.5.

985 137 10
                                    

Obudził mnie budzik, który ustawiłem na ósmą trzydzieści. Do spotkania w biurze Chanyeola zostało mi sporo czasu, ale musiałem jeszcze iść na zakupy, by kupić jakieś porządne ubrania. Wczoraj po wypiciu dość sporej ilości alkoholu, dowiedziałem się, że Chan ma żonę która go wykorzystała, a ta biegająca kulka sierści to jego pupil Chogiwa. Powiedział mi również, że moja praca będzie polegała na ładnym wyglądaniu za ladą, i przynoszeniu mu kawy oraz ważnych papierów.

Po porannej toalecie, założyłem zwykłe szare poprzecierane spodnie oraz czarną koszulkę. Przez to, że Kris trzymał mnie w domu i nie mogłem nigdzie wychodzić miałem tylko takie ciuchy.

Skierowałem się w stronę kuchni, by przygotować śniadanie. Zauważyłem, że jestem pierwszą osobą która się obudziła, więc to mi przypadł przywilej nakarmić Vivi. Wyciągnąłem z szafki karmę i nasypałem ją do miski, głaszcząc przy tym psa kręcącego się przy moich nogach. Zacząłem się zastanawiać co zrobić na śniadanie, ale w ostateczności postanowiłem zrobić naleśniki. Wyciągnąłem potrzebne składniki i zacząłem przygotowywać ciasto. Gdy małe, pulchne placki były gotowe, położyłem je na talerzu a następnie odłożyłem je na stół. Sam nie miałem ochoty nic jeść, więc umieściłem tylko małą karteczkę koło talerza.

"Chociaż tyle mogę dla was zrobić"

Wyszedłem szybko z domu, kierując się na autobus, który pawie mi uciekł. Po dotarciu do galerii od razu skierowałem się do sklepu, który polecił mi Luhan. Kupiłem tam dwie pary czarnych spodni i kilka podobnych do siebie koszul wizytowych. Przed wyjściem ze sklepu, zobaczyłem granatową marynarkę, którą też postanowiłem zakupić. Musiałem dobrze prezentować się w mojej pierwszej pracy w życiu.

Wchodząc do domu, usłyszałem cichą rozmowę dobiegającą z kuchni. Miałem już wycofać się do swojego dotychczasowego pokoju, ale usłyszałem swoje imię. Niestety ciekawość wygrała i postanowiłem podsłuchać ich rozmowę.

 -..... nie chce jeszcze bardziej pogarszać jego stanu. Zauważyłeś, że odkąd go przywiozłeś, stał się bardzo apatyczny i nic nie robi oprócz snucia się bez celu po domu lub siedzenia w pokoju. Straszne mi go szkoda.

 - Masz racje, nie wiemy co stało. Myślę że Baekhyun przejrzał na oczy i zauważył w końcu jak Kris go traktuję- przymknąłem oczy i potrząsnąłem głową, by wspomnienia z przed kilku dni, chodź na chwilę zniknęły. Niestety z marnym skutkiem.

 - Obyś miał rację. Ich związek to jedna wielka pomyłka a Baek, powinien od niego odejść już wcześniej.  

 - Wiesz że musimy z nim o tym porozmawiać. Musimy go uprzedzić.

 - Tak, tak. Porozmawiam z nim jak przyjdzie. A ty musisz pośpieszyć się do pracy, za chwilę będziesz spóźniony.

 - O cholera, kompletnie zapomniałem. Już lecę- powiedział, całując delikatnie Luhana w policzek. Gdy zobaczyłem jak zbliża się do przedpokoju, szybko znów ubrałem buty i otworzyłem drzwi, udając że dopiero teraz przyszedłem.

 - O Baek, wróciłeś już. Jak odłożysz zakupy w swoim pokoju, to zejdź do Luhana, bo chciał z tobą porozmawiać- westchnąłem cicho. Już wiedziałem że będzie to trudna rozmowa. Z ich podsłuchanej rozmowy, mogę wywnioskować że chcą wyrzucić mnie z ich domu. Spodziewałem się tego, ale nie tak szybko.

 - Dobrze, za chwilę do niego zejdę- powiedziałem, odchodząc w stronę schodów.

Gdy już odłożyłem całe zakupy, zszedłem na dół z zamiarem jak najszybszego przebrnięcia przez tę trudną rozmowę. Zobaczyłem Luhana siedzącego na kanapie w salonie i oglądającego jakiś program o dzikich jeleniach.

You are my last chance ||Chanbaek||Donde viven las historias. Descúbrelo ahora