Rozdział 43 - "Nic nie poczuje"

2.7K 118 23
                                    

Kenan:

Wiatr przyjemnie chłodzi skóre, a widok przed nami zapiera dech w piersiach. Bunkier istnieje.

- W końcu będziemy bezpieczni. - mówi uradowana Jane i całuje Roxi w czułko.

Mała się zaśmiała. Rozejrzałem się po towarzyszach. Marcus tupie ze szczęścia. Monike zamurowało, a Nadia patrzy na Larisse. Po twarzy blondynki nie widzę zadowolenia. Cały czas jej wzrok biega między poszczególnymi namiotami dla wojska.

- Istnieje. - szepcze, po czym na jej twarzy zawitał wielki uśmiech. - W końcu! Jestem już tak blisko tego walniętego kluczyka! - podniosła głos.

- Nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej. - stwierdza cicho Nadia.

- Czuje ją. - odezwał się Diablo. - Jest tutaj. Gdzieś tutaj jest posiadaczka klucza. - po jego głosie też słychać, że jest zadowolony.

- Na co czekamy? Idźmy tam. - oznajmia Marcus.

Nie zdążyłem go zatrzymać. Od razu zbiegł z górki. Zaśmialiśmy się i postąpiliśmy tak samo. Kiedy znaleźliśmy się na dole Larissa nas zatrzymała.

- Tutaj się rozdzielamy. - mówi.

- Jak to? - pytam.

- Wy idziecie w bezpieczne miejsce, a ja po kluczyk. Zdobywam te głupie ustrojstwo i znikam. - zaśmiała się.

- Dziękujemy, że byłaś z nami. - Jane ją przytuliła.

- Idźcie do bramy. Tam was zaprowadzą na badania. - każdy po kolei idzie przytulić Larisse.

- Badania? - spytał Marcus.

- Muszą wiedzieć jak bardzo Zaraza namieszała wam w głowie. - prycha.

Moja kolej na pożegnanie. Przytuliłem ją. Odwzajemniła gest.

- Dziękuje. - szepcze jej do ucha.

- Idźcie już. I pamiętajcie. Jesteście razem. - zaznaczyła i poszła w swoją stronę.

Patrzyliśmy jak sylwetka dziewczyny się oddala, po czym ruszyliśmy do głownej bramy.

- Stać! - krzyknął do nas jakiś wysoki typek.

Wykonaliśmy jego rozkaz.

- Przedstwcie się. - ma niski głos.

Każdy po kolei się przedstwił. Mężczyzna podszedł do nas i zaczął sprawdzać czy nie jesteśmy ranni, po czym machnął do nas, że mamy iść z nim. Wielkie drzwi się otworzyły. Obok nas co rusz jeździ jakieś pancerne auto. Po dziewczynach widzę przerażenie.

- Wszystko będzie dobrze. - uspokajam je.

- Tędy proszę. - odezwał się żołnierz.

Zaprowadził nas do jakiegoś pokoju. Jest cały biały. Ma kilka łóżek i stołów. Domyślam się, że tutaj odbywają się badania.

- Dzień dobry. - przywitał się z nami nowy mężczyzna.

Jest średniego wzrostu i ma brązowe włosy z zarostem. Oczy mają kolor niebieski. Ubrany jest w tradycyjny strój lekarza.

- Pewnie nie wiecie co tutaj robicie. - stwierdza.

Ma przyjacielski ton głosu.

- Otóż każdy nowy w naszym bunkrze musi przejść badania. Nie martwcie się. Nie są bolesne. - uśmiechnął się i tym polepszył atmosfere. - Musimy wiedzieć do jakiej grupy się nadajecie. - spojrzeliśmy na niego pytająco. - W tym schronie ludzie dzielą się na grupy. Typu rolnik, medyk, budowniczy. Wszystko jest po to żeby zorganizowanie i bezpieczeństwo było na najwyższym stopniu. - wytłumaczył. - Te badania pokażą wam jak i nam gdzie nadajecie się najlepiej. - skończył.

Dzierżycielka Diablo LewiatanWhere stories live. Discover now