ROZDZIAŁ 1 (NIE)ZWYKŁA MISJA

657 49 14
                                    

- Hej! Może pójdziemy na misję, co? Dawno na żadnej nie byliśmy - krzyknął Natsu pomimo odległości oddzielającej go od jego przyjaciół.

- Czemu nie? - Odpowiedziała Erza, kiedy do nich dotarł

- Mogę się dołączyć? - spytała Levy - Jet i Droy nie mają ostatnio czasu, a mi przydałoby się parę kryształów.

- Ja idę. - odezwał się Gray - A ty Wendy?

- Nie mam nic lepszego do roboty, więc jasne, czemu nie? - odpowiedziała zapytana

- Jeśli Gray-sama idzie, to Juvia też! - (Chyba nie muszę pisać kto to mówi, ale dla tych co nie wiedzą, to oczywiście Juvia mówi tutaj o sobie w trzeciej osobie - Dopis autorki) 

- Masz już wybrane zlecenie? - zwróciła się do różowowłosego jak zwykle rzeczowa Erza

- Tak! Chodzi o zabicie około sześćdziesięciu potworów we wschodnim lesie. Prościzna!

- No to niech wszyscy się pakują i widzimy się za półtorej godziny na peronie

- P-Peronie?! Muszę wsiadać do tej przeklętej maszyny?

- Tak, Natsu! Sam wybrałeś tę misję, więc nie ma już odwrotu

Natsu zrozumiał, że nie ma szans na wygraną z Erzą, więc wrócił do domu się spakować.

Dwie godziny później wszyscy jechali już pociągiem. Natsu przed chorobą lokomocyjną uratowała Wendy rzucając na niego zaklęcie - Troję.

- Bardzo ci dziękuję Wendy, uratowałaś mi życie - Cieszył się jak mały dzieciak

- Nie przesadzaj ognisty móżdżku, jeszcze nikt nie umarł od choroby lokomocyjnej - powiedział Gray wciąż się śmiejąc z przypadłości kolegi. 

- Jak mnie nazwałeś lodowa księżniczko? Ja przynajmniej mam coś na sobie, a nie tak jak ty.

- Uspokójcie się, albo... - Dramatycznie urwała Erza

- T-Tak psze pani! - wykrzyczeli oboje

- Tak w ogóle, to gdzie jest Happy i Carla?

- Happiemu wreszcie udało się ją gdzieś zaprosić, więc zostali

Reszta drogi minęła im na zabawnych rozmowach. Co chwilę się przedrzeźniali, przekrzykiwali i chwilowo nawiązywały się bójki, ale Erza stała na straży, dlatego nie obyło się bez paru guzów.  

Po pięciu godzinach jazdy wysiedli i ruszyli w kierunku lasu. Po około dwudziestu minutach marszu usłyszeli krzyk dziewczyny:

- Aaaaaaaaaaaaaaahhhhhhh...  To nie wystarczy by mnie pokonać, ty ohydny stworze! - Rozległo się w ciszy lasu

- Słyszeliście to? - spytała zaniepokojona Levi

- Lepiej szybko chodźmy zobaczyć co tam się dzieje. - Powiedziała Wendy - Coś mogło jej się stać...

Chłopcom nie trzeba było tego powtarzać. Zerwali się do biegu, a tuż za nimi ruszyły dziewczyny. Wkrótce dotarli do skraju polany i schowali się w krzakach, oczekując odpowiedniego momentu do ataku...

Cześć! To pierwszy rozdział mojej pierwszej książki, więc nie bijcie proszę za to, że słabo mi to wychodzi. Zobaczymy się w następnym rozdziale! Papatki!

P.S. wybaczcie za przerwę w takim momencie, ale nie ma to jak stworzyć napięcie...

Fairy Tail udoskonalona mocWhere stories live. Discover now