- Och, Malfoy, cicho bądź! - odparła, uderzając mnie w ramię. - Chodź, usiądziemy sobie, to może się uspokoisz. - dodała z uśmiechem. - Słucham, jaką ma książę do mnie sprawę? - zapytała, gdy wygodnie rozsiedliśmy się na trybunach.

- Opowiedz mi coś o Krumie. - powiedziałem trochę bardziej poważnym tonem niż zamierzałem. Na moje słowa rozszerzyła oczy do wielkości galeonów. - No co? Zauważyłem, że dużo z nim przebywasz. - wyjaśniłem zdawkowo. Miałem wrażenie, że Trevelyn się lekko spięła.

- Malfoy, jeśli interesujesz się każdym aspektem życia Wiktora, jak reszta tych przygłupów lub, co gorsza, jesteś jakimś krypto gejem to powiedz mi to teraz, póki jeszcze jakoś zniosę tę informację. - skomentowała wyprutym z emocji głosem. Gdybym coś jadł albo pił, kiedy to mówiła, na sto procent bym się zakrztusił.

- Co proszę? - zapytałem zdziwiony. - Absolutnie nie! - zaprzeczyłem szybko.

- To po jakie licho zadajesz takie pytanie? - Zauważalnie jej ciało się rozluźniło, choć w głosie nadal można było dosłyszeć nutkę pretensji i... strachu? Nie wiedziałem, co odpowiedzieć... Prawdę? Że chce wiedzieć, co ją łączy z tym bułgarskim byczkiem? Że denerwuje mnie to, że tak dużo razem spędzają czasu? Podrapałem się z tyłu głowy, żeby zyskać trochę czasu.

- Po prostu nie chcę, żebyś zmarnowała sobie życie z takim przygłupim mięśniakiem. - odparłem w końcu na jednym wydechu. Zaśmiała się.

- Ja i Wiktor? Hmmm... Nie! - spojrzałem na nią pytająco, taka odpowiedź mi nie wystarczała. - Lubimy się z Wiktorem, mamy kilka wspólnych tematów, ale to wszystko. - uniosłem brew, czekając na dalsze wyjaśnienia. - Ale Ty jesteś ciekawski - zaśmiała się. - Spędzam z nim dużo czasu, bo oprowadzam go po szkole, opowiadam, co i jak u nas oraz poznaję go z innymi uczniami, żeby czuł się bardziej komfortowo w murach naszej szkoły. - wyjaśniła, puszczając mi oczko. Prychnąłem rozbawiony.

- Coś mi się nie wydaję, żeby on Cię tylko lubił... 

- Jakby się tak zagłębić, to masz rację. Kiedy się poznaliśmy, powiedział mi, że mu się podobam czy coś, ale dałam mu wtedy do zrozumienia, że nie jestem nim zainteresowana. - powiedziała, na co się skrzywiłem. - Ale spokojna Twoja głowa, Cytrynko, wiem, że jest taka jedna, co podbiła jego serce. - dodała, czochrając mnie po włosach. Udawałem jakby się to nie zdarzyło, nie chciałem jej psuć humoru no i może mi się to trochę podobało, ale to tylko trochę!

- A co? Mówicie sobie o takich rzeczach? Przyjaźnicie się? - spytałem. 

- Nieee, nie mówimy - przewróciła oczami. - Przyjaźnią bym tego nie nazwała... chyba.

- No to skąd wiesz, o tej jego wybrańce życia? - dopytywałem.

- Oj, Draco, Draco. Czy Ty się nigdy nie nauczysz, że jestem bardzo spostrzegawcza? - zapytała, przybierając jeden z moich ulubionych u niej uśmiechów.

***

- Miło się gada, Platyniaczku, ale pragnę zauważyć, że zaraz jest cisza nocna, a ja jakoś nieszczególnie się palę do zarobienia szlabanu. - powiedziałam, wstając i poprawiając zegarek na lewym nadgarstku, który dostałam od dziadka. - Idziesz? - zapytałam, kiedy Ślizgon nie zareagował na moje słowa, wciąż mając przymknięte oczy i głowę lekko odchyloną do tyłu. Siedząc tak, wyglądał naprawdę przystojnie...

- Skoro też uważasz, że jest przyjemnie to, po co kończyć taki miły wieczór? A poza tym, mówiłem Ci, że nie lubię jak tak do mnie mówisz. - odpowiedział w końcu, ale wciąż się nie ruszył, nie licząc zmarszczenia brwi.

- Jak sobie chcesz. Ja lecę, pa. - rzekłam. Schyliłam się i cmoknęłam go delikatnie w policzek na pożegnanie (miałam wrażenie, że chłopak ledwie zauważalnie drgnął, ale zapewne mi się wydawało), po czym udałam się do zejścia z trybun.

Heavy // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now