31

3.7K 126 25
                                    

-chodź na zajęcia i nie myśl o tym idiocie- znowu się odezwał i oderwał się ode mnie. Posłał mi pocieszający uśmiech, objął mnie ramieniem i razem weszliśmy do szkoły. Nie mogę w to uwierzyć, że przez tyle czasu pisałam akurat z Hemmings'em. Najgorsze jest to, że coś do niego zaczęłam czuć. Nie chcę tego. Czyli nawet kiedy z nim nie gadałam, pisałam z nim SMS'y nawet o tym nie wiedząc. Will zaprowadził mnie pod samą salę, ale ja nie miałam ochoty tam wchodzić. I tak już jestem spóźniona, bo drzwi są zamknięte, a na korytarzu nikogo nie ma.

-nie chcę tam wchodzić- powiedziałam szczerze i spojrzałam w górę, aby ujrzeć twarz chłopaka, który wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał.

-chodźmy na wagary- zaproponował, a moje oczy się powiększyły. Jeszcze nigdy nie byłam na wagarach. Zdarzały mi się spóźnienia, ale nigdy nie wagarowałam.

-ale ja nigdy nie byłam na wagarach- od razu zaczęłam kręcić głową. Nie chce tu być, ale też nie chce iść na wagary. Jak ja wytłumaczę się z tego moim rodzicom? Jak Nathan chodzi na wagary, za bardzo się tym nie przejmują, bo jest pełnoletni, ale ja jeszcze nie jestem. Oczywiście, że im się to nie podoba, ale nic nie mogą mu już zrobić.

-zawsze musi być ten pierwszy raz- poruszył znacząco brwiami. Will złapał mnie za rękę i ciągnął do wyjścia ze szkoły. Chwilę później byliśmy już poza terenem szkoły, a Will nadal gdzieś mnie ciągnął. To znaczy, że zabiera mnie w jakieś konkretne miejsce.

-gdzie idziemy?- spytałam, aby przerwać tą ciszę, która trwała między nami. Nie była jednak nieprzyjemna. Za bardzo byłam podekscytowana tym, że idę pierwszy raz na wagary. Mam nadzieję, że moi rodzice się o tym nie dowiedzą. Raczej nic takiego by nie zrobili, ale wolę, żeby nie wiedzieli. Zawsze mieli mnie za tą dobrą córkę i chce, aby tak zostało.

-w pewne miejsce- odpowiedział, nie mówiąc mi, gdzie dokładnie idziemy. Parę minut później staliśmy pod budką z kebabem, na co się zaśmiałam i pokręciłam głową.

-na serio zabierasz mnie na kebaba?- uniosłam rozbawiona brew. Nawet dzisiaj nie mam ze sobą pieniędzy i nie mam jak za siebie zapłacić -nie mam kasy- dodałam szybko, zanim będzie za późno, bo teraz była nasza kolej, aby zamówić.

-ja zapłacę- skierował do mnie, a potem zamówił dwa kebaby, na które czekaliśmy jakieś pięć minut. Gdy w końcu dostaliśmy je w rękę, zaczęliśmy spacerować po parku, który był niedaleko szkoły.

-ja już nie mogę- odparłam, patrząc na kebaba, którego zjadłam tylko do połowy. Will akurat skończył jeść swojego i nawet nie pytając się, czy może, wyrwał mi mojego z ręki i zaczął go jeść. Jak on może wcisnąć w siebie tyle tego żarcia? -będziesz grupy- zaśmiałam się.

-ja gruby?- uniósł brew i spojrzał na mnie z udawaną urazą, ale chwilę później sam się z tego zaśmiał. Potem znowu przez jakiś czas szliśmy w ciszy, dopóki Will nie dojadł mojego kebaba.

-Will?- zaczęłam po dłuższej chwili ciszy.

-co jest?- spytał.

-dziękuję- uśmiechnęłam się do niego. Odkąd doszedł do naszej szkoły, ciągle przy mnie jest i jestem mu za to wdzięczna. Jest prawdziwym przyjacielem i przywiązuję się do niego coraz bardziej, mimo że aż tak dobrze go nie znam. Tak nagle pojawił się w moim życiu i mam nadzieję, że szybko z niego nie zniknie.

-za co?- spytał. Wiem, że on wie, o co chodzi, ale chce usłyszeć, jak to mówię.

-za to, że przy mnie jesteś i mnie wspierasz- westchnęłam.

-nie masz za co dziękować. Jest coś w tobie, przez co nie mogę się tobą nie przejmować- wyznał i ponownie tego dnia objął mnie ramieniem. -a Luke jest idiotą, że tego nie widzi- dodał.

-nie gadajmy już o nim- wywróciłam oczami. Nie chce o nim rozmawiać. Przecież Will zabrał mnie tutaj, abym o tym nie myślała.

-to pogadajmy o czym innym- powiedział i tak jak powiedział, zaczęliśmy rozmawiać o czym innym. Chodziliśmy, gdzie popadnie, rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się i dużo się śmialiśmy. Nawet nie wiem, kiedy zrobiło się ciemno. Tak bardzo byliśmy zajęci sobą nawzajem, że nie uważaliśmy na godzinę. Dobrze mi się spędzało z nim czas.

-która jest godzina?- spytałam i się zatrzymałam.

-ma to jakieś znaczenie?- zapytał, także stając w miejscu, a ja spiorunowałam go za to wzrokiem. Chłopak westchnął i wyciągnął swój telefon i sprawdził godzinę -dwudziesta trzecia- odparł.

-co?! Już tak późno?!- spanikowałam. Przecież od szesnastu godzin nie było mnie w domu. Moi rodzice pewnie się martwią, a od Nate'a na pewno dostanę za to opieprz.

-chodź, odprowadzę cię do domu- powiedział i złapał mnie za rękę. Zgodziłam się, bo nie chciałam iść sama o tej porze. Jest ciemno i nie chce, aby ktoś na mnie napadł.

-powinniśmy to powtórzyć- stwierdziłam, a on od razu się z tym zgodził. Już jakąś godzinę później staliśmy pod drzwiami mojego domu.

-Dess, wiem, że to nie jest dobry moment i w ogóle- zaczął, a ja słuchałam, co ma mi do powiedzenia -pójdziesz ze mną na bal?- zapytał pełen nadziei, a mnie zdziwiło, że zaprosił akurat mnie. Przecież miał powodzenie u tylu dziewczyn, a pyta się akurat mnie?

-dlaczego akurat ja?- spytałam. Nie rozumiem tego. Chcę to zrozumieć.

-bo chcę iść z tobą- zaczął, się do mnie zbliżać, a swoje ręce położył na moich biodrach.

-mógłbyś iść z każdą inną dziewczyną. Lecą na ciebie- dalej próbowałam wyciągnąć z niego, dlaczego chce iść akurat ze mną. Przecież musi mieć to jakiś powód, ot tak by się mnie nie zapytał.

-ale to z tobą chce iść, a nie z inną- westchnął już lekko zirytowany.

-daj mi to przemyśleć- poprosiłam. Nie mogę teraz się zdecydować, muszę to przemyśleć.

-dam ci tyle czasu ile chcesz, ale odpowiedz mi w czas- odparł. Wiem, że zostały tylko dwa tygodnie do balu i postaram się dać mu wcześniej znać. Nagle przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie tak, że między nami nie było żadnej przestrzeni i zaczął się pochylać, kiedy nagle drzwi od mojego domu się otworzyły.

-odejdź od mojej siostry!- usłyszałam krzyk mojego brata, a chwilę później odepchnął Will'a ode mnie.

-Nathan, opanuj się!- krzyknęłam na niego. Co on do cholery robi? -przepraszam Will- skierowałam te słowa do William'a, po czym na pożegnanie pocałowałam go w policzek i razem z bratem weszłam do domu. Już teraz wiedziałam, że zrobi z tego wielką aferę.

Kolejny rozdział na waszą prośbę :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz