.10.

870 138 13
                                    

 - Baekhyun, ktoś cię pobił?- Chanyeol wstał z fotela i zaczął zbliżać się do mnie.

Kurwa

 - Pobił? Co za brednie. O-o czym ty mówisz?- stanął przede mną, a ja zacząłem się nerwowo śmiać.

 - Przecież widziałem twoje plecy. Nadgarstki też masz posiniaczone.- próbował chwycić mnie za rękę, ale w porę się od niego odsunąłem. -Jeśli masz jakieś problemy, możesz ze mną o tym porozmawiać. Jeśli tylko chcesz.

 - Nie mam żadnych problemów.- prychnąłem pod nosem.

 - Ale widzę że coś jest nie tak. Daj sobie pomóc.- przybliżył się jeszcze bardziej, przez co zrobiłem krok w tył.

 - Mówię jeszcze raz, nic mi nie jest. Ledwo się znamy, nic o mnie nie wiesz.

 - Założę się że wcale nie jesteś chory, tylko ktoś cię pobił, a ty to ukrywasz pod maską.- sięgnął ręką do mojej twarzy, ale szybko ją odtrąciłem.

 - Co ty robisz? Przyszedłem tu pracować, a nie na jakąś terapię do psychologa.- wysyczałem przez zęby. -Albo zabieramy się do pracy, albo wracam do domu.

 - Ale Baek, nic nie rozumiesz, chcę ci tylko pomóc.- wciąż mówił łagodnym głosem, a ja w tej chwili wręcz kipiałem ze złości. Przerażała mnie wizja, że ktoś mógłby dowiedzieć się jak żałośnie zostałem wykorzystany. Bałem się, że będzie się mnie brzydził lub mnie wyśmieje.

 - Nie potrzebuję twojej pomocy, nie potrzebuję niczyjej pomocy. Jeśli nie pracujemy, to nic tu po mnie. Żegnam.- podniosłem koszulę i marynarkę z ziemi i skierowałem się w stronę drzwi.

 - Baek, zaczekaj.- dalej już go nie słuchałem, tylko wyszedłem z jego gabinetu, trzaskając przy tym drzwiami.

Chanyeol POV.

Po wyjściu Baekhyuna byłem na siebie zły. Za bardzo na niego naciskałem, przez co zraził się i uciekł. Jeszcze przed przeprowadzką, Sehun prosił mnie bym miał na niego oko, a gdyby dziwnie się zachowywał, mam od razu go o tym powiadomić. Jednak nie chciałem ich na razie niepokoić. Postanowiłem sam wyciągnąć od Baeka, co się dzieje, chociaż wiedziałem że na razie mi nie ufa.

Miałem już zamiar biec za nim by wyjaśnić to wszystko, ale zatrzymał mnie telefon dzwoniący w mojej kieszeni. Wyciągnąłem go, i zobaczyłem że dzwoni do mnie numer zastrzeżony.

 - Halo?

 - Dzień dobry. Czy to pan Park?- zapytał niski głos w słuchawce.

 - Tak, o co chodzi.

 - Jestem sekretarzem pana Lee Way. Niestety pan Lee nie jest w stanie jutro dotrzeć na umówione spotkanie, więc jesteśmy zmuszeni przenieść je na dzień dzisiejszy.

 - Ale przecież byliśmy umówieni na jutro. Czemu nie poinformował mnie pan wcześniej.- zapytałem podirytowany.

 - Musi nam pan wybaczyć. Niestety, jutro pan Lee Way jest potrzebny na ważnym spotkaniu w Chinach.

 - Ahh, no dobrze. O której i gdzie mamy się dziś spotkać.

 - Proszę zjawić się na wcześniej umówionym miejscu, o godzinie czternastej.

 - Dobrze, do widzenia.- rozłączyłem się i popatrzyłem w stronę zegara. Świetnie, zostały mi tylko trzy godziny do spotkania z tym cholernym bucem. Chętnie zrezygnowałbym z niego, ale niestety musieliśmy omówić dalszą współpracę naszych firm, co było bardzo ważne, zwłaszcza dla dalszego rozwoju mojej firmy. Musiałem jeszcze wrócić do domu i przebrać się w bardziej eleganckie ubrania. Gdyby nie ten telefon, dogoniłbym Baeka i wszystko z nim wyjaśnił. Przynajmniej tak mi się wydaję.

You are my last chance ||Chanbaek||Where stories live. Discover now