Prolog

7.4K 622 937
                                    

♕♛♕♛♕♛♕♛♕♛♕

Dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy... już blisko. Przyspieszyłem, odliczając kolejne kroki. Nie ma mowy, że mnie złapie, on jest za stary i zawsze wolniej biega. Uda mi się, po raz kolejny mu ucieknę! Tak jak wczoraj. Mój śmiech rozniósł się po całym korytarzu.

- Louis! Książę! Zatrzymaj się natychmiast! - usłyszałem głos swojego nauczyciela.

Zaśmiałem się tylko i skręciłem w bok. Raz, dwa, trzy... stop! Czyjeś ręce złapały mnie i przytrzymały w miejscu. Wyczułem chłodne pierścienie na palcach z kamieniami szlachetnymi, więc rozpoznałem, że to mój ojciec. Przełknąłem z trudem ślinę i czekałem na rozwój wydarzeń.

- Louis... Co ty znowu wyprawiasz? - zapytał, wolną ręką głaszcząc mnie po głowie i niszcząc moją fryzurę.

- Frederick znów zmusza mnie do nauki łaciny! - zawołałem, robiąc smutą minę. - Ale już mnie głowa boli, ojcze.

- Wasza wysokość - odezwał się wspomniany wcześniej mężczyzna, kłaniając się nisko, co rozpoznałem po szeleście ubrań.

Słychać było jego sapanie. Był zdyszany i dopiero teraz się pojawił. Wiedziałem, że nie ma ze mną szans!  Chyba nieźle się wymęczył. Nie był wytrzymały, nie to co ja!

- Czy mógłbyś mi wyjaśnić, dlaczego męczysz mojego syna łaciną? - powiedział ojciec, stukając palcami w moje ramię, robił to odruchowo.

Był niecierpliwy, to na pewno. Zawsze troszczył się o nas, swoje dzieci i nie pozwoliłby, aby stała nam się żadna krzywda. Oprócz mnie, były też moje siostry; Charlotte oraz Felicite. Obie były młodsze. To ja w przyszłości miałem objąć tron po ojcu. Już od najmłodszych lat mnie do tego przygotowano. Lubiłem naukę, co innego nauczycieli. Niektórzy mieli zbyt wysokie wymagania.

- Panie... sam osobiście kazałeś mi, abym przypilnował edukacji waszego syna - odparł. - Książę jest leniwy i nie chce wykonywać najprostszych zadań.

- Louis, czy to prawda? - teraz król zwrócił się do mnie. 

Zrobiłem najbardziej niewinną minę, na którą zawsze się nabierał. Zanim odpowiedziałem, ten głośno westchnął. Poprawił moją koszulę i przyklepał odstające włosy.

- Fridericku nie męcz już dzisiaj Louisa - powiedział. - Po południu przyjeżdża rodzina królewska z Wielkiej Brytanii. Mój syn musi się prezentować dobrze, dopilnuj, aby pozostali nauczyciele również nie męczyli małego księcia.

- Oczywiście, wasza wysokość - odparł mężczyzna.

Po chwili słyszałem kroki na korytarzu, które świadczyły o tym, że Friderick sobie poszedł. Nareszcie! Naprawdę miałem go dosyć. Nauka z nim to najgorsze tortury. Odetchnąłem i pozwoliłem swoim ramionom opaść. Zawsze musiałem prezentować się jak najdostojniej, ale miałem tylko dziesięć lat! Często damy dworu szczebiotały, mówiąc, jaki uroczy ze mnie chłopiec. Ale nie chciałem być chłopcem, miałem być mężczyzną! Przyszłym królem na francuskim tronie!

- Louis - usłyszałem spokojny głos ojca. - Nie możesz robić na złość swoim nauczycielom.  Musisz zachowywać się odpowiedzialnie, przyszłemu następcy nie wolno lekceważyć swoich obowiązków.

- Wiem, ojcze - odparłem skruszony. - Obiecuję, że jutro będę przykładnym uczniem. Nie zawiedziesz się na mnie.

- W porządku, mój mały książę - powiedział radośnie i chwycił mnie za moją małą dłoń.

Zaczął prowadzić mnie wzdłuż korytarza. Już dawno pogubiłem się w liczeniu kroków, więc było pewne, że gdybym musiał sam wracać do swojej komnaty, na pewno bym na coś wpadł, lub stłukł wazon. Zdarzało mi się to dość często.

- Musimy powitać gości, synu - odezwał się dopiero, gdy wyszliśmy przed budynek, schodząc po schodach.

- Czy odwiedzi nas  księżniczka Clara? - zapytałem. - Jest miła i lubię z nią spędzać czas.

- Nie, Louis - odparł. - Księżniczka Clara pochodzi z Włoch. W Wielkiej Brytanii rządzi ród Stylesów. Będziesz miał okazję dziś poznać młodego księcia, jesteście w podobnym wieku. Jest  może tylko starszy  o trzy lata, ma na imię Harry.

- A czy on mnie polubi, ojcze? - zapytałem wystraszony myślą o nowej przyjaźni.

- Na pewno tak będzie, Louis - zapewnił. - Jesteś wyjątkowym chłopcem, mój mały książę.

Uśmiechnąłem się i pokiwałem  głową. Skoro mój ojciec tak powiedział, to tak będzie. Postaram się być miły dla księcia. Na pewno się zaprzyjaźnimy. Nie mogłem się doczekać, aż ich powóz przybędzie. Zaczynałem się trochę niecierpliwić.

Całe przedpołudnie spędziłem na zabawie z siostrami. Siedzieliśmy w ogrodzie na dużym kocu i bawiliśmy się kwiatami, które rosły w ogrodzie, należącym do mojej matki. Uwielbiałem zapach kwiatów. Potrafiłem niektóre z nich rozpoznać tylko po zapachu. To było niesamowite.

Naszą zabawę niestety przerwał odgłos trąbek, które sygnalizowały pojawienie się królewskiej rodziny. Moje siostry zostały zabrane przez opiekunki, a ja wraz z rodzicami wyszliśmy na powitanie króla Desmonda wraz z rodziną. Musiałem w tym uczestniczyć, jako, że byłem najstarszy z rodzeństwa, a dodatkowo miałem objąć tron, gdy tylko mój ojciec abdykuje.

Stałem cierpliwie przed rodzicami, przyjmując prostą postawę ciała. Nie mogłem się garbić, ani nic powiedzieć, zanim nie zostałbym o to poproszony. Umierałem z ciekawości. Bardzo pragnąłem już teraz poznać księcia Harry'ego. Czy był wysoki? Czy miał kręcone włosy, a może proste? Tysiące pytań przeleciało mi przez głowę. Już chciałem z nim pomówić, lecz najpierw czekało nas oficjalne przywitanie, a następnie obiad. Sam byłem bardzo głodny.

Z Harrym spotkałem się na osobności dopiero następnego dnia. Gdy przyjechał, jedynie się sobie przedstawiliśmy i nic więcej. Książę był zmęczony po podróży, podobnie jak jego rodzice. Nie chciałem go dodatkowo zamęczać pytaniami, więc przełożyłem to na dzisiejszy dzień. Z całych sił starałem się, aby mnie choć odrobinę polubił. Porozmawialiśmy chwilę w ogrodzie, kiedy nasze matki wypijały popołudniową herbatkę. Po jakimś czasie postanowiły przejść do zamku, lecz my zostaliśmy. Właśnie byłem w trakcie opowiadania o roślinach rosnących w ogrodzie mojej matki, kiedy przerwał mi Harry.

- Zamilcz - powiedział. - Nie lubię cię, masz brzydkie oczy.

Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, lecz nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Młody książę wydawał się miły i zaczynałem go lubić. Dlaczego teraz przeszkadzała mu  moja osoba?

Spuściłem głowę i zagryzłem dolną wargę, aby nie pozwolić, by zobaczył choć najmniejszą oznakę mojej słabości. To bolało, zawsze każdy mnie lubił, albo przynajmniej znosił. Naprawdę pragnąłem akceptacji, nic więcej.

- Podobno jesteś ślepy - prychnął, a ja usłyszałem, że wstał ze swojego miejsca na dużym kocu, gdzie spędzaliśmy popołudnie. - Nie możesz mieć żadnego pojęcia o pięknie i tym ogrodzie.


♣♣♣♣♣

Witajcie w nowej pracy porucznika!

Uwag: Nie przykładam dużej wagi do dokładnego  odwzorowania tamtych czasów, więc mogą być nieścisłości, to tylko ff.

Kilka osób się pytało już o nowe ff, więc oto jest!

Rozdziały będą nieregularne, lecz proszę o komentarze, które bardzo motywują!

Dziękuję wszystkim, którzy tu zajrzeli. Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej!

~Porucznik Sieg ♥

A Blind Prince ~Larry ✔Where stories live. Discover now