Rozdział 51 - "Nadszedł czas atakowania"

2.8K 144 16
                                    

Kenan:

Patrzyłem przez chwilę z niedowierzaniem na okno. Widzę jak gałka oczna Lewiatana kursuje między mną i Nadią, a Larissą.

- To szaleństwo. - rosjanka gwałtowanie wstała. - Jesteś ranna. Nie możesz walczyć. - podniosła głos.

- Powiedz to mu. - zaśmiała się blondynka i pokazała palcem na okno.

Syknęła z bólu i złapała się za biodro.

- Twoje rany są ciężkie. - wtrącam się do rozmowy.

- Ile leżałam? - pyta.

- Dwa dni. - odpowiadam. - Twoje rany w ogóle się nie polepszyły. - dodaje szybko.

- To dość długo. Ten dżentelmen nie może czekać. - stwierdza.

Lewiatan ryknął. Poczułem jak tracę pewność siebie.

- Obudźcie innych i idzcie z nimi w głąb miasta. - rozkazauje nam blondynka.

- Masz w ogóle jakąś strategie? Czy pójdziesz ledwo przytomna na Lewiatana? - zdenerwowałem się delikatnie.

- Atakuje brzuch. - mówi krótko. - I przestań uciekać. Atakuj. - spojrzała na mnie.

Wiem, że dziewczyna jest bardzo ranna, ale jej spojrzenie sprawiło, że zacząłem być bardziej spokojny. Odniosłem wrażenie, że sobie poradzi. Jest bardziej pewna siebie niż przed walką.

- Obudźmy reszte. - odzywa się Nadia.

Spojrzałem na nią. Po jej wzroku widzę całkowitą wiarę w Larisse. Westchnąłem głośno i przytaknąłem. Larissa wyszła.

- Obudze dziewczyny, a ty idź po Marcusa. - sprostowała rosjanka.

- Okay. - odpowiadam i wychodzę.

Skierowałem się do następnego mieszkania. Marcus leży na łóżku.

- Wstawaj. - sztrurcham go.

- Co? - pyta półprzytomny.

- Wynosimy się stąd. Idziemy w głąb miasta. - tłumacze.

- Szybko zrozumiałeś. - zaśmiał się.

Wstał i zaczął nakładać buty.

- Larissa się obudziła i obecnie idzie walczyć z Lewiatanem. - poinformowałem go.

- Tak coś czułem, że jak wstanie na nogi to od razu pobiegnie walczyć. - mówi.

Wzruszyłam tylko ramionami. Chłopak skończył nakładać buty i mogliśmy wyjść z pokoju. Dziewczyny na korytarzu już na nas czekają.

- Są wszyscy? - pytam i rozglądam się.

- Co Larissa ma w głowie żeby z takimi ranami iść walczyć z Lewiatanem? - Jane podniosła głos.

- To jest po prostu Larissa. Nie ma sensu nad tym główkować. - wzruszyłem ramionami z uśmiechem.

W tym samym czasie usłyszeliśmy głośny huk. Z sufitu posypało się troszkę gruzu.

- Musimy iść. - mówię i kieruje się do wyjścia.

Wyszliśmy na zewnątrz. Zacząłem się rozglądać i szukać drogi ucieczki. Zobaczyłem niedaleko nas górę zrobioną z piachu.

- Tam się kierujemy. - rozkazuje i pokazuje palcem na podwyższony teren.

Od razu wszyscy zaczeliśmy powoli iść we wskazany kierunek. Jednak w trakcie ucieczki łapa Lewiatana nas zatrzymała. Mocno uderzył w ziemie. Dziewczyny krzyknęły z przerażenia. Jaszczurka podniosła odnóże i chciała nas zaatakować. Larissa w ostatnim momencie uderzyła bestie z pięści.

Dzierżycielka Diablo LewiatanWhere stories live. Discover now