Rozdział XLI a

2K 127 5
                                    

Susanna pov
Gdy weszłam do pokoju to właściwie byłam w łazience. Lily mnie tam wepchnęła, pewnie żebym wzięła prysznic i takie rzeczy... Po piętnastu minutach orzeźwiającego prysznicu wyszłam z łazienki. Lily miała już wszystko naszykowane na swoim łóżku.
-Dobra ty się przygotuj- zaczęła- a ja jeszcze Idę wziąć prysznic
I poszła. Znając ją, to tak prędko nie wróci... Westchnelam i podeszłam do szafy. Na jednym z wieszaków wisiała moja sukienka. Dalej robiła na mnie wrażenie. Żaden z chłopaków nie widział mojej sukienki, ani Lily, ani Mary, ani Marleny. Wyciągnęłam Białą sukienkę i położyłam na moim łóżku. Z szafy wyjęłam także moje buty , pudełko z biżuterią i kosmetyczkę. Co mnie zdziwiło, Lily wyszla z łazienki. Szybko...
-No to zaczynamy- powiedziała
Wzięłam sukienke i weszłam z nią do łazienki. Ubralam ją i popatrzyłam w wielkie lustro na ścianie. No nie powiem, ktoś kto robil tę sukienkę to ma gust... Wyszłam z łazienki zanim Lily się wkurzyć. Gdy zamknęłam za sobą drzwi Lily na mnie popatrzyła. Opadła jej szczęka
-Kobieto- powiedziała
-Co?- zapytałam z rozbawieniem
-Wyglądasz w niej cudnie
-Dziękuje, a teraz ty idź ubierz swoją
Lily poszła że swoją sukienką do łazienki. Otworzyłam pudełko z biżuterią. Nie ma mowy żebym miała inny łańcuszek niz ten który dał mi Syriusz. Może jakaś bransoletka? Ta srebra. Cieniutka z krwisto-czerwonymi kryształkami. Będzie doskonale pasowała do mojej sukienki. Muszę jakoś związać włosy...
-Ja ci pomogę!- krzyknęła Lily która wyszła z łazienki
-Ale o co chodzi?- zapytałam
-O włosy
Czasem się jej boję. Ta jej przewidywalność jest straszna.
-Daj szczotkę i usiądź tu- rozkazała
Zanim to zrobiłam popatrzyłam jak wygląda.
-Wow, Lily..
-Siadaj
Aha. W sumie fajnie że tak się o mnie troszczy...
Po paru minutach miałam gotowe upięcie. Miałam na głowie tak zwany "wodospad". Teraz czas na Lily. Chyba zrozumiała bo usiadła na krześle i dala szczotkę. Myślę że zrobię jej róże na głowie. Po dłuższej chwili skończyłam.
-Masz talent- powiedziała
-Ty też
Z makijażem nie szalałam. Taki jak mój codzienny tylko że mocniejsza pomadka. Spojrzałam na zegarek
-Lily!
-Co?
-Mamy jeszcze 20 minut! Musimy iść!
-Już!
Wybieglyśmy z dormitorium. Po drodze spotkaliśmy Mary i Marlene
-Hej- powiedziała Mary
-Nie ma czasu- powiedziała Lily
Biegłyśmy w kierunku WS. Tam już czekali moi huncwoci. Syriusz... Wyglądał bajecznie.
-Hej- powiedziałam do nich
-Hej- powiedział James- świetnie wyglądasz Lily
Lily się zarumieniła. Podszedł do mnie Syriusz i podał rękę
-Czy zechce pani pójść ze mną do Wielkiej Sali?- zapytał uroczyście
-Pierwszy musimy zatańczyć pierwszy taniec- oznajmiłam
-Ależ oczywiście
Popatrzyłam na Marlenę. Stała obok Remusa i z nim gadała. Popatrzyłam na Syriusza
-Co z Peterem?- zapytałam
Nie zauważyłam go. Nie może on iść tam gdzie idzie gdzie znika.
-Powienien zaraz być - powiedział Łapa
-Serio?
-Patrz
Popatrzyłam w stronę gdzie wskazal Syriusz. Szedł Peter. Sam, lecz po chwili doszła do niego jakaś puchonka. Z tego co kojarze to jej nie kojarzę. Dziwne że ma partnerkę na Bal. Po chwili znalazła się obok nas McGonagall
-Gotowi?- zapytała
-My zawsze i wszędzie- powiedział Syriusz
-To ustawie się, a idziecie pierwsi
-Jasne- powiedziałam
Podeszłam do pozostałych reprezentantów z Syriuszem. Przywitałam się z nimi a potem się ustawiliśmy. Pięć minut później kazano nam wejść do sali. Była cudowna! Ściany były jakby z lodu, padał lekki śnieg z zaczarowanego sufitu, sala została powiększona. Po bokach sali były rozstawione stoliki z napojami i przekąskami. Weszliśmy na środek sali. Widziałam Jamesa, Lily a obok nich Marlenę z Remusem. Peter był oddalony od nich. Muzyka zaczęła grać. Syriusz objął mnie w pasie i zaczęliśmy tańczyć w rytmie muzyki. Patrzyłam mu głęboko w oczy. Nie zauważyłam kiedy na parkiet zaczęli wychodzić pozostali uczniowie i grono nauczycielskie.
-Mówiłem ci że wyglądasz jak anioł?- zapytał Syriusz
-Dzis nie
- w takim razie, wyglądasz jak anioł
-A ty jak...- zamyśliłam się
Zobaczyłam rozbawiony wzrok Syriusza.
-Wyglądasz jak... Jak mój rycerz- powiedziałam w końcu
-Dziękuje ci bardzo
-Ależ nie ma za co
-I jak na razie podoba ci się Bal?- zapytał
-Jest spoko
-To fajnie
-Widzisz tam?- zapytałam
Wskazałam na jeden ze stolików gdzie siedział chłopak i dziewczyna
-Gdzie?- dopytał
-No tam
Remus i Marlena. Trzymali się za ręce. Patrzyli w oczy
-Aaa- zrozumiał- chyba mamy nową parę w Hogwarcie, ale wiadomo że to my jesteśmy najbardziej znani
-No ba!
Tańczyliśmy długo, przetańczylismy we jedne z normalnych piosenek. Zaraz miał być występ jakiegoś zespołu rockowego. Nie wiem jak się nazywa ale połowa, dobra większość Hogwartu wie.

Huncwoci- trudne chwile... ✔Where stories live. Discover now