XVI

242 15 4
                                    

-Dlaczego przychodziłaś do szpitala co noc?-musiałem zadać jej to pytanie. Korciło mnie strasznie by uzyskać na nie odpowiedź.

-Nie zmieniaj tematu-obruszyła się.

-To ty go zmieniasz-zauważyłem.

-Bo tak to działa, że dla mnie niewygodny jest temat moich odwiedzin w szpitalu, a dla ciebie temat wypadku. Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, że ktoś zablokował ci kierownicę? Myślałeś, że się nie dowiem? Nie powiedziałeś mi tego, bo mi nie ufasz? Szkoda, bo byłam tam-wstrzymała na chwilę oddech, jakby właśnie zdała sobie sprawę z tego co powiedziała.- Pojechałam tam natychmiast po telefonie Maxa, a ciebie nie stać nawet na to by powiedzieć mi co tam się wydarzyło?-mówiła już mniej donośnym głosem.

Przyglądałem się brunetce i nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Nie byłem skory by dzielić się z nią informacjami o ostatnim incydencie, bo nie chciałem się nad tym roztrwaniać i rozmyślać. Uważałem, że tak się stało i trudno bo było jeszcze wiele innych rzeczy do zrobienia.

Działając pod wpływem chwili, wyciągnąłem ręce i szybkim ruchem zdjąłem jej okulary. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy przez chwilę, po czym jakby oprzytomniała.

-Oddaj-powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu.

-W tej chwili nie są ci potrzebne. Jestem tutaj tylko ja, a czuję się trochę niekomfortowe gdy nie mam z tobą kontaktu wzrokowego.

-A ja czuje się niekomfortowo gdy ich nie mam-wpatrywała się we mnie z uporem jakby miało to na mnie wymusić oddanie jej ich.

-Zawsze możesz poprosić-zasugerowałem rozbawiony, na co prychnęła.

-Nie wierzę-szepnęła pod nosem i podeszła do okien wpatrując się na ruchliwą ulicę przy stacji benzynowej. Oparłem się o biurko dając jej chwilę na szybkie przemyślenia.

-Jak widzę i tak nie dowiem się od ciebie nic więcej poza tym co już wiem-odwróciła się nie zaszczycając mnie swoim spojrzeniem.-Wprowadzimy tylko twoje odciski do bazy, byś mógł odblokowywać drzwi za pomocą dłoni-wyjęła tablet, na który kazała położyć mi dłoń. W ten sposób zeskanowała moją dłoń.-Ta stacja należy do mafii. Oczywiście nieoficjalnie. Oficjalnie jest ona zwykłą stacją paliw. Niektórzy domyślają się prawdy. Ty przychodzisz tutaj tylko gdy ja cię o to poproszę, lub gdy będziesz miał do mnie sprawę, która nie może czekać. Na ten moment to wszystko-zakończyła.-Okulary-powiedziała dobitnie, wyciągając dłoń w moją stronę. Oddałem je jej, po czym zacząłem kierować się w stronę schodów.-Więcej tego nie próbuj-zatrzymała mnie.

-Nadzieję możesz mieć. Taką samą jak ja na to, że kiedyś powiesz mi dlaczego co noc siedziałaś na korytarzu, przy mojej sali-oznajmiłem na zakończenie, po czym zacząłem schodzić po schodach.

***

Wychodząc odwróciłem się by spojrzeć w miejsce, w którym zapewne stała, przyglądając mi się przez szybę. Zerknąłem tam, po czym założyłem kask i wsiadłem na moją maszynę, odjeżdżając z piskiem opon. Była tak strasznie intrygująca. Całą drogę zaprzątałem sobie myśli jej osobą. Zastanawiało mnie co się musiało wydarzyć, że jej charakter jest w tej chwili taki, a nie inny. Nie wierzyłem, że ktoś może posiadać taki od urodzenia.

Podjechałem pod blok, zsiadłem z motoru i wszedłem na górę. W mieszkaniu znajdował się Max. Nim zdążyłem zdjąć buty, ten znajdował się już w holu.

-Co powiesz na małą domówkę u mojego kumpla z Japonii? Akurat przyjechał na weekend i wynajął dom blisko centrum. Jest zajebisty, a jego imprezy są zawsze najlepsze. Dobra muzyka, hektolitry alkoholu i całkiem ładne dziewczynki. To co ty na to?-mówił z nieopisanym entuzjazmem.

-Imprezom nie odmawiam-uśmiechnąłem się.-Mów gdzie i kiedy.

-O dziewiętnastej mamy być pod adresem, który mi przesłał. Ale wiesz, że ze względu na moją rękę musisz nas zawieźć?-zapytał.-Rozumiesz co to oznacza, tak?

-Zero alkoholu-mruknąłem.

-Dokładnie-uśmiechnął się wrednie.-Współczuję ci, bracie-poklepał mnie po ramieniu.-Radzę ci się zbierać.

-Sądzisz, że tak długo zajmuje mi zebranie się?-udałem urażonego.

-No wiesz, król nie będzie czekał-poklepał mnie po ramieniu, po czym odszedł dumnym krokiem udając monarchę.

-Nie wierzę-mruknąłem rozbawiony, po czym poszedłem do pokoju, by wziąć prysznic.

***

Przemieszczaliśmy się Kią Stinger w sportowej wersji GT. Żółty kolor pojazdu zwracał uwagę wielu, zwłaszcza przy tak dużej prędkości. Mimo to skutecznie przebiliśmy się przez miasto i właśnie staliśmy przed sporych rozmiarów rezydencją Japończyka.

-Skromna domówka, tak to ująłeś?-zapytałem przyglądając się posiadłości z której dochodziły odgłosy głośnej muzyki, a ze środka wychodziło mnóstwo ludzi.

-To był tylko taki argument, żeby cię przekonać, że warto iść-ruszyliśmy w stronę domu i weszliśmy do środka.-O tam jest-wskazał na Japończyka znajdującego się wśród grupki znajomych.- Shō-wykrzyknął blondyn do chłopaka o bujnych czarnych włosach. Ten natychmiast się odwrócił mimo hałasu jaki panował w środku. Uśmiechnął się i podszedł do nas.

-Max!-poklepał niebieskookiego po plecach.-Jak dobrze, że jednak przyszedłeś. Tyle czasu się nie widzieliśmy. A ty zapewne jesteś James-zwrócił się w moją stronę.-Max mówił, że przyjdzie ze swoim kumplem, tak więc witam i czujcie się jak u siebie. Alkohol jest w kuchni-spojrzał sugestywnie na Maxa jednocześnie wskazując nam kierunek.

-Dzięki, potem cię gdzieś złapię to sobie pogadamy-powiedział blondyn i ruszył zapewne w kierunku wskazanym przez Shō.

Mimo, że byłem już na wielu imprezach, to widok jaki zastałem w tym pomieszczeniu zdziwił mnie niesamowicie. Na blatach tańczyły dwie dziewczyny, które miały na sobie bardzo mało materiału zakrywającego ciało. Nie były brzydkie, lecz nie należały na pewno do dziewczyn, z którymi można by się spotykać na dłuższą metę.

-Ja biorę blondynkę, a ty brunetkę. Długo na to czekałem.-ucieszył się mój kumpel.

-Przecież masz rękę w gipsie-zdziwiłem się i czekałem na odpowiedź, która za pewne była bardzo intersująca.

-Ale to nie oznacza, że nie może się mną ktoś zająć-poszerzył uśmiech Max, po czym podszedł jak najbliżej blatu i ręką pokazał blondynce, by ta się schyliła. Szepnął jej coś na ucho, a ta od razu z wielkim bananem na ustach zeszła do niego i podążała za nim na parkiet.

Dziewczyna, która pozostała na blacie, ani trochę mnie nie podniecała. Była bardzo przeciętna, lecz od bardzo dawna z nikim nie współżyłem, a potrzebowałem takiej ulgi. Złapałem wiec z nią kontakt wzrokowy, po czym wskazałem palcem by do mnie podeszła. Zrobiła to bez żadnego zawahania. Podeszła do mnie, po czym skierowaliśmy się na parkiet, gdzie ocieraliśmy się o siebie, a następnie poszliśmy do łazienki, by zaliczyć tam szybki numerek.

Pomóż mi zrozumiećNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