Kenan:
Wiatr przyjemnie chłodzi skóre, a widok przed nami zapiera dech w piersiach. Bunkier istnieje.
- W końcu będziemy bezpieczni. - mówi uradowana Jane i całuje Roxi w czułko.
Mała się zaśmiała. Rozejrzałem się po towarzyszach. Marcus tupie ze szczęścia. Monike zamurowało, a Nadia patrzy na Larisse. Po twarzy blondynki nie widzę zadowolenia. Cały czas jej wzrok biega między poszczególnymi namiotami dla wojska.
- Istnieje. - szepcze, po czym na jej twarzy zawitał wielki uśmiech. - W końcu! Jestem już tak blisko tego walniętego kluczyka! - podniosła głos.
- Nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej. - stwierdza cicho Nadia.
- Czuje ją. - odezwał się Diablo. - Jest tutaj. Gdzieś tutaj jest posiadaczka klucza. - po jego głosie też słychać, że jest zadowolony.
- Na co czekamy? Idźmy tam. - oznajmia Marcus.
Nie zdążyłem go zatrzymać. Od razu zbiegł z górki. Zaśmialiśmy się i postąpiliśmy tak samo. Kiedy znaleźliśmy się na dole Larissa nas zatrzymała.
- Tutaj się rozdzielamy. - mówi.
- Jak to? - pytam.
- Wy idziecie w bezpieczne miejsce, a ja po kluczyk. Zdobywam te głupie ustrojstwo i znikam. - zaśmiała się.
- Dziękujemy, że byłaś z nami. - Jane ją przytuliła.
- Idźcie do bramy. Tam was zaprowadzą na badania. - każdy po kolei idzie przytulić Larisse.
- Badania? - spytał Marcus.
- Muszą wiedzieć jak bardzo Zaraza namieszała wam w głowie. - prycha.
Moja kolej na pożegnanie. Przytuliłem ją. Odwzajemniła gest.
- Dziękuje. - szepcze jej do ucha.
- Idźcie już. I pamiętajcie. Jesteście razem. - zaznaczyła i poszła w swoją stronę.
Patrzyliśmy jak sylwetka dziewczyny się oddala, po czym ruszyliśmy do głownej bramy.
- Stać! - krzyknął do nas jakiś wysoki typek.
Wykonaliśmy jego rozkaz.
- Przedstwcie się. - ma niski głos.
Każdy po kolei się przedstwił. Mężczyzna podszedł do nas i zaczął sprawdzać czy nie jesteśmy ranni, po czym machnął do nas, że mamy iść z nim. Wielkie drzwi się otworzyły. Obok nas co rusz jeździ jakieś pancerne auto. Po dziewczynach widzę przerażenie.
- Wszystko będzie dobrze. - uspokajam je.
- Tędy proszę. - odezwał się żołnierz.
Zaprowadził nas do jakiegoś pokoju. Jest cały biały. Ma kilka łóżek i stołów. Domyślam się, że tutaj odbywają się badania.
- Dzień dobry. - przywitał się z nami nowy mężczyzna.
Jest średniego wzrostu i ma brązowe włosy z zarostem. Oczy mają kolor niebieski. Ubrany jest w tradycyjny strój lekarza.
- Pewnie nie wiecie co tutaj robicie. - stwierdza.
Ma przyjacielski ton głosu.
- Otóż każdy nowy w naszym bunkrze musi przejść badania. Nie martwcie się. Nie są bolesne. - uśmiechnął się i tym polepszył atmosfere. - Musimy wiedzieć do jakiej grupy się nadajecie. - spojrzeliśmy na niego pytająco. - W tym schronie ludzie dzielą się na grupy. Typu rolnik, medyk, budowniczy. Wszystko jest po to żeby zorganizowanie i bezpieczeństwo było na najwyższym stopniu. - wytłumaczył. - Te badania pokażą wam jak i nam gdzie nadajecie się najlepiej. - skończył.
![](https://img.wattpad.com/cover/149240608-288-k354172.jpg)
YOU ARE READING
Dzierżycielka Diablo Lewiatan
FantasyLarissa Wolf to prosta, nic nie znacząca, nieśmiała dziewczyna. Niefortunnie zakochana w najpopularniejszym chłopaku w szkole. Była zdziwiona jak po wyznaniu jemu swoich uczyć, on je zaakceptował. Po tygodniu, będąc w szczęśliwym związku, coś się wy...