19

5K 207 292
                                    

Na lekcji transmutacji, którą mieliśmy z Gryfonami czułam na sobie mordercze spojrzenie Milce. Sama się prosi, żebym dokończyła swoje dzieło! Przez nią pokłóciłam się z Mikkelsenem - twierdził on, że zaareagowałam za ostro i, że powinnam ją przeprosić, a ja oczywiście go wyśmiałam. No bo jakby inaczej?

- Na litość boską! Milce, ogarnij się! - zawołała oburzona Eva jednocześnie, wstając z ławki, którą dzieliła z Moniką. Wszyscy obecni w sali jak jeden mąż popatrzyli się zaskoczeni na blondynę. Kiedy dziewczyna spostrzegła zaciekawienie w oczach widowni wyjaśniła co miała na myśli naskakując na Gryfonkę: - Zasłużyłaś sobie. Nie rozumiesz? - pytanie rzecz jasna było zadane retorycznie. Alice tylko prychnęła.

- Skończyłyście? - zapytała oburzona McGonagall. Eva pokiwała głową i ponownie zajęła swoje miejsce. - Dobrze, bo następnym razem za taką akcję będę odejmowała punkty. A teraz wracać do pracy. - powiedziała surowym tonem.

Byłam zdziwiona interwencją Shawn, nie spodziewałam się tego po niej. Odwróciłam się w jej stronę i szepnęłam bezgłośne "dzięki" - kiwnęła głową. Spokojnie mogę stwierdzić, że to pierwszy krok do naszej ugody. Mile mnie zaskoczyła... Żeby taką akcję odwalić na zajęciach Ropuchy. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do czytania dzisiejszego tematu lekcji z podręcznika.

***

Spokojnie jadłam sobie zapiekankę, kiedy Zoey dźgnęła mnie widelcem w ramie.

- Życie Ci nie miłe, że przeszkadzasz mi w jedzeniu kolacji? - zapytałam ostro dziewczyny, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.

- Spokojnie! Dziewczyno! Chciałam Cię tylko poinformować, że Twój brat czegoś od Ciebie chce... Cały czas tu spogląda. - odpowiedziała, unosząc dwie ręce w górę w akcie kapitulacji.

- To nie mogłaś normalnie powiedzieć?! Nieważne. - westchnęłam i ciężko wstałam, kierując się w stronę stołów Gryfonów.

W połowie drogi Mike również wstał i ruchem głowy wskazał mi drzwi.
Gdy tylko wrota się za nami zatrzasnęły zwrócił się w moją stronę:

- Masz poinformować rodziców o Twojej nowej znajomości! Jestem ciekawy jak zareagują na wiadomość o tym, że zaprzyjaźniłaś się z chłopakiem, który zaatakował Cię w tamtym roku. Na bank się ucieszą. - powiedział kpiącym głosem. - Masz na to czas do końca tygodnia inaczej ja się tym zajmę i nie powstrzymam się od wspomnienia o Twoich wszystkich szkolnych wpadkach typu bójki i ucieczki z lekcji... - Jak go nie posłucham będę miała przesrane. Chciałam już się odezwać, że zgoda, czy coś w tym stylu, ale widocznie mój braciszek jeszcze nie skończył swojej jakże pouczającej wypowiedzi. - W ogóle co Ci przyszło do głowy?! Zakumplować się z wrogiem?! Przecież i tak by Cię przyjął do drużyny! Po co stanęłaś w jego obronie?! Po co w ogóle złagodziłaś jego upadek?! - wybałuszyłam oczy - Tak, tak, opowiedziano mi wszystko ze szczegółami! I co najlepsze... Idziesz na imprezę, którą on organizuje! Tak, o tym też wiem! - prychnęłam. - Dlaczego moja siostra? - powiedział, patrząc w górę jakby chciał uzyskać odpowiedzi od samego Stwórcy. -  McCommor to ścierwo! - warknął na zwieńczenie swojej wypowiedzi i popatrzył na mnie wyczekująco.

- Po pierwsze - zaczęłam spokojnie. - zrobię jak prosisz i jutro z rana wyślę do rodziców sowę, więc zachowaj moje niesnaski dla siebie. Po drugie, zaatakował mnie tylko w akcie zemsty. Ja na jego miejscu zapewnie postąpiłabym tak samo, ale z lepszych skutkiem, więc nie mam mu tego za złe... W końcu złamałam mu nos. Po trzecie, nie zrobiłam tego po to by mnie przyjęli mnie do drużyny, ale po to by Florianowi nic poważnego się nie stało. Kto wie co by było gdyby Flint go zastąpił... - ciśnienie powoli mi rosło - Dlaczego go obroniłam?! A może dlatego, że jakaś przygłupia podopieczna Twojego, irytującego domu zaatakowała bezbronną osobę podczas treningu?! I to od tyłu! A mówią, że to Gryfoni są tymi odważnymi... Gówno prawda! - jego postawa z każdą chwilą robiła się mniej ofensywna. - Po czwarte, tak idę na tę imprezę, bo jest organizowana na cześć nowych członków drużyny, a z tego co już zdążyłeś powiedzieć, to wiesz, że jednym z nich jestem ja.  - wypuściła głośno powietrze. I dwie ostatnie rzeczy: nie obrażaj w mojej obecności mojego kapitana, i co najważniejsze przestań mnie tak prześladować! Miło mi, że się o mnie troszczysz, ale do cholery, nie musisz wszystkiego o mnie wiedzieć! - uśmiechnęłam się wścibsko, i nie czekając na jego reakcję obróciłam się w stronę Wielkiej Sali (wciąż byłam głodna), udarzejąc przy tym go swoją kitką. Zanim zniknęłam z drzwiami słyszałam jeszcze jak marudzi pod nosem całkowicie zaskoczony moimi słowami.

Heavy // with Draco Malfoyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن