13. Zabawa statkami

4.8K 510 421
                                    

♛♛♛♛♛

Louis

- Król Tomlinson wraz   z rodziną powinien dotrzeć do portu jutro popołudniu - poinformował mnie władca Wielkiej Brytanii.

- Na pewno za nimi tęsknisz - dodała królowa. - Młode księżniczki również będą obecne na ceremonii, pewnie nie możesz się ich doczekać.

- Dawno z nimi nie rozmawiałem - zgodziłem się z nią.

- Będziesz mógł z nimi spędzić cały dzień. Wszystko jest już przygotowane na ceremonię ślubu i koronacji.

Pokiwałem głową, przyswajając te informacje. W zasadzie nie miałem żadnego wyboru. Wszystko działo się zbyt szybko. Te ostatnie dni zleciały nie wiadomo kiedy. Jeszcze jutrzejszy dzień będę mógł cieszyć się się beztroską i ostatnimi chwilami wolności. Następnego dnia stanę się mężem Harry'ego. Bałem się, że młody książę cały czas udawał, że wszystkie jego uprzejmości i wspólnie spędzone chwile były na pokaz, nie były prawdziwe.

Usłyszałem kroki, a następnie skrzypienie starych drzwi. Po chwili ktoś wszedł do środka, nie czekając nawet na zaproszenie króla. To mogła być tylko jedna osoba  - Harry. I  rzeczywiście był to on. Przywitał się grzecznie z rodzicami, a następnie stanął przy mnie. Poczułem ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Lekko uśmiechnąłem się na ten gest.

- Wybieram się na spacer - zaczął. - I pomyślałem, że mógłbym to zaproponować Louisowi. Zechciałbyś mi towarzyszyć? - teraz zwrócił się do mnie.

- Jesteśmy w trakcie herbatki, ja nie wiem czy... - zacząłem, lecz przerwała mi królowa.

- Idźcie, nie będziemy zatrzymywać dłużej księcia - powiedziała. - Opiekuj się nim, Harold.

- Matko... - westchnął ciężko książę.

Podał mi swoją dłoń i wstałem z krzesła. Złapałem  jego ramienia i zaczęliśmy kierować się w stronę drzwi. Dokładnie osiem kroków. Udało mi się już zapamiętać rozmieszczenie krzeseł i stolika w salonie. Dosyć często królowa zapraszała mnie na popołudniowe herbatki. Podczas nich zdradzała mi wszystkie ważne informacje o arystokracji.

- Ach ci młodzi... - usłyszeliśmy jeszcze westchnienie króla Desmonda, zanim drzwi za nami zostały zamknięte.

Przez chwilę szliśmy w ciszy. Kręconowłosy prowadził mnie korytarzami zamczyska, w stronę schodów. Po nich zeszliśmy na dół. Gdy poczułem świeży powiew powietrza wiedziałem, że byliśmy już na zewnątrz. Czułem również przyjemne ciepło promieni słonecznych. Dziś była piękna pogoda.

- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałem, lekko się uśmiechając.

- Do ogrodu - odparł. - Jest tam mały staw, myślę, że ci się spodoba.

- Chyba nie chcesz mnie w nim utopić? - zaśmiałem się, lecz nie usłyszałem odpowiedzi od zielonookiego.

Przystanąłem w miejscu i zmarszczyłem brwi. Po chwili usłyszałem głośne westchnienie. Książę również się zatrzymał.  Stanął przodem do mnie.

- Nie bądź niemądry, Louis - zaśmiał się. - Po co miałbym cię utopić? Przecież za dwa dni będziemy małżeństwem. Przejmę koronę po ojcu.

- Ostatnio dość często zabierasz mnie na spacery, a jeszcze nigdy nie wspominałeś o jeziorze.

- Bo to szczególne miejsce - odparł lekko, ponawiając nasz spacer. - Lubię tam czasem posiedzieć i pomyśleć.

- We Francji również miałem takie miejsce - powiedziałem. - Był to ogród. Uwielbiałem zapach kwitów, pozwalał na chwilę zapomnieć o różnych zmartwieniach. Nadal w sumie uwielbiam kwiaty.

A Blind Prince ~Larry ✔Where stories live. Discover now