5

10.1K 341 131
                                    

Stwierdziłam, że pójdę pooglądać trening quidditcha Gryfonów. Oczywiście nie idę tam z jakimś szczególnym celem typu podpatrzeć ich technikę, speszyć ich, czy coś... Po prostu chciałam zobaczyć,  jak radzi sobie mój brat - pochwalił mi się kiedyś na korytarzu, że jest nowym pałkarzem. Szczerze, to Eva wyszła z inicjatywą pójścia na ten trening (jest w nim zakochana od "pierwszego wejrzenia"), a ja nie miałam jakiś większych powodów, żeby się nie zgodzić.

- Myślisz, że mnie... Znaczy... Nas zauważy? - zapytała mnie szczerze zaciekawiona Eva.

- Po pierwsze, nie musisz przede mną ukrywać, że on Ci się podoba, chociaż nie zaprzeczam, nie mam pojęcia, co Ty widzisz w tym półgłówku... Po drugie, nie. Myślę, że będzie zbyt skupiony na grze. - odpowiedziałam.

Podczas tej krótkiej wymiany zdań zdążyłyśmy już niemal dojść pod same trybuny. Wybrałam dla nas drugi rząd od góry, przy filarze. W takim miejscu jednocześnie będziemy wszystko dobrze widziały i nie będziemy wzbudzać jakiegoś szczególnego zainteresowania jako dwie Ślizgonki na treningu gryfonów.
Gdy ja byłam totalnie skupiona na grze, szczególnie ścigającego (zostanę nim w drugiej, no, może w trzeciej klasie), a moja przyjaciółka była zapatrzona w każdy ruch Mike'a podleciał do nas jeden z zawodników. Podejrzewam, że kapitan... ostro wkurzony.

- Czego tu niuchacie, parszywe Ślizgonki?!

- Może by tak grzeczniej, kolego?! - zaczęłam się nakręcać. - To już nie można bezkarnie wchodzić na trybuny, kiedy ma się wolne?! Zabronisz mi oglądać postępy mojego brata?! Ach, a może nawet nie mogę przy Tobie oddychać, co?! - Wstałam. - Jak Wy możecie się dziwić, że Ślizgoni Was tak traktują?! - Atmosfera robiła się serio gęsta. Zaczęłam wymachiwać pięściami w każdą stronę. - Widzisz Ty w ogóle Wasze nastawienie?! Tak od razu z mordą do nieznanych Ci pierwszoklasistek?! - W tym momencie poczułam drżącą dłoń Evy na moim ramieniu.

Zrozumiałam ten przekaz. Przesadziłam i miałam się opanować... Chłopak ewidentnie się speszył. Wymamrotał jakieś przeprosiny, po czym zawrócił i odleciał na swojej miotle w stronę reszty drużyny. Potrzebowałam ochłonąć - zrzuciłam nawierzchnią szatę i usiadłam, głęboko oddychając.

- I jak gram, agresatorko? - Tak, tak, to Mike. Podleciał do nas, kiedy ogarnął sytuację.

- Popracuj jeszcze nad techniką i równowagą na miotle... Chyba, że chciałeś usłyszeć same pochwały, to zapytaj Owieczki, która siedzi obok.

- Jasne... - spojrzał tylko przelotnie na czerwoną jak burak Shawn​. Czułam, że dziewczyna zaraz się na mnie wydrze... Albo po prostu przestanie się odzywać w ramach jej "teatralnego focha". Wybrała opcję drugą, więc w milczeniu powróciłyśmy do pokoju.

***

Dzisiaj na zajęciach z Filtwickiem mieliśmy przećwiczyć wszystkie zaklęcia, jakie do tej pory poznaliśmy dzięki jego wysokiej (taki żarcik, bo gościu na serio chyba nie ma nawet metra wzrostu) jegomości. W sumie, jak dla mnie ekstra. Myślę, że zdobędę trochę dodatkowych punktów dla Ślizgonów.

Wingarium Leviosa. - Uniosła się przede mną moja książka do eliksirów. - Flippendo. - przesunęłam regał z księgami stojący niedaleko mnie. - Lokomotor ławka. - poruszyłam w tył i w przód swoją ławkę. Następnie rozlałam trochę tuszu na blat. - Tergeo. - I ani śladu po brudzie. I tak dalej... Wszystko udawało mi się za pierwszym razem.

- Gratulację, panno Trevelyn. Zdobyła Pani dwadzieścia pięć punktów dla Slytherinu. Bezbłędna praca, moja droga. - w końcu nauczyciel docenił moje starania.

- Dziękuję bardzo. - I już wiem, że nic nie zepsuje mi tego dnia. Uwielbiam, kiedy wychodzi mi to, co lubię robić, a jeszcze bardziej jestem usatysfakcjonowana, gdy ktoś to docenia.

Heavy // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now