2.11

1K 88 12
                                    

Eos zaraz po wyjściu z Baker Street, rusza swoim samochodem w stronę szpitala Świętego Bartłomieja. Próbuje opanować wszystkie szalejące w niej emocje, próbuje przede wszystkim opanować samą siebie i nie przesadzać, bo przecież jeszcze nic się nie stało, ale w końcu pęka. Zjeżdża na pobocze i zaczyna uderzać dłońmi w kierownice, krzycząc z bezsilności odrobinę głośniej niż muzyka płynącą z radia. Ma w tej chwili kompletnie gdzieś, że mijający ją ludzie patrzą na nią z zaciekawieniem, teraz jest tak cholernie wściekła, że nic innego nie ma dla niej znaczenia.

Strange doskonale pamięta, jak Mycroft kontaktował się z nią w sprawie Irene, licząc, że Alice po starej znajomości przekona Dominę do oddania zdjęć. Jednak na tamtym etapie Adler była już za głęboko wplątana w siatkę Moriartiego, by jakiekolwiek przyjacielskie prośby ze strony Hale mogły zrobić na niej wrażenie.

Najbardziej ze wszystkiego boli ją to, że ma poczucie, iż Irene ukradła jej Sherlocka, nawet nie zdając sobie sprawy o jej istnieniu. Jest zazdrosna o to, że jeśli Ta Kobieta nawet tylko na chwilę wkradła się do jego myśli, było to za dużo by to zignorować.

Najmniej sentymentalny człowiek świata zachował jej telefon.

Sprowokowała mnie. Punkt dla niej. Przebiega przez myśl Strange, gdy udaje jej się dojechać do laboratorium, w którym Molly uśmiecha się do niej znad jakichś probówek.

– Sherlock pisał, że przejdziesz i będziesz miała jakieś próbki DNA do analizy – informuję Hooper.

– Oczywiście, że pisał – odpowiada ostro Eos i kładzie na stole dwa woreczki.

– Co się stało? – pyta Molly tonem pełnym troski, brunetka w odpowiedzi wzdycha tylko cicho i opiera się o wysokie krzesło obok niej. Wie, że nie może powiedzieć Molly prawdy o Alice, o sprawie, nad którą pracowali i o powrocie Adler i boli ją też to, że tak bardzo chciała mieć w niej przyjaciółkę, a kiedy jej potrzebuje, nie może nic powiedzieć – Rozumiem. To nie problem, wyjasnisz mi wszystko, jak będziesz mogła. Jak zamkniecie sprawę.

– Ja już ją zamknęłam – mówi cicho Strange, przeczesując włosy placami i zaczynając obrywać skórkę przy jednym paznokciu. – Jednak jeśli możesz, to wyślij wynik najpierw do mnie.

– Dlaczego zamknęłaś sprawę?

– Dlatego, że stoi za nią ktoś z kim mogę nie wygrać – odpowiada nerwowo Eos, a Molly mierzy ją spojrzeniem i się uśmiecha lekko.

– Oferta z miłym lekarzem z mojego szpitala jest wciąż aktualna – informuje Hooper, próbując rozbawić swoją koleżankę, chociaż na jedną chwilę. Eos przytula się do niej i zaczyna się zbierać do wyjścia – Pamiętaj, że niezależnie co się stało między wami, nie było drugiej takiej kobiety w jego życiu. Jesteś wyjątkowa.

Strange dziękuje jej uśmiechem i wraca do samochodu, ciągle mając ochotę iść z powrotem do Molly i opowiedzieć jej czemu się myli. Zamiast tego kieruje samochód do jedynej osoby, z którą w tych okolicznościach mogła być całkowicie szczera. Na parkingu poprawia lekko makijaż, zmienia buty na takie na wyższym obcasie i wchodzi do budynku.

Sekretarka Mycrofta wita ją skinieniem głowy i daje jej znać, że może śmiało iść do jego gabinetu.

– Co Cię sprowadza? Zmęczył Cię urlop, czy mój brat? – pyta od razu Mycroft, gdy tylko kobieta pocałuje jego policzek.

– Wiesz, czemu tu jestem. Nie kupię bajki, że nie masz pojęcia o tym, że ona przemówiła zza grobu

– Domina? Zdajesz sobie sprawę z tego, że to Sherlock pomógł jej się ukryć i nie mam z tym nic wspólnego?

moc sentymentu • SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz