Kenan:
Następny dzień jest bardzo spokojny. Pogoda jest taka sama, a nasza atmosfera jest sympatyczna. Od czasu do czasu ktoś coś powie, a tak to idziemy w ciszy. Teraz jest tak samo. Nikt nic nie mówi i słychać tylko nasze kroki. Ciszę przerwał krzyk dziewczyn. Pod nami zapadła się ziemia i srogo wpadliśmy w dziurę.
- Wszyscy cali? - pytam.
Wszyscy syczą z bólu. Znajdujemy się w wielkiej dziurze. Nie ma żadnych korytarzy ani drogi z powrotem na górę.
- Znowu wpadliśmy w kłopoty. - marudzi Monika.
- Dosłownie "wpadliśmy". - zaśmiał się Marcus, po czym spoważniał. - Jak my stąd wyjdziemy? - pyta.
Mała Roxi zaczęła płakać.
- Trzeba znaleźć jakiś sposób. - oznajmia Jane i kołysze małą żeby się uspokoiła.
- Musimy się podsadzić. - stwierdzam.
- Ale i tak jest za wysoko. Ktoś musi złapać nas z góry. - tłumaczy Nadia.
- Ja pójdę jako pierwsza. - odzywa się Larissa.
Przez cały czas była cicho i obserwowała otoczenie. Stanąłem przy ścianie z ziemi i przykucnąłe. Splotłem ręcę czekając na ruch blondynki. Położyła nogę na moich dłoniach.
- Od razu jak mnie podrzucisz to odsuń się od ściany. - mówi.
Pokiwałem głową na tak i podrzuciłem ją. Bardzo szybko zrobiłem to co mi kazała. Dziewczyna odbiła się od ściany i zgrabnie weszła na górę.
- Teraz wy. - dodaje.
Blondynka położyła się płasko na ziemi i wyciągnęła jedną rękę w głąb dziury.
- Chodź Monika. - mówię i kucam przy ścianie.
Szatynka przez chwilkę się zawahała, ale w końcu dała się podrzucić. Niestety, ale nie zdążyła wyciągnąć rękę i niebieskooka jej nie chwyciła. Zdążyłem ją złapać zanim upadła znowu na ziemię.
- Jeszcze raz. - dopinguje ją Nadia.
Kolejna próba. Tym razem się udało i Monika jest na górze. Kolej na Jane.
- Najpierw mała. - mówi i podaje mi ją.
Najbardziej delikatnie jak potrafię podnoszę ją. Larissa odebrała ją ode mnie i podała Monice.
- Dobra. - najstarsza jest gotowa.
Podrzucam ją i bez problemu z pomocą blondynki jest już na górze.
- Teraz ty Nadia. - stwierdza Marcus.
- Spokojnie. - uspokaja ją niebieskooka.
Nadia głośno wypuściła powietrze i położyła mi nogę na ręcę. Podrzucam ją i standardowo, jest łapana przez Larisse.
- Teraz ty. - mówię do Marcusa.
- Dasz sobię radę? - pyta Larissy.
- Jedną ręką. - odpowiada mu pewnie.
Marcus bez ostrzeżenia wybił się z moich dłoni i złapał rękę blondynki. Dziewczyna bez problemu go wciągnęła. Ma niezłą siłe.
- Mogłeś ostrzec. - syczę na niego.
- A co? Księżniczka połamała sobie coś? - zaśmiał się.
- Bardzo możliwe, że palec przez tą twoją wielką gire. - odpyskowałem.
Zaśmialiśmy się obaj, po czym oddaliłem się od ściany. Wziąłem rozpęd i stanąłem nogą na nią. Następnie udało mi się złapać rękę Larissy. Bez problemu mnie wciągnęła.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Dzierżycielka Diablo Lewiatan
ФэнтезиLarissa Wolf to prosta, nic nie znacząca, nieśmiała dziewczyna. Niefortunnie zakochana w najpopularniejszym chłopaku w szkole. Była zdziwiona jak po wyznaniu jemu swoich uczyć, on je zaakceptował. Po tygodniu, będąc w szczęśliwym związku, coś się wy...