mi to wszystko wytłumaczył. Pomógł mi zrozumieć. Bo ja też mam wiele pytań. Tylko, że nie ma mi kto udzielić na nie odpowiedzi.

***

Po wyjściu ze stacji benzynowej wcale nie czułem się, jakbym poznał odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Wręcz przeciwnie. Pojawiły mi się jedynie nowe.

Wybrałem się na długą przejażdżkę, przed powrotem do domu.

W mieszkaniu znajdował się jedynie Max.

-W przyszłym tygodniu są wyścigi. Marco do mnie napisał.

-To super. Rozumiem, że startujesz-zapytałem.

-Tak i ty również. Pericolosa kazała mi przekazać ci tą informację.

Czyli będę miał teraz na czym się skupić, by odgonić myśli.

Chciałem wygrać.

Chciałem też innych rzeczy, ale na nie jeszcze przyjdzie odpowiednia pora.

Pomóż mi zrozumiećDonde viven las historias. Descúbrelo ahora