.6.

926 130 8
                                    


Leżałem na łóżku, uporczywie wpatrując się w sufit. Całą noc nie spałem, myśląc o tym co zrobię po przeprowadzce moich przyjaciół. Może okłamanie Luhna nie było dobrym pomysłem, ale z drugiej strony nie chcę być dla nich ciężarem. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

 - Proszę- powiedziałem, chociaż nie miałem humoru rozmawiać z kimkolwiek. Zza drzwi wyłonił się Luhan. Po wejściu, od razu podszedł do mnie i usiadł na łóżku.

 - Jak się czujesz?- powoli podniosłem się do pozycji siedzącej.

 - Dobrze, dlaczego pytasz?- poprawiłem się na łóżku.

 - To świetnie- klasnął uradowany w dłonie - Idziemy na zakupy!- pisnął szczęśliwie.

 - Luhan- jęknąłem, zniechęcony wizją wychodzenie gdziekolwiek - Nie chcę mi się teraz nigdzie wychodzić i dobrze wiesz, że nie mam teraz żadnych pieniędzy.

 - Oj Baek, nigdzie ostatnio nie wychodzisz. Nie można tylko siedzieć w domu- powiedział optymistycznie - A o pieniądze się nie martw, ja stawiam.

Nie było mi dane nic już powiedzieć, ponieważ złapał mnie mocno za nadgarstki i pociągnął w stronę drzwi.

 - Przecież nie mogę tak od was brać pieniędzy. Wystarczy że z wami mieszkam- zacząłem się szarpać.

 - Ja cię zabije- powiedział, po czym głośno westchną - Baek, jesteśmy przyjaciółmi, musimy sobie pomagać- powiedział spokojnie i puścił mój nadgarstek.

 - Ale to naprawdę nie potrzebne.

 - Potrzebne, potrzebne. Chcę ci poprawić humor- uśmiechnąłem się lekko.

 - No dobrze, ale później dasz mi już spokój.

 - Tak dam- powiedział podekscytowany.

Już pół godziny później łaziłem za Luhanem, który będąc w swoim żywiole, biegał w te i wewte po różnych sklepach.

 - Po co to wszystko?- zapytałem zrezygnowany, kiedy chłopak już setny raz w tym dniu przykładał do mojego ciała wieszak z wiszącą na niej koszulą, by sprawdzić jak w niej wyglądam. Na moje pytanie westchnął.

- Potrzebujesz jakieś profesjonalne ubrania do pracy.

 - Ale te wszystkie koszule wyglądają tak samo- jęknąłem z niezadowolenia już setny raz w tym dniu. Luhan na mój komentarz tylko pokręcił głową.

 - Ty się po prostu nie znasz, tak samo jak Sehun. On zawsze mówi, że wydaje za dużo na ubrania- westchnął cicho - No nie ważne. Tyle powinno wystarczyć, chodźmy do kasy.

Po wyjściu ze sklepu, skierowaliśmy się do auta by wrócić do domu i szybko zrobić obiad przed tym jak Sehun wróci z pracy.

 - I tak sądzę że przesadziłeś z ilością tych ubrań- powiedziałem, gdy już znajdowaliśmy się w samochodzie.

 - Chciałem ci poprawić humor. Zwłaszcza że odkąd się do nas wprowadziłeś, nie rozmawialiśmy o tym ani razu- oderwał wzrok od jezdni i skierował go na mnie.

 - Nie chcę rozmawiać o tym zdarzeniu.

 - Zdarzeniu?- zapytał zaciekawiony Luhan a ja w tym momencie chciałem strzelić sobie w głowę, za wypowiedzenie tak nieprzemyślanego zdania.

 - T-tak, bardzo się pokłóciliśmy tamtego dnia- modliłem się by Lu uwierzył w moje kłamstwo.

 - Mam przeczucie, że nie mówisz mi wszystkiego, Baek- znowu na mnie spojrzał - Jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi wszystko powiedzieć. Porozmawiamy o tym w domu?

You are my last chance ||Chanbaek||Where stories live. Discover now