Ta idiotka - Lavender podskoczyła w miejscu i oblała się rumieńcem. Pokazywała tej hinduskiej bliźniaczce - Parvati pod stolikiem swój kompletny horoskop. Najwidoczniej Moody ma rentgen w tym swoim sztucznym oku...

- No więc... - zaczyna zdanie od "no więc", jak on może być dobrym nauczycielem, hmm? - czy któreś z Was wie, jakie czarnoksięskie zaklęcia są najsrożej karane przez nasze kochane Ministerstwo?

Podniosło się kilka rąk. Moody wybrał Rudasa, choć jego szklane oko wciąż przyglądało się głupiej Gryfonce.

- Eee... - zaczął jak zawsze mało inteligentnie Weasley. - mój tata mówił mi o jednym... chyba się nazywa Imperius, czy jakoś tak...

- Ano tak... - profesor potwierdził słowa rudego. - Kto jak kto, ale Twój ojciec na pewno je zna. Kiedyś sprawiło ministerstwu mnóstwo kłopotów. Tak, zaklęcie Imperius. - Dźwignął się na "nogi", otworzył szafkę w biurku i wyjął szklany słój, w którym znajdował się spory, czarno-zielony pająk. Moody włożył rękę do słoja, złapał pająka i pokazał całej klasie, po czym wycelował w niego różdżkę, powiększył go dwukrotnie zaklęciem Engorgio, i mruknął: - Imperio.

Pająk zsunął się z jego dłoni na jedwabistej nici i zaczął się na niej huśtać jak na huśtawce. Wyciągnął nóżki, błyskawicznie je podkurczył, przerywając nić, i wylądował na biurku, po którym zaczął zataczać koła. Różdżka Moody'ego drgnęła, a pająk wylądował na rudej czuprynie Weasleya, który przerażony skomlał jak jakiś pokrzywdzony pies. Kilku Ślizgonów, w tym Dracon, zaśmiali się, na co profesor przeniósł insekta na biurko młodego arystokraty, który próbował nerwowymi ruchami odgonić pająka z swojego otoczenia. Potem profesor poprowadził pajęczaka na moją odsłoniętą rękę, widocznie dostrzegł, że jestem znudzona jego lekcją.

- Proszę go ode mnie zabrać, jestem uczulona. - powiedziałam poważnym głosem, spokojnie obserwując stworzenie. Brak reakcji nauczyciela. Błąd. - Powtórzę, proszę go zabrać, jestem uczulona na jad. - rzekłam już znacznie głośniej, widząc, jak pająk niebezpiecznie się wierci. Nadal nic. Poirytowana spojrzałam wrogo na Moody'ego. - Nalegam. - zamiast spełnić moją prośbę, uśmiechnął się do mnie półgębkiem. O nie! Tego już za wiele. Poderwałam się wkurzona z miejsca i wtedy stało się kilka rzeczy na raz: słój roztrzaskał się na kawałki, nauczyciel obrócił się w stronę swojego biurka, pająk ukąsił mnie tuż przy zgięciu łokcia, syknęłam z bólu, a cała klasa wstrzymała oddech.

- Opanuj emocje, dziewucho! Nie mam zapasowych słoików. - Fuknęłam i z powrotem zajęłam swoje miejsce. Nastała cisza, nikt nie wiedział, co ma powiedzieć, dlatego nauczyciel postanowił kontynuować lekcję. Znów skierował różdżkę na insekta i rzekł cicho: - Mam nad nim całkowitą kontrolę - pająk zwinął się w kłębek i zaczął się toczyć jak piłeczka. - Mogę sprawić, że wyskoczy przez okno, utopi się, wpadnie któremuś z Was do gardła... - mimowolnie prychnęłam. - Przed laty mnóstwo czarownic i czarodziejów znalazło się pod władzą tego zaklęcia - wiadomo, że chodziło mu o czasy świetności Voldemorta. - Ministerstwo miało sporo kłopotów z rozróżnieniem, kto działał zmuszony zaklęciem, a kto z własnej woli. Zaklęcie Imperius można zwalczyć, i ja Was tego nauczę, ale wymaga to siły woli i nie każdemu się udaje. STAŁA CZUJNOŚĆ! - zagrzmiał, aż wszyscy podskoczyli, pomimo to widziałam, że Natalie była bardzo zadowolona z tego, co działo się w sali. Moody chwycił wywijającego koziołki pająka i włożył go do jakiegoś, nowego, mniejszego słoja, patrząc przy tym na mnie swoim szklanym okiem. - Czy ktoś zna jakieś inne? Inne nielegalne zaklęcie? - w momencie kiedy zadał to pytanie, poczułam nieprzyjemne swędzenie na ręce.

- Super, zaczęło się. - mruknęłam, drapiąc się. Na moje szczęście profesor nie usłyszał mnie, bo właśnie wybrał tego ciapowatego chłopaka z Gryffindoru (znowu zapomniałam jak się nazywa) do odpowiedzi.

Heavy // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now