.14.

759 119 9
                                    

Gdy wyszliśmy z posterunku policji, ja nadal kurczowo trzymałem się ręki Chanyeola. Dopiero gdy stanęliśmy przed jego samochodem, speszony odsunąłem rękę i wsiadłem szybko do auta, od razu wbijając wzrok w swoje dłonie umieszczone na kolanach. Chłopak wszedł po mnie i od razu odpalił silnik.

 - Dziękuję.- po chwili niezręcznej ciszy jaka panowała w samochodzie, postanowiłem się w końcu odezwać -Dziękuję, że ze mną poszedłeś i mnie wspierałeś.- powiedziałem nadal wbijając wzrok w swoje dłonie, zaciśnięte mocno na udach.

 - Nie ma za co. Powinieneś zrobić to wcześniej. Ale... ale dlaczego wcześniej nie powiedziałeś całej prawdy?- Park zatrzymał się na czerwonym świetle, a ja wyprostowałem się by złapać z nim kontakt wzrokowy. Patrzyliśmy się tak na siebie dopóki ktoś za nami nie zatrąbił, a Chanyeol nie zorientował się że światło już dawno zmieniło swój kolor się na zielony.

 - Bałem się.- powiedziałem ledwo słyszalnie i znów wróciłem wzrokiem na moje zaciśnięte dłonie.

Resztę drogi trwaliśmy w ciszy. Cieszyłem się z tego, ponieważ niewygodnie było mi rozmawiać o tych sprawach.

Nawet nie zauważyłem jak dojechaliśmy pod dom. Dopiero dźwięk zamykanych drzwi samochodowych, trochę mnie otrząsnął. Wyszedłem szybko z samochodu i podążyłem za Parkiem w stronę domu.

 Chanyeol POV.

Przepuściłem chłopaka w drzwiach i razem weszliśmy do domu. Cały czas martwiłem się o jego samopoczucie. Musiał czuć się okropnie przez ten cały czas trzymając takie straszne wspomnienia w sobie. Miałem nadzieje, że szybko zatrzymają Krisa, by Baekhyun mógł być bezpieczny.

 - Pójdę teraz nadrobić wszystkie zaległości, a ty powinieneś odpocząć. Mogę dać ci kilka dni wolnego jeśli chcesz.

 - To nie jest potrzebne, ale dziękuję.- chłopak lekko uśmiechnął się w moją stronę -Tylko nie przemęczaj się zbyt, żebyś znów nie trafił do szpitala.

 - Wiem, wiem.- zaśmiałem się cicho.

Może to głupie, ale robiło mi się ciepło na sercu przez uwagi Baekhyuna. Czułem że jednak jest jakaś osoba na świecie która się mną przejmuje.

Z uśmiechem odszedłem w stronę mojego prowizorycznego gabinetu, by nadrobić wszystkie zaległości w pracy, jak i na studiach.

Usiadłem przez moim komputerem i otworzyłem książkę o anatomii człowieka. Zacząłem przeglądać jej strony, lecz całkowicie nie mogłem się skupić na niczym, przez wydarzenia z dzisiejszego dnia. Martwiłem się jak to wszystko mogło odcisnąć się na psychice Baeka.

Wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę kuchni w celu zrobienia kawy, która mogłaby mnie obudzić.

Włączyłem czajnik elektryczny i oparłem się plecami o blat czekając aż woda się zagotuję. Po chwili jednak usłyszałem dziwne dźwięki dochodzące z salonu. Poszedłem tam, a moje serce niespokojnie zabiło na widok płaczącego i wierzgającego się na kanapie Baekhyuna. Podszedłem bliżej niego i zobaczyłem że śpi. Przykucnąłem przy nim i zacząłem szturchać go w ramię.

 - Baekhyun, Baekhyun obudź się.

 - Zostaw mnie!- krzyczał próbując wyrwać od mojego uścisku.

 - Baekhyun to tylko sen, obudź się!- chłopak tylko głośniej zaniósł się płaczem, nadal próbując mnie odepchnąć.

- Zostaw!- jego głos zaczął słabnąć, a jego powieki uchyliły się lekko.

- Baekhyun?

- Chanyeol?- wypłakał.

