Rozdział LVII

1.5K 111 24
                                    

-MAGIA CZASU-
27 maja
Susanna pov
-Susanna!- krzyknęła Lily- obudź się!
-Czemu...?- ziewnęłam
-No sobota jest i za tydzień Turniej..
-To że jest sobota to mnie nie obchodzi, ten Turniej też
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy
-Ale Sus!
-Co?
-Jak możesz się nie przejmować Turniejem!?
-Bo przerobiliśmy każdą książkę w bibliotece i nie ma już co szukać, i opanowałam wszystkie te zaklęcia
Lily nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się i pokrecila zrezygnowana głową. Zobaczyłam że czeka przy drzwiach na mnie, więc pewnie się spieszy na śniadanie bo umówiła się z Jamesem
-Idź- powiedziałam
Popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem
-Przecież widzę że się umówiłam z Jamesem- oznajmiłam
-Poczekam na ciebie- protestowała
-Idź
-No dobra...
I wyszła z pokoju. Wyciągam z szafy granatowe jeansy i bordowy top. Weszłam do łazienki aby się przebrać i wziąć prysznic. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Dalej myślałam nad sytuacją z tym dupkiem, czyli Syriuszem. Unikam go od tego czasu, nie chce go znać. Koniec z nim... Muszę się martwić Turniejem. Musze go wygrać. Beauxbatons nie ma szans na wygraną ale Durmstrang...Mają dobrego zawodnika- Alberta. Nagle poczułam głód...muszę iść na śniadanie, ale nie chcę spotkać Syriusza... Wyszlam z dormitorium, a potem z PW i skierowałam się do Wielkiej Sali. Była godzina 9. Rozejrzałam się po sali, czy aby nie ma Syriusza. Na szczęście przy moim ulubionym miejscu siedział tylko Remus, Mary i Peter. Podeszłam tam.
-Hej wszystkim- powiedziałam
-O hej, Susie- uśmiechnął się Remus
-Co tam?
-A w sumie to nic- odpowiedziała Mary
-Susa, idziesz z nami do Hogsmeade?- zapytał Peter
-W sumie nie mam nic innego do roboty- powiedziałam- za ile?
-Zaraz- oznajmił Remus
-Dobra- powiedziałam- a ktoś z nami idzie jeszcze?
-Lily, James no i...Syriusz- powiedziała Mary
Oniemiałam. Nie chcę mieć z nim żadnych kontaktów ale może po prostu nie będę zwracać na niego uwagi.
-No okej....

10 minut później...
James pov
-Zrozumiałeś Syriusz?- zapytałem kolejny raz
-Tak, pamiętam plan- odrzekł
-A ty Lily? Masz tą bransoletkę? Nie skapnela się kiedy jej to wzięłaś?
-Mam i się nie skapnela
Lily dała Syriuszowi bransoletkę Sus. Ten miał teraz iść do Wrzeszczacej chaty i tam czekać na Sus.
-Idź- powiedziałem do Syriusza
Chłopak jeszcze raz na nas spojrzał i poszedł w kierunku bijacej wierzby. Po chwili przyszła Sus z Remusem, Mary i Peterem.
-Idziemy?- zapytałem
-A gdzie Syriusz?- zapytał zgodnie z planem Remus
-Wypadło mu coś- powiedziała Lily
Zobaczyłem ulgę na twarzy mojej siostry. Po chwili ruszyliśmy do Hogsmeade. Najpierw weszliśmy do miodowego Królestwa. Od razu spojrzałem na fasolki wszystkich smaków, Remus pobiegł do działu smakołyków z czekoladą, a Peter już brał wszystko do rąk. -Susa i Lily rozmawialy a po drodze zbierały ich ulubione słodycze. Pięć minut potem wyszliśmy i poszliśmy do trzech mioteł na piwo kremowe. W barze było wielu uczniów.
-My zajmiemy stolik- powiedziały Lily, Mary i Sus
-To my idziemy coś zamówić- powiedział Remus

Lily pov
Plan trzeba włączyć w życie. Popatrzyłam na Mary, to ona ma zacząć
-Sus, gdzie ty masz tą piękną bransoletkę?- zapytała udając zaniepokojoną
-Susa spojrzała na lewą rękę i się przeraziła. Bransoletki nie było, bo to ja ją wzięłam i dałam Syriuszowi.
-O nie!- krzyknęła- gdzie ona jest!?
-Spokojnie-powiedziałam- ostatnio byliśmy we Wrzeszczacej chacie- tu ściszyłam głos- może o coś zahaczyłaś i ona tam została?
-Może... Oby!- była przerażona- Idę tam!
-Teraz?- zapytała Mary- chłopaki idą z piwem
-Mam to Gdzieś, bransoletka ważniejsza!
Susa wstała
-A ty gdzie?- zapytał Remus
-Zgubiłam bransoletkę!
Chłopacy udawali przerażonych.
-Idzie ktoś ze mną do Wrzeszczacej chaty?- zapytała Susie
Nikt się nie zgłosił. Syriusz tam czekał, a oni muszą porozmawiać tylko we dwoje. W sumie musimy za nimi iść, żeby zamknąć drzwi do jednego z pokojów aby Sus nie wyszla. Susa poszła do drzwi i zobaczyliśmy jak biegnie do Wrzeszczacej chaty. Ruszyliśmy za nią.

James pov
Ogólnie cała sprawa z Syriuszem wyglądała tak. Gdy Łapa złożył życzenia mojej siostrze poszedł do dormitorium, bo zapomniał założyć swojego zegarka. Gdy tam już dotarł i założył zegarek, zobaczył na jego łóżku czekoladową babeczkę z kartką która jest dowodem na jego niewinność
Kochany Syriuszu
Żyje tylko dla ciebie i bardzo cię kocham. Z dzisiejszej okazji chciałabym dać ci tą babeczkę, którą sama zrobiłam. Mam nadzieję że impreza będzie super bo dla mnie już jest super. Buziaki!
MDeo
Syriusz tego podpisu nie zrozumiał, ale oznaczał on jak się później okazało, pierwsza literę nazwiska Meadownes, Pierwsza literę imienia Dorcas i drugą literę nazwiska i drugą literę imienia. Syriusz myślał że to od Susie więc zjadł, a jak się okazało była to babeczka z amortencją.

Susanna pov
Wybieglam do Wrzeszczacej chaty i zaczęłam szukac. Po kilku minutach został mi tylko jeden pokój- sypialnia. Weszłam tam a od razu gdy weszłam usłyszałam kogoś. Zobaczyłam że na łóżku siedzi Syriusz. Chciałam zarządzić odwrót ale drzwi się zatrzasneły
-Sus, ja...- zaczął Syriusz
-Zamknij się!- krzyknęłam
-Daj mi wytłumaczyć... A poza tym mam to
Pokazał srebrną bransoletkę. Podeszłam do niego
-Oddaj- zarządziłam
-Jesli pogadasz
-Hej- wściekłam się- no dobra
-Prosze
Syriusz podał mi moją bransoletkę a ja ją od razu założyłam.
-Posłuchaj- zaczął- kiedy poszłem do dormitorium, po zegarek...znalazłem babeczkę...
-No i!?
-Nie było podpisu ale wierzyłem że to od ciebie... I zjadłem to, ale to było od Meadownes... przez to ją pocałowałem...
Popatrzyłam mu głęboko w oczy. Podczas tej rozłąki bardzo mi go brakowało, ale tą opowieść, babeczkę mógł wymyślić na poczekaniu
-Udowodnij- zarządziłam
Syriusz podał mi małą karteczkę
-To było przy babeczce- oznajmił
Zaczęłam to czytać. To nie było jego pismo. On, on... To nie było jego wina! Spojrzałam jeszcze raz na Syriusza, tym razem miałam w oczach łzy. Łzy szczęścia i radości... Byłam głupia że go unikałam... Tyle czasu! Jego oczy wyrażały smutek, przez rozłąkę... Nie zrobiłam nic innego tylko rzuciłam mu się w ramiona i zaczęłam płakać
-Syriusz...- mówiłam przez łzy- ja...Ja nie chciałam..
-No dobrze... Ja też bym się pewnie tak zachował... Będziesz dalej ze mną?
-No jasne!- krzyknęłam
Chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Brakowało mi tego. Kiedy się już oderwalismy od siebie zaczęłam mówić;
-Ja cię tak przepraszam...
-No dobrze, już.


Huncwoci- trudne chwile... ✔Where stories live. Discover now