Rozdział 25 - "Czerwony oznacza gniew"

3.9K 148 32
                                    

Kenan:

Jest środek dnia. Jak narazie przyjemnie nam się idzie. Niebo jest pochmurne i chyba zbiera się na deszcz. Miła odmiana. Każdy z nas ma dobry humor. Przez liczne samochody na drodzę wnioskuje, że idziemy przez autostradę.

- No i jesteśmy. - odzywa się Larissa.

Przed nami jest potężny budynek. Ma on małe okna i wielkie drzwi. Na dachu jest dużo ludzi z bronią, koło drzwi w sumie też. Blondynka jak gdyby nigdy nic podeszła do jednego z nich.

- Siema Larissa! - zaśmiał się i podał jej dłoń.

Mężczyzna jest wysoki i umięśniony. Nie posiada włosów, a w prawym kąciku ust ma bliznę. Jego oczy są szare. Ubrany jest w ciemne spodnie, białą bluzę, a na nią ma narzuconą ciemną marynarkę. Na stopach ma glany.

- Nadia! - krzyknął i podszedł z próbą przytulenia.

Zatrzymała go Larissa.

- Prawie zapomniałem. - mówi i przybija piątkę z rosjanką.

- To jest Aaron. - przedstawia go zielonooka.

- Miło mi. - uśmiechnął się, a my się przedstawiliśmy. - Zapraszam do siebie. - prycha i macha ręką żebyśmy poszli za nim.

Wielkie metalowe drzwi otworzyły się. W środku jest przytulnie. Jest to chyba główny pokój, który składa się z kilku stołów i siedzeń. Na dodatek jest tutaj dużo ludzi. Domyślam się, że nie są zdatni do walki. Moje rozglądanie przerwał cichy wybuch. Przed Larissa jest duża chmura szarego dymu. Z niej wyskakuje chłopiec i próbuje kopnąć blondynke w twarz. Ale dziewczynie udało się złapać za kończyne.

- Dobre. - mówi trzymając jego nogę.

Chłopak skierował swoją pięść na twarz dzierżycielki. Tak samo jak z nogą udało jej się ją złapać. Teraz niebieskooka trzyma jego nogę i dłoń. Usłyszałem cichę zachichotanie.

- Osz ty mały. - syczy dziewczyna i odskakuje od niego.

- Udało się! Udało! - krzyczy uradowany.

W dłoni trzyma notatnik Larissy. Chłopak ma może z 15 lat. Ma czarne włosy. Ubrany jest w sandały, krótkie, ciemne spodenki i niebieską koszulkę z krótkim rękawem. Na jej przodzie ma ziejącego ogniem smoka. Oczy ma... różowe?

- Dobra mały. Masz mnie. - zaśmiała się blondynka.

Chłopczyk przytulił ją.

- Ten słodziak ma na imię Neil. - tłumaczy nam Nadia.

- Nie jestem słodki. - burczy do niej i mocniej ściska uścisk na biodrach dzierżycielki.

- Jest w niej zakochany. - szepcze do nas żeby nie usłyszał.

- Ma różowe oczy? - pytam.

- Tylko wtedy kiedy patrzy na Larisse. Jego oczy pokazują jakie odczuwa w danej chwili uczucia. Na przykład, patrząc na Larisse ma różowe, który oznacza miłość. - tłumaczy nam.

- A miłość nie wyraża kolor czerwony? - wtrącił się Marcus.

- Czerwony oznacza gniew. - tym razem odpowiedział mu Neil. - Dzień Dobry. - przywitał się.

Jego oczy są zielone, więc chyba jest przyjacielsko nastawiony do nas. Ktoś krzyknął z zaskoczenia, więc oderwałem wzrok od małolata.

- Larissa, Nadia! - podniosła głos pewna kobieta i przybiegła żeby je przytulić.

Jest wysoka i szczupła. Ma jasno brazowe włosy splecione w gruby warkocz i zielone oczy. Ubrana jest w czarne obścisłe spodnie i czerwoną koszulę. Nie ma zapiętych wszystkich guzików, więc idealnie podkreślają jej atuty. Na stopach ma czarne obcasy.

Dzierżycielka Diablo LewiatanМесто, где живут истории. Откройте их для себя