Rozdział 52 - "Historia dopiero się zaczyna"

3.4K 143 20
                                    

Kenan:

Minął tydzień. Tymczasowo zamieszkaliśmy w jednym z budynków znajdujących się w środku miasta. Larissa jeszcze się nie obudziła. Udało nam się ponownie zatrzymać krwawienie i reszte zostawiamy Diablo. Obecnie jest ranek i już całkowicie wyciszeni wypoczywamy. Dziewczyny siedzą razem z nieprzytomną. Ja i Marcus jesteśmy w drugim pokoju. Brunet zajmuje się moim bandażem. Stwierdziłem, że to dobry pomysł. Obecnie syknąłem z bólu.

- Uważaj. - sycze na kumpla.

- Oj przepraszam. - mówi słodko. - Nie chciałem skrzywdzić moją księżniczke. - zaśmiał się.

- Twoją? - powtórzyłem. - Musiałbyś się nieźle postarać żebym był twój. - oznajmiam z chytrym uśmieszkiem.

- Uwierz mi. Nawet gdybyś był ostatnią osobą na ziemi. I gdyby zamieniłbyś się w kobiete... Musiałbym być nieźle napruty żeby ciebie chciec. - odpowiada.

Wybuchliśmy śmiechem. Nie ważne jakby się waliło zawsze mogę na niego liczyć.

- Ale to zabawne. - wyciągnął mnie z rozmyśleń. - Już kiedyś ściągałem ci bandaże. Było to w liceum, kiedy wdałeś się w bójke z Alexem. - prycha.

- Daj spokój. To był kutas. - stwierdzam.

Alex był typem bad boya w naszej szkole. Uważał, że każda na niego leci i nikt mu nie podskoczy. Denerwował wszystkich dookoła.

- W sumie. To nigdy mi nie powiedziałeś dlaczego go tak skopałeś. - Marcus usiadł obok mnie i znowu zaczął grzebać przy mojej szyi.

- Szantażował Zoe. - odpowiadam krótko. - Chciał od niej pienądze. - dodaje.

Zoe to była znajoma z naszej klasy.

- Jak ty się o tym dowiedziałeś? - pyta.

- Pewnego dnia zaprosiła mnie do siebie. Po nocnej zabawie płakała mi w ramionach. - tłumacze.

- A ja myślałem, że tak po prostu nie wytrzymałeś. - zaśmiał się. - Sam nie raz chciałem żeby pocałował moją pięść. - dodaje.

Znowu syknąłem z bólu, ale już nie poczułem materiału.

- Gotowe. - mówi i wyrzuca bandaż.

Złapałem się za punkt w którym niedawno Larissa wbiła swoje zęby. Poczułem strupy.

- Nie zdrapuje. - Marcus klepnął mnie w rękę.

Zaśmiałem się i zabrałem dłoń. Brunet usiadł obok mnie zrezygnowany. Głośno westchnął.

- Co jest? - pytam.

- Tak sobie teraz myślę. - zrobił przerwe. - Dużo mieliśmy wspólnych akcji. - spojrzał na mnie.

- Masz racje. - zgadzam się z nim.

- Pamiętasz naszą najlepszą impreze? - szturcha mnie.

- Jak mógłbym zapomnieć? W końcu moi rodzice odbierali nas z komisariatu. - zaśmiałem się.

- A pamiętasz nas zakład? Który zaliczy najwięcej lasek? - sprostował.

- Wygrałem wtedy. - prycham.

- Nic nowego. - wzrusza ramionami. - Na ciebie każda leciała, ale ja też miałem czym się pochwalić. - dodaje z uśmiechem.

Zaśmialiśmy się. To prawda, że z Marcusem mieliśmy wiele akcji. Każda kończyła się niezłym ubawem. Chwytaliśmy z dnia tyle ile się dało. Chciałbym wrócić do tamtych dni. Gdybym wiedział, że z dnia na dzień wszystko się sypnie, lepiej bym korzystał z dnia. Moje rozmyślanie przerwały czyjeś kroki na korytarzu. Spojrzałem na Marcusa, a on na mnie.

Dzierżycielka Diablo LewiatanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz