37. Korona?

3.3K 436 127
                                    

♛♛♛♛♛

Louis

Zimny wiatr co chwila uderzał we mnie, powodując gęsią skórę na mojej skórze. Nie miałem na sobie za ciepłych ubrań. Powinienem siedzieć w kajucie z Liamem, ale miałem już dość zadręczających mnie myśli.

Bałem się, tak bardzo bałem się wrócić do Anglii. Nie chciałem stanąć twarzą w twarz z poprzednimi władcami tego kraju, a zarazem rodzicami Harry'ego. Na samą myśl o tym zadrżałem. Ale nie mogłem tak po prostu stchórzyć ani zawrócić, byłem przecież królem. Miałem swoje obowiązki, którym musiałem sprostać.

Oparłem się o barierkę, lekko się nad nią nachylając. Słyszałem szum fal uderzających o burtę. Morze było spokojne, a z zapewnień kapitana statku wiedziałem, że nic nie wróżyło, by miał zerwać się sztorm. Czekała nas spokojna podróż do celu. Objąłem się ramionami, chcąc zatrzymać choć część ciepła przy sobie. Dodatkowo zamknąłem oczy, gdyż zaczęły mnie szczypać przez morski wiatr. W tle oprócz fal słyszałem komendy wydawane przez ludzi. Ktoś do kogoś krzyczał, czyjeś stopy uderzały o deski pokładu. Dla tych ludzi ten dzień był jak setki innych, które na co dzień przeżywali. Podziwiałem marynarzy. Nie bali się płynąć statkiem pomimo zagrożenia ze strony piratów jak i sztormów. Ja sam nie mógłbym nigdy dołączyć do załogi. Wszechogarniająca nas woda ogromnie mnie przerażała, a kołysanie fal powodowało nudności.

Wyprostowałem się i rękami sięgnąłem do swojej głowy. Dłońmi odszukałem złotą koronę, którą chwyciłem i zdjąłem. Przez chwilę trzymałem ją przed sobą, badając opuszkami palców każdy jej szczegół. Należała do mojego ojca. Chciałem ją zostawić we Francji, lecz moje siostry nalegały, abym ją dla siebie zatrzymał. Dla Damiena powstanie nowa, którą włoży w dniu swojej koronacji i  ślubu z moją młodszą siostrą. Miałem nadzieję, że ten dzień będzie szczęśliwy dla tej dwójki, że się pokochają i stworzą rodzinę.

Uśmiechnąłem się lekko, przesuwając złoty przedmiot w dłoniach. Jak byłem małym chłopcem bardzo często bawiłem się tą koroną. Mój ojciec mi na to pozwalał i często zakładał na głowę pomimo tego, że była o wiele za duża. Każde wspomnienie o moich rodzicach wywoływało ból, którego starałem się unikać. Teraz ostrożnie położyłem ozdobę głowy na barierce. Dłońmi przeczesałem swoje włosy. Nie czułem się za dobrze, choć podróż statkiem jeszcze trochę potrwa.

Niestety zawsze byłem niezdarny, a ta niekorzystna cecha pozostała mi już z okresu dzieciństwa. Strąciłem koronę ręką, gdy próbowałem ponownie ją chwycić, by założyć na głowę. Zacząłem w panice szukać jej na drewnianej barierce, ale nigdzie nie znalazłem. Na pewno wpadła do morza. Ręce zaczęły drżeć mi ze zdenerwowania. Byłem okropny, taki beznadziejny. Straciłem jedyną pamiątkę po ojcu, jaką miałem.  Po moim policzku spływała stróżka łez. 

- Louis?  - usłyszałem głos Liama dochodzący zza mnie.  -  Co się stało?

- To był wypadek, niefortunne  zdarzenie - zacząłem, łapiąc się barierki. - Król był ślepy, a pokład śliski...

- Co ty mówisz, Louis? - Liam zbliżył się o dwa kroki.

- Anglia musi mi wybaczyć - dodałem, wspinając się na barierkę, która stanowiła jedyną przeszkodę do kojących fal morza.

- Nawet tego nie rób, Louis!

- Za późno - powiedziałem, przechylając się do przodu.

Nie zniósłbym kolejnego upokorzenia przez stratę korony. Poddani nie mogli mnie zobaczyć bez niej,  a co dopiero rodzice Harry'ego. To było za wiele.

