I

1.8K 46 5
                                    


Znajduję się pośrodku jakiegoś lasu. Budynek jest cały z betonu. Z ogromnych okien zajmujących całe ściany mogę podziwiać ponury nastrój lasu. Zabawne. Siedzieć pośrodku ogromnego lasu, w budynku o którym nikt zapewne nie ma pojęcia i czekać. Czekać samemu nie wiedząc na co. Nie wiem nawet dlaczego siedzę w tym miejscu, ani na co czekam. Zapewne po zakończeniu dziesięcio-letniej służby w wojsku powinienem mieć mętlik w głowie. Nawał myśli. A zastanawiam się jedynie co się zaraz wydarzy. I co się wydarzyło. Słyszę kroki. Drzwi od pokoju się otwierają i wchodzą dwie osoby. Chłopak i dziewczyna. Oby dwoje ubrani cali na czarno. Stają trochę za biurkiem które znajduje się przede mną po obu stronach krzesła. Stoją z kamiennymi minami i czekają. Zatem ja też czekam. Na początek, a może na mój koniec. A może na to i na to. Przyglądam się tej dwójce. Zauważam, iż za skórzanymi kurtkami mają jakieś przedmioty. Broń. Jako były wojskowy może miałbym z nimi szanse. Tylko, czy ja chcę uciekać... Do pokoju wchodzi trzecia osoba. Gdy wchodzi czuć bijącą od niej władzę. Siada naprzeciw mnie. Strasznie mnie intryguje. Przeszkadza mi fakt, że nie mogę spojrzeć jej w oczy. Zasłoniła je ciemnymi okularami. Wyciąga z szuflady pudełko papierosów. Na pierwszy rzut oka widać iż jest ono robione na zamówienie. A jak wiadomo, nie byle jakie osobistości takowe posiadają. W środku papierosy również nie były zwyczajne. Miały różowy kolor i prawdopodobnie były smakowe sądząc po unoszącym się w pomieszczeniu zapachu. Po odpaleniu swojego kiwnęła głową w moją stronę jakby częstowała mnie nimi. Wziąłem jednego mimo koloru. Potrzebowałem tego, ponieważ to wszystko zaczęło mnie denerwować, a ja musiałem się odprężyć.

-James Stone-przeczytała otwierając jakieś akta a następnie zaciągając się papierosem i wypuszczając dym z ust-lat 28. Były wojskowy po dziesięcioletniej służbie ze znakomitymi umiejętnościami posługiwania się broniom. Przeszłość-nieznana. Rodzina-brak-dokończyła brunetka po czym spojrzała się na mnie.

-To mój koniec tak? Teraz zostanę zabity i zakopany w tym lesie za oknem za jakieś brudy z przeszłości-powiedziałem z kpiną w głosie. Przecież nie przestraszę się tego, że ktoś miał moje dane. Moja sytuacja była beznadziejna, ale wychodziłem już z gorszych.

-Nie. To może być twój nowy początek-odpowiedziała dziewczyna na co prychnąłem. Miałem już powoli dość, a uczucie odprężenia po wypaleniu papierosa zaczęło się ulatniać.

-Chętnie przyjmiemy kogoś takiego jak ty do naszych szeregów. Potrzebni nam są ludzie z doświadczeniem i silną psychiką, a ty to posiadasz.

-Nie znasz mnie. Nie wiesz co się działo na wojnie, w mojej głowie. Nie znasz mojej przeszłości. Nie wiesz nic. Zapewne jesteś z jakiejś dziwnej organizacji i poprzez przyjęcie mnie do jak to ujęłaś ''swoich szeregów'' wsadzisz mnie do jakiejś bandy głupców którzy gówno wiedzą o życiu-powiedziałem podnosząc głos z każdym słowem i jednocześnie wstając.

-Nie podnoś na mnie głosu-wypowiedziała zimno-Ty też nic o mnie nie wiesz. Więc z łaski swojej usiądź i mnie wysłuchaj-wstała z krzesła i podeszła do okna mieszczącego się za nią i stanęła do mnie plecami. Chłopak i dziewczyna jak stali tak stoją.-Nie jesteśmy jakąś jak to ująłeś organizacją tylko mafią. W naszych szeregach nie ma byle jakich ludzi. Każdy z nich coś przeżył. A za obrazę ich już powinnam ci coś zrobić. Może nie zabić. Nie, nie skorzystała bym na tym. Ale, że tak powiem ''uszkodzić''. Wracając do twojej osoby. Potrzebujemy osoby z doświadczeniem w posługiwaniu się broniom. Nadajesz się. Decyzja należy do ciebie. Pamiętaj jednak, że wszystko ma swoje konsekwencje a mafia to nie zajęcie na chwilę. Potrzebni nam są ludzie oddani.-zrobiła przerwę i z powrotem podeszła do stolika-Zatem jaka jest twoja decyzja?

-Wchodzę w to-powiedziałem od razu bez zawahania. Doskonale wiedziałem, że gdybym odpowiedział nie, już bym nie żył. To była mafia. Tu nie było miejsca na chwile zawahania.

-Myślę, że twoja szybka decyzja wynika z tego, iż wiesz, że nie wyszedłbyś w innym przypadku stąd żywy-powiedziała obojętnie pakując rzeczy leżące na stole.-Wiem że zapewne nie masz się gdzie podziać dlatego pojedziesz z Maxem do jego mieszkania. Tam przenocujesz. Reszty dowiesz się od Maxa. Ale on i tak nie zdradzi ci czegoś, o czym wiedzieć nie powinieneś-wskazała na chłopaka o blond włosach, który stał tu przez ten cały czas z kamienną twarzą.-A to jest Innana. Poznacie się kiedy indziej. Witam w szeregach. Myślę że dla nas oboju będzie to udana współpraca.-Zakończyła i wyszła, a razem z nią dziewczyna.

-Na co czekasz?-zapytał blondyn tym razem z nikłym uśmiechem.-Uważaj, bo ona sama w sobie jest zabójcza...


Pomóż mi zrozumiećWhere stories live. Discover now