.18.

746 106 5
                                    

Baekhyun POV.

Chanyeol ostatnio co raz dziwniej się zachowywał. Był względem mnie bardziej opiekuńczy, co było dziwne zaważając na to, że nie znaliśmy się za długo. Na portierni gdy przedstawiałem mu Wonwoo, obdarzył go jedynie przenikliwym spojrzeniem i w pośpiechu zabrał nas stamtąd. Nie powiem, jego zachowanie mnie zdziwiło oraz zawstydziło, przez co pewnie moja twarz przybrała koloru dorodnego buraka.

Gdy próbowałem się zapytać o jego dziwne zachowanie, ten od razu zmienił temat, co jednak trochę mnie rozśmieszyło. Gdy Chanyeol zasnął jeszcze chwilę wsłuchiwałem się w jego równe oddechy, przy których akompaniamencie zapadłem w spokojny i lekki sen.

Rano, gdy do pokoju zaczęły wpadać jasne promienie słońca, drażniąc przy tym moje oczy, od razu przebudziłem się i usiadłem szybko na materacu, przez co lekko zakręciło mi się w głowie. Przez moment nie skojarzyłem faktów i dalej siedziałem na małym hotelowym łóżku, ale po chwili gdy zobaczyłem że Chanyeola nie ma w jego łóżku, wstałem z materaca w celu poszukania go. Podszedłem do drzwi łazienkowych, ale i tam panowała głucha cisza.

Założyłem czyste ubrania i zamykając za sobą drzwi, zszedłem na dół z nadzieją, że znajdę tam chłopaka. Na moje szczęście Chan stał przy ścianie przy recepcji i rozmawiał z kimś przez telefon stacjonarny, który wisiał na ścianie.

Gdy tylko mnie zobaczył, obdarzył mnie uśmiechem, jednocześnie kończąc rozmowę telefoniczną.

 - Cześć Baek, wyspałeś się?- zapytał podchodząc do mnie bliżej.

 - Tak, z kim rozmawiałeś?

 - Rozmawiałem z Kyungsoo o tym, że prawdopodobnie nie uda nam się dojechać na miejsce na czas.- westchnął głęboko, opierając się o stolik.

 - No właśnie, firma będzie mieć problemy, gdy nie dojedziemy na spotkanie.- wymamrotałem siadając naprzeciw Chanyeola.

 - Spokojnie, Kyungsoo powiedział, że skłamie i powie, że nie mogłem przyjechać przez ważne sprawy rodzinne. Dobrze mieć takiego kogoś jak on.- powiedział z lekki uśmiechem, wstając z krzesła.- Powinniśmy jednak zdobyć paliwo, musimy wrócić do domu.

Wstałem zaraz po nim i razem poszliśmy poszukać osoby, która mogliśmy zapytać czy w najbliższym otoczeniu znajduje się stacja benzynowa. Niestety na recepcji nikogo nie znaleźliśmy, więc postanowiliśmy poszukać kogoś na zewnątrz budynku. Na nasze szczęście, deszcz ustał, ale niestety na zewnątrz wciąż było dość chłodno. Wzdrygnąłem się, gdy nieprzyjemnie zimne powietrze uderzyło  we mnie, gdy przechodziliśmy przez drzwi. 

Nasze poszukiwanie nie trwały długo, ponieważ chwilę po wyjściu z budynku, ujrzeliśmy Wonwoo, który pomimo niskiej temperatury panującej na dworze, rąbał drewno w rozpiętej koszuli w kratę. Mnie ten widok nie zbyt wzruszył, ale gdy spojrzałem na Chanyeola, zobaczyłem, że zaciska zęby i układa dłonie w pięść, spoglądając co chwila ukradkiem na mnie i na Wonwoo. Posłałem mu pytające spojrzenie, które kompletnie zignorował i podszedł do bruneta.

 - Ej ty!- zawołał Chan, a brunet zaprzestał rąbać drewno i spojrzał na nas obu. Gdy jego spojrzenie skierowało się na mnie, uśmiechnął się promieniście, na co Chanyeol przewrócił teatralnie oczami.

 - W czym mogę pomóc?- zapytał z uśmiechem Wonwoo, podchodząc do nas.

 - Wiesz może gdzie jest najbliższa stacja benzynowa?- zapytałem z nadzieją.

 - Tak wiem. Niedaleko stąd, jedynie kilka kilometrów.- ja z Chanyeolem odetchnęliśmy z ulga na jego odpowiedz -Jeśli chcesz, mogę cię tam nawet zaprowadzić.- brunet nagle przybliżył się do mnie, przez co mogłem poczuć od niego nieprzyjemny zapach potu. Nim zdążyłem zareagować i odsunąć się, Chanyeol chwycił mnie za przedramię i odciągnął od nachalnego pracownika hotelu.

 - Poradzimy sobie sami.- Chan odpowiedział za mnie i skierował nas ku wejściu do hotelu. Dopiero przed wejściem zabrał rękę i odwrócił głowę. Mogłem zobaczyć, że jego twarz jest trochę zaczerwieniona. Czy Wonwoo, aż tak mógł go zirytować? 

 - M-musimy poszukać tej stacji benzynowej.- zacząłem po chwili ciszy, która między nami nastała.

 - T-tak, zaczekaj tu, a ja pójdę po portfel.- oznajmił i ruszył w stronę schodów.- A i jeszcze jedno.- zawołał po chwili, gdy pół już w połowie schodów.

 - Tak?

 - Jakby cię znów zaczepiał to krzycz... czy coś.- szybko odwrócił się i pobiegł w stronę naszego pokoju.

***

 - Ta jasne, niedaleko.- powiedział Chanyeol, gdy udało nam się w końcu wrócić do hotelu z wielkimi kanistrami wypełnionymi benzyną w rękach.- Szliśmy chyba cały dzień. Wszystko mnie boli. Wystawie im niską opinie na Trivago- narzekał Chanyeol, zaczynając wlewać benzynę. Zaśmiałem się na jego komentarz, pomagając trzymać ciężki kanister.- Ja to skończę, a ty mógłbyś zabrać nasze bagaże z pokoju?

 - Ta jasne.- szybko poszedłem do naszego pokoju i zabrałem stamtąd nasze walizki. W drodze powrotnej na szczęście nie spotkałem Wonwoo, z którym nie chciałem odbyć kolejnej nieciekawej rozmowy, tak jak dzień wcześnie. Otworzyłem bagażnik i włożyłem nasze walizki.

 - Poczekaj chwilę w aucie, a ja zapłacę za wynajem pokoju.- skinąłem głową i wsiadłem do auta. Przestraszyłem się gdy po chwili usłyszałem pukanie do szyby. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem Wonwoo uśmiechającego się w moją stronę. 

 - Coś się stało.- zapytałem z wymuszonym uśmiechem, po tym jak niechętnie zniżyłem szybę samochodu.

 - Widzę, że już niestety wyjeżdżacie.- powiedział z przerysowanym smutkiem w głosie -Nie zdążyliśmy się wystarczająco poznać. Może dasz mi twój numer?- zapytał ze cwaniackim uśmieszkiem. 

Przez chwilę chciałem zamknąć szybę i przyciąć mu twarz, ale uznałem, że mogło by być to nie miłe, więc zrezygnowałem z tego planu. Na moje szczęście szybo przyszedł Chan.

 - To jak z tym numerem Baekkie?

 - Musimy już niestety jechać.- powiedział nagle ruszając samochodem, gdy Wonwoo nawet nie zdążył się odsunąć. Z jednej strony było to niebezpieczne, ale z drugiej cieszyłem się, że miałem już go z głowy.

 - Dziękuję.

 - Za co dzię- -nie dokończył przez nagły atak kaszlu.

 - Chyba się przeziębiłeś.- stwierdziłem ze śmiechem w głosie.

 - Nie, jes- -tym razem kichnięcie przerwało mu dalsze mówienie.

 - Sam widzisz. Wyglądasz na zmęczonego, wysiądź z auta, a ja poprowadzę.- wysiadłem szybko z samochodu, nie dając mu czasu na odpowiedz. Podszedłem do bagażnika i otworzyłem mój bagaż z którego wyjąłem mój luźny, bordowy sweter. Podszedłem do Chanyeola i wystawiłem ubranie w jego stronę. 

 - Ubierz to. Masz tylko podkoszulek, a zrobiło się zimno.- chłopak nieśmiało zabrał sweter z mojej ręki i szybko go ubrał. Wsiedliśmy znów do auta, tylko teraz ja byłem po stronie kierowcy a Chan po stronie pasażera.

 - Dzięki, tylko jest trochę ciasny.- powiedział, zaciągając sweter na zmarznięte dłonie. Spojrzałem na niego i zaśmiałem się na widok jego zaczerwienionych od zimna policzków.

 - Aż tak ci zimno? Masz czerwone policzki.- oznajmiłem rozbawiony.

 - C-co? A t-tak, strasznie mi zimno, włączę ogrzewanie.

*************************

Podoba wam się nowa okładka?

Sorki za wszystkie błędy


You are my last chance ||Chanbaek||Where stories live. Discover now