Nie słyszałem nic oprócz szumu fal, gdy spadałem w dół. Po tym lodowata woda otoczyła mnie całego, powodując ból  mojego ciała. Otworzyłem usta by krzyknąć, lecz tylko dzięki temu słona woda wdarła się do gardła. Wymachiwałem rękami i nogami. Za wszelką cenę chciałem wydostać się na powierzchnię, choć na chwilę zaczerpnąć oddechu. W ciągu tych kilku sekund opadłem z sił. Połykałem wodę, po prostu się topiłem.

Jednak nie dane było mi umrzeć. Poczułem czyjeś silne dłonie na swoim ciele.  Chciałem wczepić się w tę osobę, lecz pozostawałem bierny. Gdy wynurzyliśmy się z wody, zimny wiatr uderzył w nasze wystające z morza głowy.

- Rzuć linę! - usłyszałem znajomy głos.

Po tym zdaniu zacząłem zapadać w sen. Coś szorstkiego owinęło się wokół mojej klatki piersiowej. Potem był już tylko przeraźliwy chłód i ból.

*****

Obudziłem się w ciepłym miejscu. Leżałem na czymś miękkim, dodatkowo przykryty kocami. Otworzyłem oczy i podniosłem się do pozycji siedzącej. Nie wiedziałem gdzie jestem. Czy wciąż byłem na statku? A może już dobiliśmy do brzegu i  po długiej podróży znajdowałem się w zamku?

- Całe szczęście, że się obudziłeś - usłyszałem po raz kolejny głos przyjaciela. - Co ty chciałeś zrobić, Louis?!

- J-ja... - wydusiłem z siebie to krótkie słowo pomimo drapiącego gardła.

- Zaczekaj - powiedział Liam.

Słyszałem brzdęk naczyń, a po chwili pod moje usta został przytknięty metalowy kielich z wodą. Napiłem się trochę, choć na dzisiejszy dzień miałem dość  wody. Naczynie zostało zabrane.

- Pokład był śliski, tak jak mówiłeś - odezwał się. - I tej wersji się trzymamy.

- Nie powiedziałeś im? - zapytałem. - Przecież wiesz, że umyślnie wskoczyłem do wody.

- To wiemy tylko my dwaj. Posłuchaj... - westchnął. - Nie wiem jaki był tego powód, ale wiem, że to była najgorsza z decyzji jakie kiedykolwiek podjąłeś.

- Gdzie się znajdujemy? - zmieniłem temat, nie chcąc dłużej rozpamiętywać o tej żenującej próbie samobójczej.

- Na statku. Dobiliśmy do portu pół godziny temu, ale wolałem zaczekać aż się zbudzisz. Musisz założyć ubranie...

Uniosłem zdziwiony brew. Po co miałem zmieniać strój? Przecież... Sięgnąłem ręką do klatki piersiowej i odkryłem, że nie ma na mnie mojej tuniki. Na całe szczęście znajdowałem się w bieliźnie.

- Musiałem pozbyć się ociekających wodą ubrań - wytłumaczył z rozbawieniem w głosie Liam. - Znalazłem też koronę na deskach pokładu, o mało co nie wpadła do wody.

- Korona? - schowałem twarz w dłoniach i nabrałem głębokiego wdechu. - Pomóż mi się ubrać, Liam - westchnąłem.


♣♣♣♣♣

Witajcie!

Ten rozdział powstał  już wcześniej, tylko zostało mi go popoprawiać.

Dużo osób pyta się mnie o rozdziały tutaj. Dlaczego tak długo nie było rozdziałów?

Porucznik trafił do szpitala, jest już po operacji (lekarze mieli puzzle z moich kości xD), lecz prawa dłoń i palce nie współpracują jak należy  i przez to  nie ma rozdziałów :<

Dla was postaram się jak najszybciej skończyć ten ff, ale lewa ręka nie jest aż tak zręczna jak prawa, dlatego zejdzie się zanim powstanie nowy rozdział.

Przepraszam za tak długą nieobecność, mam nadzieję, że nie opuścicie mnie przez to :(

Miłego dnia!

Dziękuję za gwizdki i komentarze! ♥

A Blind Prince ~Larry ✔Where stories live. Discover now