Kenan:
Jest środek dnia. Jak narazie przyjemnie nam się idzie. Niebo jest pochmurne i chyba zbiera się na deszcz. Miła odmiana. Każdy z nas ma dobry humor. Przez liczne samochody na drodzę wnioskuje, że idziemy przez autostradę.
- No i jesteśmy. - odzywa się Larissa.
Przed nami jest potężny budynek. Ma on małe okna i wielkie drzwi. Na dachu jest dużo ludzi z bronią, koło drzwi w sumie też. Blondynka jak gdyby nigdy nic podeszła do jednego z nich.
- Siema Larissa! - zaśmiał się i podał jej dłoń.
Mężczyzna jest wysoki i umięśniony. Nie posiada włosów, a w prawym kąciku ust ma bliznę. Jego oczy są szare. Ubrany jest w ciemne spodnie, białą bluzę, a na nią ma narzuconą ciemną marynarkę. Na stopach ma glany.
- Nadia! - krzyknął i podszedł z próbą przytulenia.
Zatrzymała go Larissa.
- Prawie zapomniałem. - mówi i przybija piątkę z rosjanką.
- To jest Aaron. - przedstawia go zielonooka.
- Miło mi. - uśmiechnął się, a my się przedstawiliśmy. - Zapraszam do siebie. - prycha i macha ręką żebyśmy poszli za nim.
Wielkie metalowe drzwi otworzyły się. W środku jest przytulnie. Jest to chyba główny pokój, który składa się z kilku stołów i siedzeń. Na dodatek jest tutaj dużo ludzi. Domyślam się, że nie są zdatni do walki. Moje rozglądanie przerwał cichy wybuch. Przed Larissa jest duża chmura szarego dymu. Z niej wyskakuje chłopiec i próbuje kopnąć blondynke w twarz. Ale dziewczynie udało się złapać za kończyne.
- Dobre. - mówi trzymając jego nogę.
Chłopak skierował swoją pięść na twarz dzierżycielki. Tak samo jak z nogą udało jej się ją złapać. Teraz niebieskooka trzyma jego nogę i dłoń. Usłyszałem cichę zachichotanie.
- Osz ty mały. - syczy dziewczyna i odskakuje od niego.
- Udało się! Udało! - krzyczy uradowany.
W dłoni trzyma notatnik Larissy. Chłopak ma może z 15 lat. Ma czarne włosy. Ubrany jest w sandały, krótkie, ciemne spodenki i niebieską koszulkę z krótkim rękawem. Na jej przodzie ma ziejącego ogniem smoka. Oczy ma... różowe?
- Dobra mały. Masz mnie. - zaśmiała się blondynka.
Chłopczyk przytulił ją.
- Ten słodziak ma na imię Neil. - tłumaczy nam Nadia.
- Nie jestem słodki. - burczy do niej i mocniej ściska uścisk na biodrach dzierżycielki.
- Jest w niej zakochany. - szepcze do nas żeby nie usłyszał.
- Ma różowe oczy? - pytam.
- Tylko wtedy kiedy patrzy na Larisse. Jego oczy pokazują jakie odczuwa w danej chwili uczucia. Na przykład, patrząc na Larisse ma różowe, który oznacza miłość. - tłumaczy nam.
- A miłość nie wyraża kolor czerwony? - wtrącił się Marcus.
- Czerwony oznacza gniew. - tym razem odpowiedział mu Neil. - Dzień Dobry. - przywitał się.
Jego oczy są zielone, więc chyba jest przyjacielsko nastawiony do nas. Ktoś krzyknął z zaskoczenia, więc oderwałem wzrok od małolata.
- Larissa, Nadia! - podniosła głos pewna kobieta i przybiegła żeby je przytulić.
Jest wysoka i szczupła. Ma jasno brazowe włosy splecione w gruby warkocz i zielone oczy. Ubrana jest w czarne obścisłe spodnie i czerwoną koszulę. Nie ma zapiętych wszystkich guzików, więc idealnie podkreślają jej atuty. Na stopach ma czarne obcasy.
![](https://img.wattpad.com/cover/149240608-288-k354172.jpg)
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Dzierżycielka Diablo Lewiatan
ФэнтезиLarissa Wolf to prosta, nic nie znacząca, nieśmiała dziewczyna. Niefortunnie zakochana w najpopularniejszym chłopaku w szkole. Była zdziwiona jak po wyznaniu jemu swoich uczyć, on je zaakceptował. Po tygodniu, będąc w szczęśliwym związku, coś się wy...