Rozdział XII

4.2K 235 3
                                    

Rok piąty...
Susanna pov
Szłam korytarzami Hogwartu. Konkretnie, szukałam Huncwotów. Pewnie są w kuchni albo na błoniach. Bardzo się zmieniło za dwa lata. Syriusz jest moim chłopakiem i mnie nie zdradza. Chyba... Mama pomysł! Huncwoci są na Błoniach! Na sto procent! Pewnie znów gnębią Wycierusa. I jak James chce zdobyć serce Lily, która koleguje się z Severusem. Idę, a raczej biegnę ba błonia. O dziwo siedzieli przy drzewie i rozmawiali. Podeszłam do nich.
-Hej!- przywitałam się z nimi.
-Cześć kotku- Syriusz wstał, podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Co kombinujecie?
-My nic!- sprzeczal się James
-No powiedzcie.
-Więc tak...- zaczął Remus- Chcemy zrobić żart Wycierusowi. Mianowicie postanowiliśmy że dziś wieczorem, złapiemy Snape'a na korytarzu, zaciągniemy do jakiejś klasy, zrobimy mu makijaż, fajna fryzurę i trochę pownerwiamy...
-Jasne!- ucieszyłam się na wieść o nowym żarcie.
Pewnie Lily się to nie spodoba ale, no cóż...

Wieczór
Snape stoi na jednym z korytarzy obok lochów. Będzie łatwo. Mój brat i Syriusz załatwili już cały sprzęt a teraz czekamy na odpowiednią chwilę. Nagle! Ciemność... Okej... Pierwsza część planu za nami. Teraz bierzemy Smarka do pustej klasy i przywiązujemy do krzesła.
-No Smarczek...- zaczął Syriusz
Ja wyciagnelam moje stare, oj bardzo stare kosmetyki, pewnie już przeterminowane. I zaczęliśmy zabawę. Po 20 minutach dzieło było gotowe. Dobra nie dzieło...
-No, no...- pochwalił Peter
-Wypusccie mnie!- krzyknął Snape
-Alez oczywiście- Syriusz go wypuściła.
Stanal przed nami i popatrzył na nas nienawistnym spojrzeniem. Boże ale on jest brzydki. Przyblizylam się do Syriusza. On złapał mnie w talii. Po chwili zaczęliśmy się śmiać z Wycierusa
-Co was tak śmieszy?!- zapytał
-Ty!- odpowiedzieliśmy razem
-No bardzo śmieszne...
-Uwiez bardzo...- tarzalam się że śmiechu
-Te różowe kokardki- zasmial się James
Mój James. Pamiętam jak by było to wczoraj, jak bawiliśmy się na dworze u cioci Marien. Było super. Potem musieliśmy się rozstać. Wyjechałam do Durmstrangu, ale po co? Nie wiem. Ale w sumie nie było tam najgorzej. Szkoła to dla mnie drugi dom. Dosłownie... Peter podszedł do Snape'a i dał mu lustro. Dalej śmialiśmy się z jego wyglądu. Ale on wygląda! Nie stety, ponieśliśmy straty
-Chlopaki- odezwalam się- Ponieśliśmy straty...
-Jakie?- zapytał Remus
-Moje kosmetyki...- udawalam że płacze
-Czemu coś do mnie macie!?- wykrzyknął
-Wiesz, sam fakt że istniejesz...- powiedział Peter
-Co ja wam zrobiłem?- zapytał Snape
-W zasadzie to nic- stwierdził że śmiechem James
-To Czemu to robicie?- zapytał
-Z nudów...
-Dosc tego!- krzyknal Wycierus
Postanowiliśmy że już pójdziemy. Gdy staliśmy przy drzwiach usłyszałam;
-Sectumsempra!- krzyknął Snape
Poczułam jakby ktoś przecinak mnie tępo zaostrzonym nożem. Poczułam krew. Ból. Coraz bardziej źle się czułam. Miałam słaby wzrok. Wszyscy patrzyli na mnie badawczo. Huncwoci zobaczyli rany na moim brzuchu i do mnie podbiegli. Ja wtedy upadlam na kolana Syriusza.
-Ty!- krzyknął James do Snape'a- Co ty zrobiłeś!?
-Ja...- próbował się tłumaczyć
Ja poczułam chłód i coraz to cięższy ból. Widziałam swoją krew na podłodze. Moje oczy były nieprzytomne. Obraz mi się rozmazywal a dźwięki że świata były niewyraźne i zamazane. Jeszcze raz ból i nagle... Ciemność...

Kolejna część. Baaaaardzo proszę o głosy😍😍😍😍😍 Następna część najprawdopodobniej będzie w sobotę 04.11. Dzieki za dotychczasowe głosy. Papappaaoa

Huncwoci- trudne chwile... ✔Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