46.

124 6 2
                                    

Zdyszany wbiegam do szatni jak poparzony. Wszystkie pary oczu są odwrócone w moją stronę.
- Hala Madrid.. - mówię by trochę rozładować atmosferę.
- Ja Ci dam Hala Madrid. Dzisiaj już kolejny raz się spozniles. Muszę to gdzieś zapisać, bo to historyczny dzień. - Ramos jednak zamienia to wszystko w żart. Uff.. . Nie będzie zbędnych wykładów.
- Dobra nie marnoj czasu tylko podrzuć jakieś przydatne info. - pospieszam go.
- Na dzisiaj mówisz papa BBC i witasz sie z ABC. Ty jak zwykle na lewym, po części jesteś ukrytą dziewiatka, sam dobrze wiesz co robić, Benzema jest środkowym, a po prawej macie Asensio do pomocy.
- Czyli Zizou oszczędza dzisiaj BBC? Ciekawe. - W tej chwili któryś z chłopaków rzuca piłka w moją stronę, która łapię. Próbuję ją wyczuć kozlujac nią oburacz o podłogę i ścianę.

- Gramy spokojnie, nie szarzujemy.. - W tym momencie Sergio oczywiście spogląda na mnie. Bo przecież z góry wiadomo że ten biegający jak wariat to CR7. Nie może wziąść Marcelo pod uwagę, no bo po co.. ja zawsze byłem i będę tym złym. - Nie marnujemy niepotrzebnie sił, dopiero pod koniec połowy gdy benjaminek będzie zdychac ze zmęczenia możemy napierac pressingiem. Tylko to ma być efektowne panowie, Osasuna ma nie dotknąć piłki. Wszystkim nowym na Stadionie mają kopary opasc.

- To ja proponuję grę skrzydłami, a gdy nam trochę poczyscicie to będziemy schodzić do środka.. - Ramos nie jest przekonany do tego pomysłu.- Z finezją. - dodaję

- Dobra masz mnie. - odpowiada z uśmiechem. - Atakujemy szybkimi kontrami. Z Marcelo na lewej stronie macie stworzyć duo nie do zatrzymania, zrozumiano? Vieira odbiera im piłkę i od razu przyjmujesz od niego a potem napierdzielasz ile sił w tych nogach.. - urywa w pół wypowiedzi. - Właśnie, gdzie jest ten szajbus? - To dlatego nikt nie taza się po podłodze ze śmiechu.. wszyscy spoglądają na mnie.

- Nie patrzcie tak na mnie. Może dorwal się do kiscia bananów? Nie wiem.. to on jest moją nianka a nie na odwrót. - usprawiedliwiam się.

- Fakt. - Ramos zwraca mi honor.

Zrzucam piłkę na stopy i wykonuję "dookoła świata". Po chwili wystawiam piłkę Asensio, a ten główką posyła ją do mnie. Z pierwszej piłki bez przyjęcia oddaje strzał na drzwi dokładnie w momencie, gdy te się otwierają. Vieira wbija do szatni, a na powitanie dostaje footballowka w rękę.

- Aua! - krzyczy.. a po chwili i tak czy siak zaczyna się dlawic śmiechem. - Kto normalny kopie z całej siły piłka w drzwi?!

- To nie było z całej siły. - zaczynam się śmiać.

- Czyli nikt normalny. - odpowiada dwunastka.

- To co? Idziemy panowie po 3 punkty?! - pyta krzykiem Benzema.

Ustawiamy się w kółko i wszyscy obejmujemy się ramionami.

- Uno, dos, tres..! - zaczynam

- ¡HALA MADRID! - krzyczymy

Wychodzimy z szatni eskortowani przez kamerzystow. Szepczemy między sobą na ucho zakrywajac usta rękami, by nikt nie "rozszyfrować" naszych słów. Potem znowu będzie że wyzywamy się od skurwysynow.

Stoimy ustawieni w rzadku czekając na znak do wyjścia.

- Pamiętasz taniec zwycięzców? - pyta się mnie Marcelo tak z dupy.

- Chodzi Ci o " Ai Se Tu Pego"? Jak mógłbym zapomnieć?! - Jak na zawołanie razem z Marcelo wykonujemy nasza stara cieszynke. Cali rozesmiani patrzymy przed siebie. Na wprost nas stoi kamerzysta Real Madrid TV.

- To się nagralo? - Pytam z uśmiechem. W odpowiedzi kamera tylko kiwa się w górę i w dół. Po tym zginam się w pół ze śmiechu. Brazylijczyk korzystając z okazji kładzie ręce na moich plecach i przeskakuje jak przez kozła.

Jestem kim jestem, i nic tego nie zmieni...Where stories live. Discover now