2. 33

2.1K 72 36
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Miałam uczucie, że zaraz pęknie mi czaszka od tego bólu, przez co się lekko skrzywiłam. Otworzyłam powoli oczy i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajduję. Jedno jest pewne, nie jestem w swoim pokoju. Pomieszczenie było urządzone na tylko i wyłącznie białe kolory, a zapach szpitala od razu dostał się do moich nozdrzy. W ogóle nie pamiętam, jak się tutaj znalazłam, po co i kiedy. Byłam sama w tym szpitalnym pokoju i nawet nie miałam kogo się zapytać, co się stało. To było aż do chwili, kiedy drzwi od pomieszczenia się otworzyły, a moje oczy ujrzały wysokiego blondyna. Chłopak spojrzał na mnie, a gdy tylko zauważył, że mam otwarte oczy, zdziwienie zagościło na jego twarzy.

-Dess, w końcu się obudziłaś- odparł podchodząc bliżej mnie -przestraszyłaś nas wszystkich- dodał, siadając na krześle, które stało obok łóżka, na którym leżałam.

-co się stało?- zapytałam od razu, muszę wiedzieć dlaczego w ogóle jestem w tym szpitalu.

-nie dziwię się, że nie pamiętasz- westchnął -jesteś naprawdę największą idiotką, jaką znam. Poszłaś z Will'em do jakiegoś baru i się upiłaś, mimo że jesteś w ciąży. Naprawdę, nie wiem, co w ciebie wstąpiło. Odwiozłem cię do domu i trochę się pokłóciliśmy i poszedłem na dół, bo musiałem trochę pomyśleć, ale ty ponownie musiałaś zrobić z siebie idiotkę i za mną pobiegłaś. Byłaś kurwa najebana i spadłaś z tych schodów. Naprawdę nie rozumiem, jak można być tak tępym- Luke zaczął mówić spokojnie, jednak im więcej opowiadał, tym bardziej był zły. Naprawdę nie mógł pojąć tego, jak głupim trzeba być, aby upić się w czasie ciąży.

-przepraszam- spuściłam głowę, jest mi głupio z tego powodu, ale to co się stało, już się nie odstanie. Gdybym mogła, odwróciłabym czas i nie poszła wtedy z Will'em do tego głupiego baru. Sama nie wiem, czemu tak postąpiłam. Na początku miał to być tylko jeden shot, bo przecież co zaszkodzi jeden taki malusieńki shot? Ale jak zawsze musiałam przesadzić i w ogóle nie myślałam o swoim dziecku. To właśnie wtedy, jakby mnie coś olśniło -moje dziecko, wszystko z nim w porządku?!- zaczęłam wypytywać spanikowana.

-uspokój się, z dzieckiem wszystko w porządku. Jednak z tobą najwyraźniej nie za bardzo- odparł oburzony. Nawet nie starał się być dla mnie miły. Nie krył się z tym, że jest na mnie zły, co mnie trochę bolało. Wiem, że postąpiłam źle, ale powinien mnie teraz wspierać, a nie wypominać mi moje błędy.

-jeżeli masz zamiar być dla mnie wredny, to stąd wyjdź i nawet nie wracaj- warknęłam na niego. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie z jego strony. Może sobie być zły, ale nie musi mnie traktować, jak ostatniego śmiecia.

-pójdę po lekarza- oznajmił po dłuższej chwili ciszy i wstał z krzesła. Po chwili blondyna już nie było w pomieszczeniu, a ja znowu byłam sama. Zaczęłam zastanawiać się gdzie są moja mama, Nate i Ali. Powinni tu ze mną być. Tak samo, jak Will. Zostawili mnie pod opieką Luke'a, który ciągle mnie tylko wyzywa. Takiej opiece podziękuje.

Już jakieś parę minut później do pomieszczenia wszedł lekarz, jednak Luke'a przy nim już nie było. Czyli wziął sobie do serca, to co mu powiedziałam i sobie poszedł. Mimo, że sama kazałam mu wyjść, jestem teraz na niego o to zła. Przecież chciałam tylko, aby był dla mnie milszy.

-jak się pani czuje?- odezwał się lekarz podchodząc do mnie.

-chyba dobrze- wzruszyłam ramionami. Głowa przestała mnie boleć i nie miałam na co się skarżyć, więc chyba czuję się dobrze.

