50.

154 7 8
                                    

- Ole! Ole, Ole! - wchodząc do szatni słyszę okrzyki kolegów z drużyny i rytmiczne walenie rękami o szafki. Od razu dolanczam do przedstawienia ciesząc się chwila.

Zabawa dzikusow, w tym także muszę podkreślić że mnie, dobiega końca gdy słyszymy huk.
- Co jest? Już zszedlem z boiska.. spoznili się z opalaniem petard. - mówię żartobliwie.

- To nie petarda.. to moja szafka.. - zaczyna niewinnie Bale.

- Co?! -Wszyscy pytamy ze zdziwieniem w oczach. Po paru sekundach ciszy słyszę chisteryczny śmiech, i w cale nie muszę się obracać, żeby wiedzieć, że to..

- Marcelo! To nie jest ani trochę zabawne! - protestuje Bale. Walijczyk na własne życzenie został wymiany przez resztę szatni. Siadam na ławce pod swoją szafka i chowam głowę między kolana, by się trochę uspokoić. Nie mogę się ogarnąć, no po prostu cały trzęse się ze śmiechu. Wszyscy wiedzą jak ja się śmieję.. trudno mnie opanować. Najgorzej jest podczas wywiadów!

- Jest!! - Brazylijczyk kładzie się na podłodze i zaczyna walić o posadzkę pięściami. - Tak mocno w to walnales.. że.. ze zawiasy poszły!! - od tych odgłosów zaczynam się śmiać jeszcze bardziej, tylko że tym razem na głos. Wybucham jak bomba i kładę się na ławce na plecach, kopiac tym samym siedzącego obok mnie Nacho.

- A skrzydło szafki zrobiło puff na ziemię, jak Cris gdy ktoś go dotknie w polu karnym. - Vieira doczolguje się do mnie i klepię mnie w łydke. Ja turlam się z ławki i spadam na ziemię, czemu towarzyszy kolejny huk.

- Karny! Sędzio.. karny!! - wyduszam z siebie, łapiąc się za nogę. - Czerwona kartka! Dla niego, niego i niego..! Od razu dla wszystkich! - teraz to ja wale pięścią w podłogę.

- Pierwszy raz Ramos nie dostał by czerwonej! - Asensio przejmuje inicjatywę.

- Pewnie już dawno siedziałbym na ławce! - odpowiada Sergio.

Po chwili, gdy się już uspokoilismy, ustawiamy się do wspólnego zdjęcia. Cykamy kilka fotek, w różnych pozach i ustawieniach.

Siadam z wielkim uśmiechem na ławce przed swoją szafką. Chwilę patrzę na zdjęcie napastnika, naklejone na skrzydło mojej szafy. Szczerze.. czasem mam ochotę dorysowac sobie na nim wąsy i nie myśleć że to ja.

Wyciągam telefon i publikuję posta, z fotografią zrobiona wcześniej, na portalach społecznościowych.

- Idę się myć! - oznajmia Marcelo wybiegając do łazienki. Mam ochotę popruc za nim, ale gdy się ogarniam, połowa szatni już zdążyła wyparowac. Super.. muszę czekać na następną kolejkę.. kolejne minuty siedzenia w tym brudzie.

Rozczarowany, wzrokiem wracam do telefonu i odpisuje na pare wiadomości.

- Cristiano.. uśmiech do kamery proszę! - podnoszę głowę do góry z nad IPhone'a. Przed sobą dostrzegam Nacho z walnietym uśmiechem na mordzie z małą Go pro na selfie sticku. Po cholere mu kamera sportowa? Zastanówmy się chwilę.. może dlatego że jest sportowcem?! Ogarnij się Cris.. i nie mów do siebie w myślach.. to chore.

Uśmiecham się i dwoma palcami klepię w herb Realu na koszulce, wykrzywiajac usta w "0", jakbym chciał wykrzyczec: Siiiiiiiiiiiiiii! Zaraz po tym zaslaniam kamerkę dłonią i mówię do kolegi:

- Ty na serio to nagrales? - pytam wyciągając ze swojej szafki czystą koszulkę i spodenki oraz ręcznik z kosmetykami pod prysznic.

- Wszystko?

- Wszysciutenko. - odpowiada, a ja uśmiecham się sam do siebie kręcąc głową.

- Nie publikuj tego nigdzie. - ostrzegam kolegę kiwajac mu przed twarzą palcem. Oczywiście mój uśmiech nadal nie schodzi z twarzy.

Jestem kim jestem, i nic tego nie zmieni...Where stories live. Discover now