Kenan:
- Bardzo was przepraszam. - mówi Nadia lekko się kłaniając. - Nie powinnam się tak zachowywać. - dodaje.
Jest już następny dzień i zbieramy się do wyjścia. Na zewnątrz jest jak zwykle ciepło, ale od czasu do czasu słońce zostaje zasłonięte chmurami.
- Nic się nie stało. - przytula ją Jane.
- A gdzie Larissa? - pytam.
- Jeszcze śpi. - humor jej się polepszył, to dobrze. - Wiecie, że zostaje z nami? - spytała.
- Tak. Kenan nam powiedział. - odpowiada ciężarna.
Wczoraj jak zostawiłem dziewczyny na dachu jeszcze nikt nie spał, więc opowiedziałem im tę nowinę.
- I teraz będziemy na nią czekać? - pyta oburzona Monika. - Nie mam zamiaru... - nie skończyła.
- Nie śpie od dwóch godzin. - przerwała jej Larissa otwierając drzwi. - No prawie ci się udało. - powiedziała do kogoś innego.
Blondynka jest na zewnątrz, więc też wyszliśmy.
- Co robisz? - pyta Marcus.
- Pilnuje ich do przyjścia matki. - tłumaczy z uśmiechem.
Dziewczyna opiekuje się małymi pisklaczkami, które uczą się latać. Właśnie jeden wyskoczył z próbą lotu, ale mu się nie udało. Na szczęście Larissa go złapała.
- Coraz lepiej wam idzie. - kładzie go do gniazda. - Teraz poczekajcie na mamę. Ja już muszę iść. - pożegnała się i odwróciła do nas.
- To w którą stronę? - pytam pełen entuzjazmu.
- Kierujemy się do południowego bunkra, więc jak myślisz? - zaśmiała się.
- Kierunek południe. - odpowiedział za mnie Diablo.
Wszyscy są w dobrym humorze, więc bez przeszkód ruszyliśmy w drogę.
* * * * * * * * * * * * * *
Atmosfera jest naprawdę świetna. Wszyscy ze sobą gadamy i się śmiejemy. Nawet Diablo od czasu do czasu opowie coś śmiesznego. Udało nam się przejść miasto bez większego problemu. Dosłownie kilka minut temu weszliśmy w las. Drzewa tutaj są całe zielone i na dodatek są ogromne. Tak chyba Zaraza na nie podziałała.
- Czekajcie. - zatrzymuje ich. - Moje katany drżą. - mówię.
- To może być przeze mnie. - odwraca się do mnie Larissa, która szła z przodu. - W końcu jestem największym potworem świata. - zaśmiała się.
Przez te dwa lata musiała nabrać do siebie dystans. Po chwili coś wylądowało obok nas. To jest mutant pająka, musiał zeskoczyć z drzewa.
- Pająk!! - krzyczy Monika.
- Narakuwena. - sprostowała blondynka.
Faktycznie, ma szklane kończyny.
- Powinniśmy uciekać? - pyta Marcus, po czym przeklął pod nosem, kiedy zorientował się, że nie ma naboi.
- Nie. - zaprzecza niebieskooka. - Narakuweny nie.... - jedna z ostrych odnóż uderzyła obok niej. - Atakują? - dokończyła zdziwiona.
Pająk jest agresywnie nastawiony. Wyciąga kończyne i kieruje w Larisse, ale ona bez problemu ją łapię.
- Pomóc ci? - pytam.
- Ty broń innych. Obok Narakuwen zawsze jest dużo Potworów. - kiedy to powiedziała, wyskoczyło ich pełno zza drzew.
YOU ARE READING
Dzierżycielka Diablo Lewiatan
FantasyLarissa Wolf to prosta, nic nie znacząca, nieśmiała dziewczyna. Niefortunnie zakochana w najpopularniejszym chłopaku w szkole. Była zdziwiona jak po wyznaniu jemu swoich uczyć, on je zaakceptował. Po tygodniu, będąc w szczęśliwym związku, coś się wy...