33

3.4K 168 41
                                    

Kiedy ze stołu zniknęły już wszelkie resztki po uczcie rozpoczynającej nowy rok, po raz drugi tego dnia powstał Albus Dumbledore z widoczną chęcią przemówienia. Wszystkie rozmowy i szmery umilkły, słychać było jedynie wycie wiatru i bębnienie deszczu.

- Moi drodzy! - rozpoczął swoją wypowiedź z typowym dla siebie uśmieszkiem. - Skoro już wszyscy najedli się i napili muszę jeszcze raz prosić Was o uwagę - Nie, że niby jej wcale nie uzyskał, jak tylko ruszył ten swój tysiącletni czarodziejski zadek... - Pragnę Wam przekazać parę informacji. Pan Filch, nasz woźny, prosił mnie - po tych słowach usłyszałam prychnięcie kogoś z naszego stołu. No cóż, naszemu "woźnemu" na próżno by szukać wśród uczniów szacunku do jego osoby... - abym Wam przekazał, że lista przedmiotów zakazanych w obrębie szkoły została w tym roku poszerzona o wrzeszczące jo-jo, zębate frysbiki i niechybiające bumerangi. Pełna lista zawiera chyba czterysta trzydzieści siedem przedmiotów i jest do wglądu w biurze pana Filcha, jeśli któreś z Was zechciałby do niej zajrzeć.

- "W biurze pana Filcha", - powtórzyłam prześmiewczo. Natalie siedząca po mojej prawej cichutko parsknęła śmiechem.

- Jak zawsze pragnąłbym Wam przypomnieć, że żaden uczeń nie ma prawa wstępu do Zakazanego Lasu...

- Nie, chuja, wcale nie dali mi tam szlabanu w pierwszej klasie. - dosłyszałam oburzone słowa Platyniaka.

- ...a uczniowie pierwszej i drugiej klasy nie mogą odwiedzać Hogsmeade. Ważne jest też to, że w tym roku międzydomowe rozgrywki o Puchar Quidditcha nie będą odbywać się w weekendy tak jak zawsze, tylko w czwartki po zajęciach.

- To jakiś żart! - zawołali co poniektórzy zawodnicy różnych drużyn.

- A do tej zmiany doszło - ciągnął dyrektor. - z powodu pewnego ważnego wydarzenia, które będzie trwało od października przez cały rok szkolny, pochłaniając większość czasu i energii nauczycieli, więc potrzebują oni chociażby luźniejszego weekendu. - Co do cholery mają wspólnego nauczyciele, nie licząc pani Hooch, z meczami quidditcha? - Jestem jednak przekonany, że nie będziecie żałować. Mam wielką przyjemność oznajmić Wam, że w tym roku w Hogwarcie...

Paplaninę dyrektora przerwał nagły potężny grzmot. Drzwi Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem. W drzwiach pojawił się jakiś mężczyzna, który opierał się na pokrzywionej lasce, na plecy narzucony miał znoszony i przemoczony prochowiec. Wszyscy automatycznie zwrócili się w jego stronę. W międzyczasie kilka razy błysnęło, jakby dziwny przybysz pobudził swoim przyjściem burzę. Warknął i kuśtykając ruszył ku stołowi nauczycielskiemu. Gdy doszedł do celu, obrócił się w stronę uczniów, aby zmiażdżyć ich wzrokiem i tym samym ukazał nam swoje "niezwykłe" oblicze. Jego twarz wyglądała jak popękana i przeżółkła porcelana, i co najważniejsze - nie miał jednego oka, na jego miejscu znajdowała się szklana proteza, która podtrzymywana była jakimś dziwnym paskiem, który zachodził mu do tyłu głowy. Usta miał obrzydliwie wykrzywione, a włosy rzadkie, przydługie i zaniedbane. Ponownie się obrócił i podał Dumbledore'owi rękę, którą starzec przyjaźnie uścisnął, a potem udał się w stronę wolnego krzesła, które wskazał mu dyrektor.

- Pragnę Wam przedstawić naszego nowego nauczyciela obrony przed czarną magią - Dumbi przemówił pogodnym głosem. - profesora Moody'ego.

Nikt nie zamierzał przywitać nowego nauczyciela oklaskami, jak to bywało wcześniej. Chyba uczniowie nie byli zachwyceni tym, że taki człowiek ma ich czegokolwiek uczyć. Mężczyzna nie przejął się chłodnym przyjęciem... po prostu sięgnął do wewnętrznej kieszeni prochowca i wyjął piersiówkę, mocno z niej pociągając. Stary dyrektor chrząknął, aby ponownie zwrócić na siebie uwagę, po czym kontynuował swój wywód sprzed grzmotu:

Heavy // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now