12.

400 21 0
                                    

Gdy wychodziłem z budynku paparazzi oszaleli. Każdy chciał zdobyć materiał na temat mojej kontuzji. Od razu po meczu wypowiadałem się na ten temat : "Gdybym nie był sprawny w 100%, poprosiłbym o zmianę." Nie zamierzam się powtarzać. Rozglądam się po parkingu. Cholera, zapomniałem że auto stoi pod stadionem. Centralnie przede mną zatrzymuje się czarne porshe.

- Wsiadaj! Na co czekasz? Zaraz zjedzą Cię żywcem! - Wszędzie rozpoznałbym ten głos.

Wsiadam do samochodu. Zaciemniane szyby pozwalają mi się odprężyć

- Kogo jak kogo, ale Ciebie bym się tu nie spodziewał. - mówię śmiejąc się sam do siebie.

- Dzięki za te słowa wdzięczności - odezwał się Marcelo

- Stary, wiesz że Cię ubóstwiam.

- Wiem.

Naglę czuję wibracje telefonu. Dzwoni Mendes. Boże.. czemu on zawsze musi mi zawracać głowę?

- Dzwonię do Ciebie już piąty raz! Co się z tobą dzieje?! - mówi mój manager.

- Spokojnie. Nie słyszałem, okej?

- Jakie okej? Chłopie ogarnij ten wypielęgnowany tyłek!

- Tylko nie wypielęgnowany. Dobra,nie mam siły się wykłócać. O co chodzi?

- Masz zaproszenie od samej Jennifer Lopez. Chciała zadzwonić do Ciebie osobiście, ale wielki pan Ronaldo nie raczy podnieść słuchawki!

- Od Lopez? Co ona ode mnie che? Nie będę brał udziału w kolejnym pokazie ani teledysku! Możesz jej to przekazać.

- Jennifer zaprasza Cię na urodziny, ale jak nie jesteś zainteresowany..

- Czekaj, czekaj.. Mówisz impreza.. kiedy?

- 3 dni.

- Tak szybko? Nie no spoko, wpadnę, zadzwonię do niej osobiście.

- Jesteś pewny że chcesz iść?

- A czemu by nie?

- Bo nie widziałeś listy gości.

- A czy to ważne? Dobra muszę kończyć. Hej.

- Hej.. .


Rozłączyłem się. Nie mógł tak od razu? Trzeba był mówić że jest imprezka w Stanach.

- Kto tym razem zawraca Ci dupę? Karolinka...? - pyta się mnie Marcelo poruszając zabawnie brwiami.

- Odczepcie się wszyscy od mojego tyłka! - mówię. - Nie, Jorge dzwonił. Ponoć ta amerykańska gwiazdka zaprasza mnie na urodziny.

- Jaka gwiazdka? Ładna chociaż?

- Jennifer Lopez. Jest spoko babką, fajnie się z nią gada. Z Hugo byliśmy jakiś rok temu na jej koncercie.

- To ty stary masz życie jak w raju! Wszyscy chcą Cię mieć blisko siebie, a w szczególności laski. - rozmarzył się

- Są w tym jakieś plusy. - mówię oblizując wargi

- Tylko niczego nie schrzań. Pamiętaj że masz wspaniałą dziewczynę, syna i kumpla.

- Głupi nie jestem.

I tak jechaliśmy do mojego domu. Całą drogę śmialiśmy się jak opętani. Z Marcelo nigdy się nie nudzę.

Wchodzę do budynku. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy, gdy jestem w salonie, to mój syn śpiący na kanapie.

- Czekał na Ciebie. W końcu tak się zmęczył, że zasnął. - mówi Irina przytulając się do mnie.

- Mieliśmy dzisiaj trochę pokopać. On mi tego nie odpuści..

- Nie łódź się nawet. A ty się nie miałeś czasem oszczędzać? Już nie te lata.. - mówi śmiejąc się

- Bez przesady, jeszcze nie jestem taki stary - mówię jej do ucha.

- Ja idę się wymyć. Nawet nie prubój iść na siłownię, zabrałam kluczyk, nawet ten zapasowy. Wiem, że nie wytrzymałbyś bez sportu, dlatego zapytałam się lekarza o basen...

- To ja idę pływać - mówię całując ją w usta - a, zapomniałbym, w sobotę lecę do Stanów..

- W sobotę czasem nie ma urodzin J Lo?

- No właśnie dlatego lecę. - mówię,uśmiechając się

- Poleciałabym z tobą, ale przez tą galę Złotej Piłki muszę iść w ten weekend na sesję, żebym mogła Cię wspierać na tej ceremonii.

- Kocham Cię - mówię biegnąc w kierunku basenu.

Jestem kim jestem, i nic tego nie zmieni...Where stories live. Discover now