48

3.4K 160 18
                                    

- Dać ludziom jedno proste zadanie, a oni nawet w czasie się nie zmieszczą. - rzekła Sanders, kiedy ucichły już wiwaty na cześć Cedrika, który wypłynął ze skarbem (czytaj:. Cho Chang. Nie spodziewałam się, że będą to ludzie) jako pierwszy. Spóźniony około minuty, ale Natalie i tak marudzi. Wciągnęłam głęboko powietrze.

- Czujecie ten optymizm w powietrzu? - zapytałam, komentując wypowiedź Natalie. Ekipa parsknęła śmiechem, włącznie z ciemnowłosą Ślizgonką.

- Nie musicie dziękować. - odparła. - Słyszę jęczenie Fleur. - dodała po chwili.

- Co? To niemożliwe, że ta głupiutka Francuzka skończyła przed Wiktorem. - wychyliłam się za barierkę, żeby zobaczyć co się dzieje.

- A gdzie jej "skarb"? - spytał Nott. - Czyżby został połknięty przez Wielką Kałamarnicę?

- No co Ty. Profesor Dumbledore by na to nie pozwolił. - zaprzeczyła szybko Eva.

- W takim razie gdzie jest? - ciągnął Ślizgon.

- Jak będziesz cicho to się dowiesz - chłopak prychnął obrażony. - Zaraz Bagman przemówi. - wyjaśniła.

- Moi drodzy, panna Fleur nie ukończyła zadania. Zaatakowała ją chmara druzgotek! - objaśnił pokrótce, bo w momencie, gdy zakończył zdanie z wody wyłoniła się głowa Hermiony a zaraz po niej Wiktora (mówiłam, że to dobrana parka), która właśnie wracała do swojego pierwotnego wyglądu. - Proszę państwa, jest i pan Krum ze swoją zgubą! Czekamy już tylko na ostatniego zawodnika!

- Na dobrą sprawę, to możemy już iść - zaczęła Natalie. - Jakoś mi nie zależy na oglądaniu bez powodu wysławianego Pottera po raz kolejny tego dnia.

- O nie, nie, nie. Zobaczyć jego twarz, kiedy przegrywa, to mój dzisiejszy cel. - skomentował Draco z wyższością wypisaną na twarzy.

- Coś w tym jest, Malfoy. - przyznała. Chłopak skinął głową ucieszony, że ktoś popiera jego tok myślenia.

- Dobra, zostajemy. Ale daję mu maksymalnie dziesięć minut. Potem oficjalnie możemy uznać, że zginął. - mruknęłam.

Nie minęło dane dziesięć minut, a z wody wyłoniły się trzy postacie: z wszystkiego wychodzący cało, Ciotter, jego rudy przydupas, Weasley i jakaś mała dziewczynka. Miała taki sam kolor włosów co Célia i Fleur, więc domyśliłam się, że to właśnie była zguba reprezentantki Beauxbatons. Minęło kilka dobrych miesięcy a ja nadal nie przekonałam się do przedstawicieli tej szkoły, nie licząc tej przyjaznej parki; Alexsandry i Barthéléma, przyjaciół laski Mike'a.

- Nie wierzę! - krzyknęłam, aby znajomi mnie dosłyszeli. Widownia oszalała na widok "bohaterskiego" Wybrańca. - Czy on zawsze musi zgrywać takiego bohatera?! Pewnie sędziowie dadzą mu maksymalną ilość punktów, bo znowu chciał ratować świat! Trzymajcie mnie! - załamałam ręce.

- Kurwa. - zawołał zawiedziony Draco, kiedy zobaczył, że Ciotter zostaje zalany gratulacjami.

- Cholerny Potter. - skomentowała Sanders, a Nott i Greve, z którym tu do nas wróciła przytaknęli jej.

Kiedy narzekaliśmy na szczęście Ciottera, ponownie rozbrzmiał głos Bagmana:

- Panie i panowie, - wszyscy ucichli. - uzgodniliśmy już decyzję. Przywódczyni trytonów, Murkus, opowiedziała nam dokładnie, co wydarzyło się na dnie jeziora, i dlatego postanowiliśmy przyznać reprezentantom następujące liczby punktów na pięćdziesiąt możliwych... A więc w kolejności... Panna Fleur Delacour, choć zademonstrowała wspaniałą, skuteczną znajomość zaklęcia bąblogłowy, została zaatakowana przez, jak już wcześniej mówiłem, druzgotki i nie udało się jej dotrzeć do swojej zakładniczki. Otrzymuje dwadzieścia pięć punktów. - widownia zaklaskała, ale ja nie mogłam w to uwierzyć.

Heavy // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now