.20.

789 104 6
                                    

Chanyeol POV.

Obudził mnie irytujący ból w skroniach. Wierciłem się chwilę na łóżku, próbując ponownie zapaść w sen. Niestety, przez dłuższy czas nie udawało mi się to, więc odpuściłem. Niechętnie otworzyłem oczy i rozejrzałem się na około. 

Na wspomnienie poprzedniego dnia, prawie momentalnie zrobiło mi się lepiej. Baekhyun opiekował się mną podczas choroby, jak chyba nikt w całym moim życiu. Wspominając związek z Sandarą, nie przychodzi mi do głowy żadna sytuacja, w której zajmowałaby się mną, właśnie jak on. Sięgając pamięcią jeszcze dalej, nie przypominam sobie bym dostał tyle uwagi, od własnej matki.

Z zamyśleń wtrącił mnie dopiero Baekhyun, który obudzony, zaczął leniwe się przeciągać. Po chwili położył się na boku patrzą prosto na mnie, po czym wyciągnął rękę dotykając mojego rozgrzanego czoła.

- Widzisz, gorączka spadła.- powiedział zachrypniętym od snu głosem i powoli zabrał rękę.

Jego poczynania, sprawiły, że na moje serce mimowolnie przyśpieszyło, a policzki przybrały czerwony kolor. Coraz częściej zdarzało mi się to przy mniejszym. Wystarczył jego przyjemny głos, ciepły dotyk lub przypadkowe spojrzenie, bym reagował jak zauroczona nastolatka. Na szczęście, tym razem mogłem zrzucić rumieńce na moją gorączkę.

Brunet zaczął ponownie zasypiać, gdy zza drzwi dobiegło stłumione szczekanie, które doszczętnie go obudziło. Zaśmiałem się gdy Chogiwa wskoczył na mnie i zaczął lizać mnie po twarzy, domagając się uwagi. Po chwili Baekhyun wstał i oznajmił, że zrobi śniadanie. Chętnie pomógłbym mu w tym, ale byłem zbyt zmęczony przez chorobę.

Bawiłem się jeszcze chwilę z psem, po czym odłożyłem go na ziemie kierując się do kuchni. Wchodząc do pomieszczenia, ujrzałem Baekhyun, smażącego jajka przy kuchence, podśpiewując przy tym pod nosem. Odsunąłem krzesło, co zwróciło uwagę starszego, który spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.

- Jesteś chory, powinieneś zostać w łóżku.- powiedział wymachując przy tym metalową szpatułką.

Chciałem już odpowiedzieć, gdy moją uwagę zwrócił dzwonek mojego telefonu leżący na blacie, nieopodal mnie. Obszedłem stół i ruszyłem do miejsca, gdzie poprzedniego dnia widocznie zostawiłem urządzenie.

Mina od razu mi zrzedła, gdy zobaczyłem kto wysłał do mnie wiadomość. Przełknąłem gule w gardle i odblokowałem telefon. Mogłem przewidzieć w jakiej sprawie chce się ze mną skontaktować, przez co z jeszcze większą niechęcią popatrzyłem na wyświetlacz telefonu.

Mama

Jesteś takim nieudacznikiem. Jak mogłeś nie przyjechać na czas do Busan? Przez te twoje cholerne studia, firma w końcu upadnie. Wstyd mi ze jesteś moim synem.  

Po przeczytaniu wiadomości, oparłem się dłońmi o blat przede mną, wypuszczają ciężko powietrze z ust. Przymknąłem oczy, czując powoli wzbierającą się pod nimi wilgoć. Może normalnie bym tak nie zareagował, ale dodając do tego moje niskie samopoczucie spowodowane moją chorobą, dało taki skutek. 

 - Chanyeol, coś się stało?- zapytał Baekhyun po chwili ciszy. -Coś cię boli? Mówiłem, że powinieneś się położyć.

Niższy przerwał dotychczas wykonywaną czynność i podszedł do mnie, widocznie zaniepokojony ciszą z mojej strony. Ja w tym czasie nieruchomo opierałem się o blat. Brunet ostrożne położył rękę na moim ramieniu, uważnie lustrując moją twarz. Kątem mogłem zauważyć, że swój wzrok przekierował na ekran mojego telefonu, gdzie wciąż widniała wiadomość od mojej matki.

You are my last chance ||Chanbaek||Where stories live. Discover now