.13.

804 116 15
                                    


Obudziłem się ja zwykle o szóstej trzydzieści . Przeciągnąłem się dalej wpatrując się w sufit. Po dłuższej chwili bezsensownego leżenia, postanowiłem pójść do łazienki wziąć prysznic.

Przez ostatni czas sporo się wydarzyło. Chanyeol zaczął studia, przez co przejąłem część jego obowiązków w pracy, by go choć trochę odciążyć. Chciał dać mi podwyżkę z tego powodu, ale ja podziękowałem i odmówiłem. Zarywał każdą noc ucząc się lub pracując do rana, przez co wyglądał jak wrak człowieka. 

Wyszedłem z kabiny, szybko osuszyłem się ręcznikiem oraz umyłem zęby, następnie kierując się do kuchni w celu zrobienia śniadania dla mnie jak i dla Parka. Ku mojemu zdziwieniu w kuchni stał, a właściwie słaniał się na nogach właściciel domu.

- Cześć Chanyeol.- przyjaźnie się przywitałem lecz odpowiedziała mi cisza.

Po dłuższej chwili milczenia z jego strony, postanowiłem podejść do niego bliżej. Gdy spojrzałem na jego twarz, okazało się że śpi na stojąco. Spał smażąc a właściwie spalając jajecznice. Zabrałem z palnika patelnie by nałożyć nieco przypalone lecz wciąż jadalne jajka na talerze. Gdy tylko wykonałem tą czynność chłopak przebudził się i spojrzał na mnie.

 - Zasnąłem?- zapytał przecierając ręką zaspane oczy, a ja pokiwałem głową.

 -  Znowu dziś nie spałeś? Usiądź dam ci jeść, a później powinieneś iść odpocząć.

 - Zjem i pójdę chwilę odpocząć, później muszę iść na zajęcia.- westchnął siadając na krześle - Nie sądziłem, że to będzie aż tak męczące.

Usiadłem naprzeciwko Chana i zacząłem jeść swoją porcje. Spojrzałem na chłopaka, a gdy zobaczyłem że prawie wpada głową w jajecznice, dźgnąłem go palcem w ramie.

 - Nie śpię, nie śpię!- zerwał się i zaczął jeść swoją porcje.

Po zjedzeniu poinformował mnie, że idzie się położyć przed zajęciami.

 - Tak to dobry pomysł.- Chanyeol wziął swój talerz i chciał włożyć go do zlewu ale przez swoja nieuwagę upuścił go, a on rozbił się w drobne kawałki.

 - Kurwa- przeklną chłopak i zabrał się za zbieranie rozbitych kawałków.

 - Chanyeol zostaw to, ja posprzątam.- podniosłem się z miejsca i ruszyłem by mu pomóc, lecz zanim zdążyłem cokolwiek zrobić zobaczyłem jak z palca chłopaka leci krew

 - Cholera!- Park spojrzał na swoje rękę która była teraz poplamiona krwią.

 - Idź to zdezynfekuj i połóż się spać.- rozkazałem- Ja posprzątam.

 - Przepraszam- powiedział spuszczając głowę i ruszył w stronę łazienki, a ja zacząłem zbierać rozbite naczynie.

Gdy Chan odkażał rany w łazience, ja kończyłem sprzątać, ale nagle usłyszałem potężny huk od strony łazienki. Od razu się zerwałem i pobiegłem w stronę hałasu, a gdy zobaczyłem nieprzytomnego chłopaka na podłodze, szybko uklęknąłem przy nim i zacząłem szturchać go w ramie. Z nosa jak i z czoła lała mu się krew. Po dłuższej chwili wpatrywania się w bezwładne ciało leżące na podłodze, ogarnąłem się i pobiegłem po telefon by zadzwonić po pogotowie.

Przez cały czas bez rezultatu, próbowałem go obudzić. Zmyłem też część krwi z jego twarzy. Próbowałem przemieścić go jakoś na bardziej wygodne miejsce, ale okazał się dla mnie zbyt ciężki.

Na szczęście karetka przyjechała dość szybko, bo po niespełna dziesięciu minutach. Zważając na to że znajdujemy się w Seulu, a od rana panują tu nierzadko wielkie korki, gdy ludzie jadą do pracy. Gdy usłyszałem syrenę ambulansu wybiegłem przed dom i pokierowałem ratowników medycznych do łazienki gdzie leżał nieprzytomny Chanyeol. Załadowali go na nosze i wyszli z domu kierując się ku karetce.

You are my last chance ||Chanbaek||Where stories live. Discover now