Rozdział XXIII

2.8K 161 27
                                    

James pov
Siedzimy teraz w dormitorium i rozmawiamy, głównie o Syriuszu i Sus. W dormitorium jesteśmy tylko ja, Syriusz, Remus i Peter.
-Ja nie mogę jej stracić- powiedział że smutkiem Syriusz
-Syriusz ,źle postąpiłeś, co ty byś zrobił na jej miejscu?- zapytał Remus
-To samo- powiedział cicho
-Ona powiedziała że się w kimś zakochała...- powiedziałem
-Mogla kłamać- powiedział Remus
-Że co?- zapytał Syriusz
-Mogla to powiedzieć bo była zazdrosna, zła, chciała żebyś coś cierpiał...
-A jeżeli nie kłamała?- dopytał Syriusz
Nic nie odpowiedzieliśmy.
-Syriusz, musisz jej to wytłumaczyć- powiedziałem
-Jak? Ona nie chce ze mną rozmawiać...
-Musisz być z nią sam na sam
-Ale kiedy zdąży się taka okazja, James?
-Mam pomysł- stwierdziłem
-Jaki?- zapytał Peter
-Panowie na słowo- oznajmiłem- Nie, ty Syriusz zostajesz i grzecznie czekasz
Ja, Remus i Peter wyszliśmy z dormitorium i znaleźliśmy się na korytarzu
-Zamkniemy ich oboje w jednym pomieszczeniu..
-Co? Gdzie i kiedy?- zapytał Peter
-Susa nie jest na nas zła tylko na Syriusza, a więc możemy jej powiedzieć żeby przyszła po prostu do tej sali i na nas poczekała, kiedy wejdzie będzie tam już zwabiony Syriusz. Zamkniemy ich tak że ani zaklęciem ani niczym innym nie otworzą drzwi, tylko wtedy kiedy się pogodzą...

Parę dni później...
Susanna pov
-Susa!- krzyczał ktoś
Odwróciłam się i zobaczyłam Jamesa.
-Co?- zapytałam
-Masz iść do tej takiej sali starej co była do eliksirów
-Ta na pierwszym piętrze?
-No
-A po co?
-Chodź.
Złapał mnie za rękę i ponieśliśmy w stronę tej sali. James wepchnął mnie do sali i przekręcił kluczyk. Głupi żart. Popatrzyłam w bok. Syriusz...
-James! Otwórz!- krzyczałam
Popatrzyłam wściekle na Syriusza. Był zmieszany. Chyba też niezabardzo wiedział o co chodzi. Wyciągnęłam różdżkę i skierowałam ja na zamek do drzwi
-Alohomora- i nic
muszę tu siedzieć z tym idiotom. Ciągle na mnie patrzył
-Co się gapisz Black?- zapytałam
-Ja chce ci wyjaśnić i mi nie przerywaj
-Eh... No dobra...
Kiedyś w końcu by mi powiedział więc...
-Nie kazałem Charrot czy jak jej tam było, żeby kogoś zabiła- powiedział- powiedziałem na głos co w stylu; Zabijcie ją a oddam wam moje serce, ona chyba to usłyszała no i widzisz...
-Ale kogo ona zabiła?
-Moją ciotkę...
-AHA......
Podszedł do mnie i spojrzał w oczy.
-Sus, ja nie chciałem cię zdradzić, musiałem to robić bo inaczej dowiedziałabyś się że jakby z mojego zlecenia kogoś zabito, wybaczysz mi?
-Syriusz to jest trudna sytuacja...
-Ja cię proszę...
-Nie...  Nie mogę....
-To co powiedziałaś Remusowi czy Jamesowi to prawda ze mnie nie kochasz?
-Syriusz...
-To prawda...?- zapytał ponownie...
-Tak, to znaczy nie... Znaczy bo ja tak naprawdę
Przybliżył się do mnie i zaczął czule całować. Był chciwy moich ust. Nie opierałam się. Brakowało mi go w tym krótkim czasie... Jego dłonie opadały w dół moich pleców. Odwzajemniłam pocałunek. Po minucie się oderwalismy od siebie.
-Ja cię kocham- powiedziałam
I znów oddaliśmy się pocałunku
-I żadnych dziewczyn- ostrzegłam go
-Yyy... No dobra- zasmial się
-Syriusz....
-Kocham cię...
Drzwi do sali się otwarły s my oderwalismy się od siebie. W drzwiach stali huncwoci. I ja dałam się nabrać. Czy dobrze znów wybrałam. Może te dwa lata temu popełniłam błąd wybierając Syriusza? Może był to zły wybór... Może mogłam wybrać kogoś innego. Syriuszowi nie można ufać, przynajmniej na razie. Ja go znam jako dupka, casanova, flirciarski... Muszę go wychować, musi wydorośleć...

Dzisiaj to już drugi wstawiony rozdział. Mam nadzieję że się wam spodoba. Jeżeli występują błędy to przepraszam. Polecam oddać głos🙂😍😘😚

Huncwoci- trudne chwile... ✔Where stories live. Discover now