Rozdział XLIII

1.7K 122 1
                                    

Susanna pov
-Panno Potter!- krzyknęła McGonagall
Szłam korytarzem z huncwotami na lekcje eliksirów. Zależało mi na dobrych ocenach z tego przedmiotu więc wolałam się nie spóźniałć. Stanęłam i że mną huncwoci
-Tak, pani profesor?- zapytałam
-W sprawie Turnieju... Drugie zadanie odbędzie się 31 stycznia.
-Dobrze, mogę już iść?- zapytałam
-Tak, tak
Ruszyłam dalej do lochów
-Jak myślisz jakie będzie drugie zadanie?- zapytał James
-Nie mam pojęcia...
Właśnie doszliśmy do klasy do eliksirów. Akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek i weszliśmy do sali.
-Dzień dobry uczniowie!- powiedział Slughorn
-Dzień dobry- powiedzieliśmy
-Podejdźcie tutaj... Dziś uważyłem pewien eliksir. Jakieś sugestie?
Moja ręka wyszczeliła w górę. Lily nie było bo po balu zachorowała.
-Tak panno Potter, proszę podejść- powiedział
Podeszłam do kociołka.
-To amoetencja. Jest to napój miłosny. Jednak nie wzbudza on prawdziwej miłości, tylko zauroczenie lub obsesję. Jej charakterystycznymi cechami to perłowy połysk i zapach, który dla każdego jest inny...
-A panienka co czuje?- zapytał ślimak
-Ja czuję... Zapach mięty, zapach lasu iglastego...i perfumy pewnej osoby która stoi obok mnie
Popatrzyłam na Syriusza. Uśmiechnął się z zadowolenia.
-Brawo panno Potter, 10 punktów dla Gryffindoru. Dzisiejszym zadaniem jest uwarzenie tego eliksiru. Składniki są u mnie na biurku a wskazówki znajdziecie na stronie 16. Teraz muszę was rozdzielić w pary
Nie... Ja nie chcę. Ja chcę z huncwotami... Popatrzyłam na Slughorna. Oby był łaskawy...
-Więc- rozmyślał- pan Potter z panem Rosiel, Lupin że Snape'm, Pettigrew z panną Morgan, Black z Malfoyem- mówił resztę par aż się znudzilam-... A i panna Potter z panem McLaggenem.
Popatrzyłam na niego. Niby z Gryffindoru, ale nie przepadam za nim... Podeszłam do niego.
-Ide po składniki- powiedziałam
On przytaknął głową. Poszłam do biurka i wzięłam tace ze składnikami. Wróciłam do chłopaka i zaczęłam robić eliksir
-Nie chcesz książki?- zapytał "zalotnie"
-Znam na pamięć, a teraz podaj mi róg jednorożca
Podał mi i zaczęłam mieszać składniki. Po paru minutach skończyliśmy eliksir. Popatrzyłam Na innych. Syriusz kłócił się z Malfoyem, ale nie dziwię się mu. Podniosłam rękę i Slughorn podszedł do nas sprawdzić eliksir
-Bardzi dobry!- powiedział- po 20 punktów dla was
Szybko odeszlam od chłopaka i usiadłam w swojej ławce. Po kilkunastu minutach lekcja się skończyła.
-Czemu musiałem z Malfoyem?!- krzyknął Syriusz
-Nie wiem łapciu- oznajmił James
-Och, on jest okropny
Popatrzyłam na Syriusza wzrokiem "teraz to odkryleś?". Po chwili byliśmy już w sali od transmutacji. Po paru godzinach, dokładnie o godzinie 14:00 byliśmy w WS i jedliśmy obiad. Koniec lekcji na dziś...
-Akurat dziś musieli tyle zadań dać- narzekał James- dziś trening!
-Znając życie to i tak nie zrobisz żadnych zadań- oznajmiłam spokojnie
-Sus!
-Oj sorry
-Susanna Potter?- zapytał jakiś młody chłopak który pojawił się nagle obok mnie
-No tak, to ja
-List- podał mi kartkę
-Dzięki-powiedziałam
Chłopak odszedł. Popatrzyłam na huncwotów i otworzyłam list
-Od Slughorna?- powiedziałam zdziwiona
Po sekundzie obok nas pojawił się ten sam chłopiec tylko tym razem do Remusa. Też list i też od Slughorna.
-Dobra czytam- powiedziałam- Panno Potter, mam zaszczyt zaprosić panienkę na małe przyjęcie które organizuję. Odbędzie się w tę sobotę o godzinie 20:00. Horacy Slughorn
Popatrzyłam rozbawiona na huncwotów. Przybilam z Remusem piątkę.
-Ale czemu wy?- zapytał James
-Bo my się uczymy!- krzyknęliśmy z Remusem.
-My, MY, się nie uczymy?- zapytał Syriusz
-Nie, święty Mikołaj- oznajmiłam
-Nie mieszaj go do tego- powiedział oskarżycielsko Syriusz
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać

Huncwoci- trudne chwile... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz