2.2

1.4K 112 17
                                    

Eos kończy pisać raport dla Mycrofta jeszcze w samolocie nad Europą, nie specjalnie mogąc się skupić w towarzystwie Sherlocka, ale ze wszystkich sił, chce zachować chłodny profesjonalizm. I mieć wolny wieczór. Dlatego jej palce stukają w klawiaturę w zawrotnym tempie, aż końcu, gdy zbliżają się do lądowania w Londynie, chowa komputer do skórzanej torby i spogląda w jasne oczy mężczyzny naprzeciwko.

– Wiec kim ona jest? – pyta z lekkim uśmiechem, a detektyw daje jej znać dłonią, by sama spróbowała dedukcji – John gotuje, co nie zdarza mu się często, więc to na pewno nie jedna z pierwszych randek, muszą umawiać się przynajmniej dwa miesiące albo nawet trzy, jak zdecydował się zaprosić ją na Baker Street. Nie wykluczam, że ona sama to zaproponowała, ale nie chciał robić tego wcześniej, z uwagi na to, że nie było mnie w kraju, a uważa, że przy mnie będziesz mniej... sobą. Zwłaszcza w pierwszy wieczór po moim powrocie. Pewnie w głębi duszy liczy na to, że zostaniemy w moim mieszkaniu i w ogóle nie przyjdziemy, ponieważ uparcie nie chcemy, definiować tego co jest między nami, a podwójna randka to już dość jednoznaczna sytuacja.... Czyli nie mamy wyboru, nie pozostaje nam nic innego, jak przyjść tam dziś i być jeszcze bardziej sobą niż zazwyczaj.

Kobieta uśmiecha się wrednie, a detektyw przytakuje jej ze wzrokiem pełnym zadowolenia. Musiał przyznać, że z każdym dniem był pod coraz większy wrażeniem, tego kim jest Eos i tego, jak ona doskonale zna jego. Wiedziała dokładnie, kiedy chce jej towarzystwa, a kiedy powinna zniknąć, kiedy mówić, a kiedy milczeć i coraz bardziej go to frustrowało, bo coraz częściej zauważał, że jej nieobecności, przestają być dla niego tak komfortowe, jak na początku.

– To było proste – mówi Eos, wyrywając detektywa z zamyślenia – Znam Johna dość dobrze, wiem jak myśli.

Samolot kołuje po pasie, a Strange przepakowuje jeszcze raz torbę z komputerem i dokumentami. Jak tylko wysiądą z samolotu, zauważają podstawiony czarny samochód, a Holmes wytacza długą tyradę na temat tego, że życie jego partnerki zaczyna coraz bardziej przypominać życie jej brata.

– Pracuję dla niego, to chyba nic dziwnego. Wolałbyś, żebym siedziała z Tobą na Baker Street i wkurzała Cię swoją niedomyślnością, jeśli chodzi o to, kto zabił prawnika z Camden? Proszę Cię – sarka Eos, przewracając oczami, gdy samochód jedzie w stronę jej mieszkania w okolicy Canary Wharf.

Sherlock odmawia poczekania w samochodzie, więc wjeżdżają razem windą na dziesiąte piętro. Eos otwiera drzwi swojego mieszkania i uśmiecha się szeroko, uświadamiając sobie, że nawet jeśli przez ostatni rok nie mieszkała tu wcale tak dużo, to i tak to miejsce było jej bardziej bliższe niż jakiekolwiek wcześniej. Było zagracone jej rzeczami, jej własnymi sentymentalnymi bzdurami i wie, że jeśli zostawiła trzy tygodnie temu sukienkę na oparciu krzesła, to ona wciąż tu będzie. To jak jej własny kontrolowany chaos.

Kobieta wsypuje zawartość walizki do pralki i zaczyna szukać mniejszej torby, by spakować w nią kilka rzeczy na dzisiejszą noc. Sherlock za każdym razem, jak jest u niej w mieszkaniu, siada w niebieskim fotelu skierowanym w stronę okna, składa dłonie w piramidkę i pogrąża się we własnych myślach. Też był tu już tyle razy, że nie widzi sensu w dalszym rozglądaniu się po przedmiotach należących do Eos, wyczytał z nich już wszystko, co się dało. Teraz dużo bardziej fascynowało go to, co dzieje się w jego głowie, był zaskoczony ulgą, jaką napłynęła do niego na jej widok i głębokim poczuciem czegoś na miarę radości, które czuł, gdy oplatała go ramionami.

– Możemy iść – mówi Strange, poprawiając prostą czarną sukienkę, w którą zdążyła się przebrać, ale detektyw zdaje się jej w ogóle nie słyszeć. – Jakaś nowa sprawa nie daje Ci spokoju?

– Nie ma żadnej nowej sprawy, nuda. Czy możemy już iść?

– Właśnie o tym mówiłam.

Czarny samochód, którym tu przyjechali, już zniknął, dlatego na Baker Street wybierają się samochodem należącym do Strange, która jak zawsze narzeka, że w okolicy mieszkania detektywa nigdy nie ma gdzie zaparkować. Eos próbuje usilnie uniknąć kolejnego spotkania z Panią Hudson, którą naprawdę uwielbiała, ale zazwyczaj była w tym domu w takim pośpiechu, że nigdy nie mogła znaleźć czasu na obiecywaną starszej kobiecie od miesięcy filiżankę herbaty. Tym razem udaje im się przemknąć na górę niezauważonym. Sherlock od razu zamyka się w sypialni, pod pretekstem przebrania się i rzucenia tam torby należącej do Eos, która idzie przywitać się z doktorem.

moc sentymentu • SherlockWhere stories live. Discover now