- Już dobrze, to był tylko zły sen.

-To wszystko było takie samo. On był taki prawdziwy.- histerycznie płakał, a ja przyciągnąłem go do mocnego uścisku -To wszystko znowu wróciło.

- Spokojnie, nic ci nie grozi.- zacząłem kiwać nami na boki w celu uspokojeniu chłopaka, który nadal płakał, mocząc mój podkoszulek.

Po dłuższej chwili jego płacz ustał, a w pomieszczeniu słychać było tylko jego pojedyncze pociąganie nosem. Odsunąłem go od siebie i popatrzyłem w jego napuchnięte i czerwone oczy.

- Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju.- chłopak skinął głową, znów pociągając nosem, po czym wstał. Przez trzęsące się nogi prawie upadł na kanapę, ale zdążyłem złapać go za ramiona.- Dasz radę sam iść?

- T-tak.

Odprowadziłem chłopaka do pokoju, a sam skierowałem się do swojego. Przez to całe zamieszanie zapomniałem o mojej kawie, której teraz tak bardzo potrzebowałem. Skierowałem się do kuchni po drodze sprawdzając czy z Baekiem wszystko w porządku, spał spokojnie, ale na wszelki wypadek zostawiłem uchylone drzwi.

W kuchni zrobiłem sobie kawę, która od razu dodała mi kopa. Z ciepłym napojem w ręku ruszyłem w stronę swojego biura. Zatrzymałem się na chwilę przy pokoju Baeka i nasłuchiwałem czy znów płacze. Na szczęście wszystko było w porządku więc mogłem spokojnie wrócić do nauki.

Włączyłem laptopa i zacząłem przeglądać zaległe notatki, które przysłał mi mój znajomy. Siedziałem nad nim dość długo, bo zanim się obejrzałem, prawie zacząłem zasypiać na siedząco. Już miałem iść robić sobie kolejną kawę, ale nagle poczułem jak coś szarpie mnie za nogawkę spodni. Spojrzałem w dół i zobaczyłem mojego pupila.

- Oh, Chogiwa daj spokój, nie mogę się z tobą teraz bawić.- powiedziałem próbując odsunąć psiaka od siebie, ale ten uparcie ciągnął mnie w stronę wyjścia z pokoju.

Na chwilę puścił moje spodnie, podbiegł do drzwi, zaczął szczekać i wrócił z powrotem do mnie chwytając w zęby moją nogawkę.

- O co chodzi Chogiwa? Co ci się dzieje?- zapytałem poważnie zmartwiony, w odpowiedzi dostałem tylko szczeknięcie.

Postanowiłem pójść za psem. Ciągnął mnie tak do pokoju Baeka, a gdy tylko wszedłem do pokoju zobaczyłem krzyczącego i rzucającego się po łóżku chłopaka.

Szybko do niego podszedłem i tak jak za pierwszym razem, próbowałem go obudzić. Chłopak zerwał się z miejsca, głęboko przy tym oddychając.

 - Już wszystko w porządku?- zapytałam dokładnie lustrując jego twarz.

 - T-tak, już lepiej.- wydyszał między głębokimi wdechami -Przepraszam za kłopoty.

 - Nawet tak nie mów, to żaden problem.- chłopak tylko lekko pokiwał głową w odpowiedzi, dalej ciężko oddychając -Wiesz co?- popatrzył na mnie zmęczonym wzrokiem -Poczekaj chwilę.

Zerwałem się z miejsca i obiegłem szybko do mojego pokoju, by zabrać stamtąd mojego laptopa i kilka książek z których wcześniej się uczyłem. Wróciłem do pokoju i rozkazałem chłopakowi by zrobił mi miejsce na łóżku.

 - Zostanę tu na wypadek gdybyś znów miał koszmary.- uśmiechnąłem się do niego i usiadłem na wolnym miejscu, opierając się plecami o zagłówek łóżka. Otworzyłem laptopa i zacząłem przeglądać wcześniej otwarte notatki.

 - Dziękuję.- powiedział i odwrócił się ode mnie plecami zapadając w sen, a ja z uśmiechem wróciłem do czytania.


You are my last chance ||Chanbaek||Where stories live. Discover now