2. 22

2.4K 82 7
                                    

Kolejne dni mijały i mijały, a ja zaczynałam coraz bardziej cieszyć się z faktu, że jestem w ciąży. Moja mama, gdy się o tym dowiedziała, od razu się ucieszyła. Ona jako jedyna najpierw się ucieszyła. Reszta na początku była zszokowana i wyglądali, jakby się z tego nie cieszyli, ale jednak z dnia na dzień widziałam, że też zaczynają się z tego cieszyć. Na początku też nie byłam zbytnio zadowolona, bo przestraszyłam się tego wszystkiego. Nawet nie wiem, czy nadaję się na mamę. Will od dnia, którego mu powiedziałam o ciąży, odwiedzał mnie codziennie i upewniał się, czy wszystko ze mną i z dzieckiem jest w porządku. Nawet pojechał ze mną na pierwszą wizytę u ginekologa, aby upewnić się, czy na pewno jestem w ciąży. Okazuje się, że jestem dopiero w szóstym tygodniu. Jestem więc dopiero na samym początku i jeszcze siedem i pół miesiąca jest przede mną.

Od dnia kłótni, który był dokładnie tydzień temu, nic nie słyszałam o Luke'u. Nie przychodził tu, nie dzwonił do mnie, nie pisał, nie spotkałam go nigdzie w okolicy, na mieście lub na zakupach. Można byłoby pomyśleć, że całkiem rozpłynął się w powietrzu, ale ludzie przecież nie rozpływają się. Luke się obraził i schodzi nam wszystkim z drogi. Nawet nie odzywa się do Nate'a, bo ten go przecież wyrzucił, zamiast stanąć po jego stronie. Czasami naprawdę myślę, że dziecko lepiej by wszystko zrozumiało niż Luke. Zachowuje się, jakby miał prawo się obrażać, a wcale go nie miał. To ja powinnam być na niego zła i jestem, ale i tak trochę za nim tęsknię. Ostatnio ciągle się tylko kłócimy i nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać. Chciałabym, żeby wszystko między nami było znowu normalnie, ale nigdy już nie będzie między nami tak jak kiedyś.

Kiedy byliśmy w liceum, wszystko było o wiele łatwiejsze. Musieliśmy tylko martwić się o szkołę, a teraz jak jesteśmy dorośli, mamy o wiele więcej zmartwień. Musimy chodzić do pracy, pomału każdy zakłada rodzinę i takie tam. Bycie dorosłym wcale nie jest takie fajne, jak myślałam. Teraz jeszcze jestem w ciąży i niedługo będę musiała w końcu wyprowadzić się z domu, bo nie będę przecież wiecznie siedziała mamie na głowie. Alison też pomału dorasta i to o niej mama teraz musi myśleć, a nie o mnie i moim dziecku. Nate też powinien pomału się wyprowadzić z domu i sobie kogoś w końcu znaleźć. W końcu na jednej osobie świat się nie kończy. Jednak też rozumiem jego postawę, jak Luke wyjechał, też nie chciałam z nikim być, ale wtedy pojawił się Will i tak wyszło, że znowu się zeszliśmy i tyle czasu byliśmy razem. Pewnie, gdyby Luke nie wrócił, nadal byśmy byli razem, a ja nadal wmawiałabym sobie, że to go kocham, a nie Luke'a.

Może i kocham Will'a, ale nie tak jak on na to zasługuje. Kocham go jak przyjaciela lub brata. Jednak teraz gdy jestem w ciąży, wszystko się zmienia i muszę przyznać, że czasami chodzi mi po głowie, czy powinnam ze względu na dziecko, wrócić do Will'a, ale nie wiem, czy na pewno tego chcę i czy Will też tego chce. Może jednak Will w końcu pomógłby mi zapomnieć o Luke'u i może pokochałabym Will'a właśnie tak, jak na to zasługuje? Jednak też nie powinnam być z nim wbrew sobie, bo inaczej to też nie będzie miało sensu. Z Luke'iem i tak bym nie mogła być razem. W końcu on ma żonę i syna, a ja teraz też będę miała dziecko z Will'em.

Nie rozumiem, dlaczego to Luke cały czas zaprząta moją głowę. Przecież odkąd go poznałam, wiedziałam, że między nami nigdy niczego nie będzie. Może i zdarzyło się coś między nami, ale nigdy nie byliśmy razem, nigdy nie spróbowaliśmy. Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi, ale coś do siebie czuliśmy. On też to czuł, ale czy mnie kochał? Może gdyby nie jego wyjazd to teraz bylibyśmy razem? Może teraz nosiłabym jego dziecko, a nie jego kuzyna? To wszystko jest takie pokręcone. Dlaczego on po prostu nie może opuścić mojej głowy? Obojętnie jak bardzo mnie rani, ja zawsze mu wybaczam. Nawet wybaczyłabym mu to, co ostatnio odwalił, ale on już nawet się nie stara. Może uznał, że to już nie ma sensu i zajął się swoją rodziną? W końcu każdy ciągle mu powtarzał, żeby trzymał się ode mnie z daleka i zajął się swoją żoną i synem.

Sama też go o to prosiłam, więc dlaczego na samą myśl o Luke'u i o tym, że mógłby o mnie zapomnieć, cisną mi się łzy do oczu? Dlaczego boli mnie fakt, że sobie odpuścił? Sama przecież go wpychałam w ramiona jego żony, bo właśnie tak należy, ale przecież mimo wszystko wcale tego nie chciałam. Jedyne co chciałam, to żeby ta cała sytuacja okazała się tylko snem i żebym się w końcu z niego obudziła. Żebym znowu miała siedemnaście lat, żeby Luke nadal był moim korepetytorem i żebyśmy nadal chodzili do tego głupiego liceum. Żeby Luke wcale nie miał rodziny, żeby miał oczy tylko dla mnie. To wszystko jest skomplikowane. Życie jest skomplikowane i czasami czuję, że to wszystko jest dla mnie za dużo. Że się w tym wszystkim duszę, ale muszę przetrwać. Bo ja nie jestem jedyną osobą, która ma problemy.

Odkąd dowiedziałam się o ciąży, codziennie zastanawiam się, jak to będzie, kiedy moje dziecko się urodzi. Jak wszystko będzie wyglądać. Jak moje życie będzie wyglądać. Wiem tylko jedno, nie zawiodę mojego dziecka. Będę taką mamą, jaką powinnam być. Moja mama zawsze była dla nas dobrą mamą, zawsze nam na każdym kroku pokazywała, że nas kocha i nigdy nas nie zawiodła. Była moją mamą i w tym samym czasie moją najlepszą przyjaciółką, a ja właśnie taką mamą też chcę być. Nie będę perfekcyjną mamą, bo takiej nie ma, ale będę się starała, aby moje dziecko miało najlepsze dzieciństwo jak tylko możliwe.

Wszystko jakoś się ułoży, w końcu musi się ułożyć. Właśnie tak muszę myśleć. Wszystko będzie dobrze. Nie jestem z tym wszystkim sama, bo mam moją mamę, mojego brata, moją małą siostrzyczkę, Will'a i Cindy. To oni są najważniejsi w moim życiu.




Dzisiejszy rozdział to tylko rozmyślenia Dess, ale mam nadzieję, że i tak się spodoba :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz