Szatyn wylądował przed ponurym dworem.
- Co mi się tu podobało to ja nie wiem... -
Zielonooki powoli wszedł na teren posiadłości i ruszył do rezydencji Czarnego Pana.
Tom siedział na tronie i wysłuchiwał kolejnych raportów od swoich sług.
- Jakim cudem nie mogliście go znaleźć?! To jest jeden gówniarz! -
- Panie mój, nie ma go w Hogwarcie ale w żadnym z miejsc o którym nam mówiłeś... -
- Niech żaden z was nie pokazuje mi się na oczy póki nie znajdzie chłopaka! -
Drzwi zaskrzypiały a wzrok mężczyzny wylądował na zakapturzonej postaci.
- Kim jesteś i co tu robisz?! -
- Ponoć szukasz Harrego Pottera. -
Mężczyzna usiadł wygodniej na tronie.
- Tak, wiesz gdzie jest? -
- To oczywiste. -
Postać chwyciła kaptur i go zdjęła. Wszystkim obecnym ukazała się twarz wybrańca.
- W końcu sam nim jestem. -
Tom siedział zszokowany na tronie, jego słudzy stali i czekali na rozkaz swojego pana.
- Po co tu przyszedłeś? -
- Myślę że to oczywiste Riddle, pora zakończyć ten konflikt. -
- Doprawdy? A jeśli ja nie chcę? -
- Twoje zdanie mnie naprawdę mało obchodzi, zginiesz czy tego chcesz czy nie. -
Voldemort zaczął się śmiać, na co jego podwładni skulili się jeszcze bardziej.
- Ty, chcesz zabić mnie? -
- Czyżbyś zapomniał o przepowiedni? -
- Potter chyba nie sądzisz że uda ci się mnie pokonać. -
- Dobrze że pamiętasz moje nazwisko, o mało co nie przyjąłem twojego. -
- Ah... Więc o to ci chodzi? Mały Potter jest zazdrosny? -
- O co? O ciebie? Nie bądź żałosny. -
- Już nie pamiętasz jak ci się podobało ze mną w łóżku?-
- A ty już nie pamiętasz jak się mnie słuchałeś gdy byłem w ciąży? Byłeś na każde moje skinienie, niczym mały piesek... -
Mężczyzna zerwał się z tronu.
- Jak śmiesz! Nigdy nic do ciebie nie czułem! Rozumiesz! Jesteś nic nie wartym śmieciem! -
Szatyn uśmiechnął się do Czarnego Pana.
- Chcesz to wmówić mi czy sobie? Chyba nie sądzisz że ja byłbym z tobą gdyby nie ciąża. -
W tej chwili obok policzka szatyna przeleciało mordercze zaklęcie.
- Chcesz zginąć Potter?! -
- Chciałem jeszcze kontynuować tę czarującą rozmowę ale skoro aż tak śpieszy ci się do grobu... -Witam witam ja i mój chory brzuszek. Jak zapewne zauważyliście to już chyba końcówka opowiadania.
CZYTASZ
Secret in his life
FanfictionWystarczyło kilka minut żeby zmienić moje życie. Kilka minut aby stać się dorosłym. Wszyscy mówią że dorosłość to przyjęcie konsekwencji głupich decyzji. Właśnie muszę przyjąć konsekwencję, nie jako nastolatek a dorosły. Moje życie zmieni się o 180...