.27.

795 108 24
                                    

Pierwszy raz piszę coś tego typu, więc proszę Was o wyrażenie opinii o tym rozdziale w komentarzach i wytknięcie mi błędów jeśli jakieś zauważycie :)

Nie było długo rozdziału, ale niestety mój laptop się zepsuł i dopiero kilka dni temu kupiłam nowy i mogłam zacząć pisać.

Za wszelkie błędy przepraszam i życzę miłego czytania :)

____________________

Baekhyun POV.

- Kochaj się ze mną Chanyeol.- wyszeptałem odsuwając się od chłopaka.

Wyższy zaskoczony moimi słowami, zaprzestał jakichkolwiek ruchów. Jego brak reakcji, zmusił mnie, by kolejny już raz złączyć moje usta z tymi jego. Chan natychmiast zaczął oddawać pocałunek, przez co na moich ustach pojawił się mały uśmiech.

Chanyeol chcąc dominować, naparł bardziej ustami na te należące do mnie, przez co pod wpływem ciężaru jego ciała, upadłem na kanapie. Młodszy zjechał pocałunkami na moją szczękę, kierując się do szyi, na której zatrzymał się robiąc krwistą malinkę. Zaczął powoli podnosić mój sweter, a ja jęknąłem cicho czując, jak jego zimne palce dotykające mojej rozgrzanej skóry.

 - Nie tutaj.- wydyszałem.

Nie musiałem powtarzać dwa razy, bo po chwili poczułem jak jego dłonie podrywają moje ciało z kanapy, tak bym mógł owinąć swoje nogi wokół jego bioder, przyciągając go tym samym jeszcze bliżej siebie. Z rękami ulokowanymi pod moimi udami, bezpiecznie mnie trzymając, zaczął kierować nas w stronę mojej sypialni, co jakiś czas rozłączając nasze usta, by zaczerpnąć powierza. Gdy po kolejnych kilku chaotycznych pocałunkach, głębokich i szybkich oddechach, zsunąłem się z jego rąk, stając własnymi siłami na lekko drżących od nadmiaru emocji nogach. Sięgnąłem do tyłu, by złapać za klamkę drzwi znajdujących się za moimi plecami. Wpadliśmy do pomieszczenia, a Yeol przyparł mnie do najbliższej ściany, mocno napierając swoimi wargami na moje, przez co jego nos, boleśnie zderzył się z moim policzkiem. Przez jego niezdarność , lekko zachichotałem, jednak Chanyeol skutecznie mnie uciszył, ocierając się o mnie lubieżnie.

Po kolejnej serii namiętnych pocałunków, lekko odepchnąłem od siebie Chanyeola, by zamknąć za nami drzwi. Mimo, że w mieszkaniu oprócz nas był jedynie pies Parka, nie chciałem, by w pewnym momencie wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy i był świadkiem tego co miało za chwile nastąpić.

Odwracając się, musiałem opanować się trochę, by nie rzucić się na niego niczym zwierzę, widząc jego przystojną twarz, skąpaną w świetle przejeżdżających za oknem samochodów. Z rozczochranymi włosami, w pogniecionej i z lekka rozpiętej koszuli, z szybko unoszącą się klatką piersiową i popuchniętymi od nadmiernych pocałunków ustami, wyglądał wręcz nad wyraz dobrze. Zastanawiałem się, czy to nie grzech z jego strony, tak pogrywać z moim sercem, które niemal wyskakiwało spomiędzy żeber jedynie na jego widok.

Gdy młodszy zaczął się do mnie zbliżać, stanowczo popchnąłem go, w efekcie czego z impetem upadł na miękki materac mojego łóżka. Wykorzystując jego zdezorientowanie, szybko przemierzyłem dzielącą nas odległość, następnie siadając okrakiem na jego biodrach. Pochyliłem się, kolejny już tego wieczora raz łącząc nasze usta, by po chwili poczuć, jak jego dłonie wędrują w dół moich pleców.

Nasze języki współgrały ze sobą, tworząc charakterystyczny dźwięk, odbijający się echem w mojej głowie, doprowadzając mnie niemal na skraj szaleństwa.

Chciałem więcej.

Postanowiłem jednak zakończyć nasz pocałunek, w zamian zacząłem obdarowywać jego linie szczęki, szyję oraz jabłko Adama, drobnymi pocałunkami, jednocześnie siłując się z małymi guziczkami koszuli Chana. W tej chwili, przeklinałem ich mały rozmiar, ponieważ ledwo udawało mi się je rozpiąć moimi trzęsącymi się od podniecenia dłońmi.

You are my last chance ||Chanbaek||Where stories live. Discover now