9

6.7K 252 45
                                    

- Skóra węża. - powiedziałam, a drzwi do pokoju wspólnego Ślizgonów ukryte za głazami otworzyły się z głuchym trzaskiem. Weszłam. W środku było pusto, wszyscy już spali. Ja nie byłam zmęczona, ta historia z Komnatą Tajemnic nie dawała mi spokoju. Właśnie wróciłam z Sowiarni, odbierałam tam list od mojego dziadka, do którego napisałam właśnie w tej sprawie aktualnej sytuacji. Wiedziałam, że chodził tu do szkoły, kiedy pierwszy raz otworzono jej wrota. Jak byłam mała, to opowiadał mi o tym, ale niczego nie umiałam sobie przypomnieć, więc chciałam, aby odświeżył mi pamięć. Chciałam wiedzieć wszystko, bo czułam, że coś się dzieje. Wyjęłam list z kieszeni szaty i usiadłam na kanapie naprzeciwko palącego się kominka. Teraz mogłam wszystko na spokojnie przeanalizować.

Witaj, moja droga.
Wiem, że zależy Ci na informacjach, więc bez ogródek przejdę do sedna sprawy.
Otóż tak, byłem tam pięćdziesiąt lat temu, gdy to wszystko się zaczęło. Przez bestię, którą ktoś wypuścił zginęła wtedy w łazieńce dziewczyna. Groziło nam zamknięcie szkoły, więc musieli znaleźć winnego. Oskarżyli Rubeusa Hagrida, który uwierz mi proszę na słowo, nie był winny wtedy jak i teraz. Znałem go bardzo dobrze, był trochę inny, ale za żadne skarby nie był wstanie nikogo skrzywdzić. A poza tym, dobrze wiesz, że legenda głosi, że tylko potomek Salazara Slytherina jest wstanie otworzyć komnatę, a Hagrid nim nie jest i podejrzewam, że żaden z uczniów też nim nie jest. Ktoś zewnątrz ingeruję w sprawy Hogwartu... Masz rację coś się dzieje, coś się zbliża.
Ale nie bój się, bądź dzielna i uważaj na siebie.
Twój kochający dziadek, E.

- ... Twój kochający dziadek, E. - skończyłam czytać. Byłam lekko poddenerwowana. - Kocham go, ale za dużo tu niejasności... Żadnych konkretów. Niby, dziadziuś odpowiedział na wszystkie pytania, ale to tylko rodzi kolejne. - podrapałam się po głowie. - Omówię to z Simonem. On na pewno zrozumie choć trochę więcej niż ja. - popatrzyłam na zegarek; dwudziesta trzecia pięćdziesiąt cztery. - Dzisiaj już na to za późno. Trudno, złapię go jutro po kolacji. Będziemy mieli spokój i dużo czasu na przemyślenia.

***

- I co sądzisz? - zapytałam zniecierpliwiona. Porwałam Simona od razu po kolacji na Wieżę Astronomiczną i kazałam mu przeczytać wiadomość jaką przysłał mi dziadek.

- Czekaj, jeszcze nie skończyłem. - odparł. Przyglądał się pergaminowi jeszcze przez dłuższą chwilę, marszcząc przy tym brwi. To dobrze, oznaczało to, że się zainteresował tym, co czytał.

- Dobra, teraz już skończyłeś, wiem to! - poczekałam chwilę, patrząc na niego w milczeniu. - No powiedz coś!

- Zgadzam się z Twoim dziadkiem i...

- I co? Mówże chłopie! - pospieszyłam go. Wypuścił głośno powietrze i zaczął łaskawie mówić. Nawet w takich momentach lubił się ze mną droczyć.

- To na bank nie jest żaden nauczyciel. Coś mi mówi, że to uczeń albo uczennica, który/ która jest młodszy/ młodsza od nas... I nie robi tego z własnej woli. Zastanawia mnie tylko, czy ta osoba jest do tego zmuszana? Czy może ktoś jej grozi? Czy nawet ktoś nią manipuluje, a ona nawet nie jest tego świadoma...

- Chyba nawet nie będę pytać skąd te Twoje podejrzenia...

- To dobrze - podrapał się po brodzie i przymknął oczy. - Dedukcja. Wydarzenia z tamtego roku mają wpływ na to, co dzieje się teraz. - powiedział szeptem.

Heavy // with Draco MalfoyOnde histórias criam vida. Descubra agora