-miała pani przy upadku szczęście. Nic poważnego nie grozi ani pani, ani dziecku. Z dzieckiem wszystko jest w jak najlepszym porządku, a pani miała tylko lekki wstrząs mózgu, ale jak już mówiłem, to nic poważnego- odparł lekarz i uspokoił mnie swoimi słowami. Wszystko jest dobrze.

-może mi pan powiedzieć, jak długo byłam nieprzytomna?- zapytałam, w końcu tego mi Luke nie powiedział.

-tylko parę godzin- odpowiedział na moje pytanie, a jego odpowiedź ponownie mnie uspokoiła. Jestem naprawdę głupia. Luke miał ze wszystkim, co powiedział całkowitą rację.

-kiedy będę mogła wrócić do domu?- kolejne pytanie z mojej strony

-mimo że teraz wszystko jest w porządku, chciałbym zostawić panią jeszcze do jutra na obserwacje. Jeżeli do tamtej pory nic się nie stanie, będzie mogła pani jutro wrócić do domu- ta odpowiedź już nie spodobała mi się tak bardzo, jak te wcześniejsze -prosiłbym panią, aby więcej pani nie piła alkoholu w czasie ciąży. To szkodzi dziecku i pani także- dodał lekarz, a ja tylko kiwnęłam głową, bo nawet nie miałam odwagi, aby coś na to odpowiedzieć. Jest mi naprawdę głupio z tego powodu.

Lekarz jeszcze szybko zrobił mi podstawowe badania, zmienił mi opatrunek na głowie, którego nawet nie zauważyłam, a potem opuścił pomieszczenie i akurat gdy lekarz wyszedł, Luke ponownie pojawił się w pomieszczeniu z kubkiem kawy.

-myślałam, że sobie poszedłeś- odezwałam się jako pierwsza

-poszedłem tylko po kawę- odparł -chyba nie myślisz, że zostawiłbym cię tutaj samą- uśmiechnął się do mnie, a ja nie potrafiłam nie odwzajemnić tego uśmiechu, mimo że był dla mnie wcześniej takim dupkiem -Dess, przepraszam za moje zachowanie. Po prostu się o ciebie martwię. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie wystraszyłaś. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało- blondyn się tłumaczył, a potem między nami zapadła jakaś dziwna, niezręczna cisza.

-więc odszedłeś od Jessici?- przerwałam ciszę i przy okazji chciałam się dowiedzieć, dlaczego od niej odszedł. Luke w odpowiedzi tylko kiwnął głową, potwierdzając moje pytanie -dlaczego?- zadałam kolejne pytanie.

-mówiłem, że ją zostawię, abyśmy mogli być razem- powiedział, jakby to było oczywiste, ale dla mnie wcale nie było to takie oczywiste.

-czyli wie o nas?- kolejne pytanie. Chyba dzisiaj za dużo pytam, albo mi się tylko zdaje. Blondyn w odpowiedzi kolejny raz tylko kiwnął głową, a na mojej twarzy pojawił się ponownie uśmiech. Powiedział jej o nas. -mimo naszej kłótni?- uniosłam brew, bo to naprawdę nie jest w stylu blondyna.

Luke podszedł do mnie jeszcze bliżej i złapał moją dłoń w swoją, patrząc mi prosto w oczy. Lekko się pochylił, aby być bliżej mojej twarzy -to, że się pokłóciliśmy, nie oznacza, że już nie chcę z tobą być. Kocham cię i obojętnie co, to z tobą chcę być- westchnął składając lekki pocałunek na mojej dłoni.

-obojętnie, jaki okrutny dla mnie jesteś, wystarczy parę miłych słówek, a ja zawsze ci wybaczam- westchnęłam. Nie potrafię mu nie wybaczyć. Jest dla mnie zbyt ważny. Może jeszcze kiedyś tego pożałuje, nie wiem.  Wiem jednak, że teraz tego ani trochę nie żałuję.

-taki mój urok- zaśmiał się, a potem złączył nasze wargi w lekki pocałunek. Jak ja tego blondyna kocham, nie da się opisać tego nawet w słowach.

20k wyświetleń ♥️

Do tego byliśmy na #1 w kategorii 5secondsofsummer ♥️🦋

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do tego byliśmy na #1 w kategorii 5secondsofsummer ♥️🦋

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz