31.

2.7K 236 122
                                    


Harry:

Spędziłem w swoim pokoju dwie godziny, stojąc przed szafą i zastanawiając się co na siebie założyć. Dobrze, że wstałem wcześniej niż zwykle, bo bym się ze wszystkim nie wyrobił. Na szczęście byłem gotowy piętnaście minut przed przyjazdem Zayna. Umówiliśmy się, że zabierze mnie po drodze, bo znając życie jeszcze bym się zgubił.

Spojrzałem na telefon i wiadomości jakie dostałem wczoraj od Louisa. Nie odpowiedziałem na nie. Sam nie wiem czy byłem na niego zły. Bo tak właściwie to nie miałem ku temu powodów. Postanowiłem do niego napisać zaraz po imprezie, by wszystko mu szczegółowo opisać.

Wziąłem jeszcze małą torebkę, która leżała na moim biurku i ruszyłem w stronę wyjścia. Zgodnie z radą Louisa, kupiłem Liamowi książkę. Nie czytam za wiele, więc trudno było mi się zdecydować, dlatego postawiłem na jedną z książek Stephena Kinga.

- Nie poznaję cię Harry. Od kiedy się tak stroisz? - Zaśmiał się mulat, kiedy wsiadłem do samochodu. Pokręciłem głową przyglądając mu się. I kto tu się stroi? Ale prawda jest taka, że Zayn jest takim typem człowieka, który nawet jeśli założyłby na siebie worek po ziemniakach, to i tak wyglądałby seksownie.

- A widziałeś się w lustrze? - Chłopak wywrócił tylko oczami i z piskiem opon odjechał spod mojego domu.

- Ile będzie ludzi? - Zapytałem, gdy byliśmy już prawie na miejscu.

- Z tego co wiem to nie dużo. My, przyjaciel Liama i jeszcze pare znajomych ze szkoły. - Wzruszył ramionami parkując.

- Zayn?

- Tak?

- Liam czyta książki? - Modliłem się o pozytywną odpowiedź. Cały czas próbowałem dobrze wypaść przed nowym chłopakiem przyjaciela. To było dla mnie ważne. Mogłem się go o to wcześniej spytać.

- Wręcz kocha. - Zaśmiał się i już bez żadnych pytań, oboje weszliśmy do środka.

Okazało się, że mamy różne pojęcie "mało ludzi na imprezie". Nie mniej jednak nie było bardzo tłoczno i bywały miejsca, gdzie nie śmierdziało jeszcze alkoholem.

Razem z Zaynem przecisnęliśmy się przez niewielki tłum ludzi i udało nam się dotrzeć do jubilata.

- Wszystkiego najlepszego kochanie! - Jako pierwszy wykrzyczał Zayn, a potem widziałem tylko jak wskoczył mu w ramiona i namiętnie pocałował.

Przez pewien moment poczułem się nieco niezręcznie, ale na szczęście skończyli to wszystko tak szybko, jak zaczęli.

- Wszystkiego najlepszego Liam. - Podszedłem i przytuliłem chłopaka po bratersku, gdy byłem pewien, że Zayn nie ma zamiaru się na niego rzucić w najbliższych minutach.
- Nie bardzo wiedziałem co ci kupić, dlatego mam nadzieję, że ci się spodoba. - Powiedziałem, pocierając niezręcznie kark.

- Dziękuję Harry, choć nie musiałeś mi nic kupować. Ale ta książka jest super. Wielkie dzięki. - Uśmiechnął się do mnie szeroko i poczułem ulgę. Zaraz potem przyciągnął Zayna do swojego boku, a ja zacząłem myśleć co będę robił przez najbliższe godziny.
- Chodźcie za mną, chcę ci kogoś przedstawić Harry. - Spojrzałem na Zayna, ale ten tylko wzruszył ramionami. Właściwie co mi zależało i tak nienawidzę imprez.

Weszliśmy do kuchni. Zdziwiło mnie, że była pusta, no prawie. Przy blacie stał lekko przygarbiony szatyn pijący piwo. Znam go.

- Harry poznaj Louisa. - Przedstawił nas Liam, a starszy chłopak dopiero teraz nas zauważył. Widziałem jak patrzy groźnie na Liama. Później swój wzrok przeniósł na mnie i wtedy nieco złagodniał? Co tu się dzieje?

- My się znamy. - Odezwałem się jako pierwszy.
- Pracuję w piekarni Jay. - Wytłumaczyłem chociaż chyba nie było takiej potrzeby. Nasze gołąbeczki już były zajęte zjadaniem swojej twarzy.

- Świetnie, więc Lou, dotrzymaj Harry'emu towarzystwa. - Zachichotał Liam. Zgarnął jedno piwo i wyszedł z Zaynem. Cóż zapowiadała się ciekawa noc.

***

Łapcie trzeci i ostatni na dzisiaj 💙💚

Specjalnie dla odbytnicaHazzy, żebyś miała co czytać 😂💕

It's just a joke, bro! // Larry ✔Where stories live. Discover now