Rozdział Szósty

11.8K 438 43
                                    

- No wreszcie! Ile można czekać? - wpuściłam go do domu.

- Przepraszam, kąpałam się jak widzisz. - wskazałam na Siebie w samym ręczniku.

- Lepiej Ci bez niego, słońce. - położył karton pizzy na komodę obok, zdjął buty, a ja paliłam się z rumieńców. - Idziemy?

- Muszę się iść ubrać, poczekaj na mnie w salonie. - powiedziałam i szybko powędrowałam do pokoju.

Wpadłam jak burza, od razu zrzucając swój wilgotny ręcznik na ziemie. Podbiegłam do szafy i wyjęłam czysty komplet czarnej bielizny i wygodne ubrania. Szarą koszulkę i czarne, krótkie spodenki. Wysuszyłam włosy i wyszłam z pokoju. Aaron siedział rozłożony na kanapie i wybierał film.

- Wybrałeś już? - usiadłam koło niego.

- Chyba ten, co Ty na to? - pokazał mi horror "Nie oddychaj"

- No dobra. - wymusiłam uśmiech i włączyłam film. Aaron zgasił wszystkie światła, a ja już srałam ze strachu. Nie lubię oglądać horrorów.

Na początek wszystko okej, a potem było gorzej. Siedziałam u Aarona na kolanach i tuliłam się do niego. Okrył nas kocem i trzymał mnie w pasie. Ja pierdole, zabiję go chyba za wybranie tego filmu. Nie lubię horrorów, a ten kretyn ,robił to specjalnie.

- Nadal boisz się horrorów, Jasmine? - spytał się.

- Nie. - oparłam głowę o jego ramię.

- Właśnie widzę, przylepo. - zaśmiał się i przyciągnął mnie go Siebie.

Po 15 minutach zachciało mi się spać, już powoli zasypiałam kiedy nagle zadzwonił telefon Aarona. Zeszłam z jego kolan i usiadłam obok.

- Halo? Cześć, co tam? - powiedział biorąc popcorn do buzi.

- Aaron! Wpadniesz do mnie na chatę? - usłyszałam głos Mike. - No wiesz.. Dziewczyny, dziewczyny i dziewczyny! - rozmarzył się.

- Wystarczy mi ta jedyna, którą mam. - on ma dziewczynę? Od kiedy?!

- Haha, jasne!! - zaśmiał się. - Ja kończę, pa! - rzucił krótko i się rozłączył.

- Nic się nie chwaliłeś! - uderzyłam go lekko w ramię.

- Tobie miałem mówić? Przestań.. - objął mnie ramieniem i patrzył w ekran telewizora.

- Zdradzasz ją właśnie. - nie wierze, że ma dziewczynę, która by z nim wytrzymała? Znam go od dziecka. Tak, znam go dość długo. Wrzucał mnie do wody, odrywał głowy moim lalką, ciągnął mnie za moje długie włosy.

- Podoba się jej to. - powiedział zadziornie i cmoknął w nosek. Poczułam na twarzy wypieki moich nieznośnych rumieńców. - Jasmine! Te rumieńce nigdy Ci nie zejdą, haha. - przytulił mnie do Siebie, poczochrał włosy i wrócił do oglądania.

- Zostajesz na noc? - spytałam. - Jest już późno, a poza tym wypiliśmy całą butelkę wódki, Aaron. Zostań lepiej. - poprowadziłam go do swojego pokoju.

- Co Ty taka miła się zrobiłaś? - usiadł na krześle i położył nogi na biurko z jasnego drewna.

- Jeśli dziewczyna jest zbyt miła to: 1. Albo coś knuje. 2. Albo coś ukrywa. 3. Albo jest pijana! - zaśmiałam się. - Zdecydowanie to trzecie. - zdjęłam koszulkę i zostałam w samym staniku. Nie przeszkadzało mi to, że on jest w pokoju. W końcu.. Widział mnie nago.

- Co Ty robisz? - spytał i otworzył drzwi od balkonu. Zapalił papierosa i usiadł na fotel.

- Nie podoba Ci się? - usiadłam na niego okrakiem, będąc w samej bieliźnie. Zabrałam mu papierosa i patrzyłam mu w oczy. - Chce jeszcze raz. - powiedziałam poważnie.

- Ale co chcesz jeszcze raz? - zmarszczył brwi. - Chodzi o.. - nie dokończył.

- O Nashville. - zaczęłam całować go po torsie, szyi, szczęce i tak w kółko. Jestem głupia i pijana, a jutro pewnie będę żałować.

- Nie, Jasmine. Jesteś pijana. - wstał zrzucając mnie ze swoich kolan. Poczułam smutek, czemu nie chciał, żebym była z nim blisko? Bardzo go teraz pragnę, najbardziej na świecie. - Nie, kiedy jesteś w takim stanie! - stanął na środku pokoju i zdjął koszulkę. Teraz mogłam patrzeć na jego wyrzeźbione ciało.

- Ale Aaron.. - przerwał mi.

- Nie, kochanie. Żadnych ale. Idziemy spać. - stał w samych bokserkach parę centymetrów ode mnie. - ubrał mnie w swoją koszulkę, a jego dłonie znajdowały się pod nią. Rozpiął mój stanik i rzucił w kąt. Przerzucił mnie przez ramie i miałam widoki na jego tyłek.

- Fajny masz tyłek. - dałam mu mocnego klapsa i zaśmiałam się jakbym uciekła z psychiatryka. Nagle poczułam pod sobą miękki materac . Uderzyłam go lekko poduszką, ale zabrał mi ją i na niej położył się obok mnie. Okrywał nas kołdrą i zgasił światło. Przyciągnął mnie do Siebie przytulając.

- Dobranoc. - pocałował w skroń i schował twarz w moje włosy. Czułam ciepło odbijające się od jego ciała. Boże, co on ze mną wyprawia. Mój brzuch zabolał kilka razy kiedy myślałam jak słodko się do mnie uśmiechał, mówił, śmieszne chwile z gimnazjum i dzieciństwa, ale kiedy przypominałam sobie wszystkie kłótnie i akcje w liceum, ból ustępuje.

- Dobranoc. - powiedziałam niepewnie i zamknęłam oczy.

3 godziny później.

- Jasmine.. - usłyszałam głos Aarona. - Jasmine, obudź się, kurwa! - krzyknął.

- Co.. - powiedziałam zaspanym głosem i przetarłam oczy od mrówek, które widziałam ze zmęczenia. - Co się stało? - zapaliłam światełko, ale on od razu je zgasił.

- Bądź cicho i słuchaj. - nikt się nie odezwał tylko słuchaliśmy co się dzieje na dole. Ktoś chodził po moim domu? Kurwa, zapomniałam zamknąć drzwi.

- Czy ktoś tam jest? - powiedziałam poważnie i po cichu wstałam z łóżka.

- Chyba tak, co by wydawało takie odgłosy? - dźwięk stawał się coraz głośniejszy. Aaron ubrał na siebie swoje dresy i po cichu podeszliśmy do drzwi. - Słyszysz jeszcze coś?

- Nie. - teraz opętał mnie strach. Jeszcze gorszy niż oglądaliśmy ten horror. Ja pierdole, co jak to jakiś zbir, który uciekł z więzienia i teraz chce nas zabić? Ja mam plany na przyszłość i nie chcę ich zmarnować przez jakiegoś fagasa, który niszczy mi dom. - Dalej Aaron. - spojrzałam na niego przejętym wzrokiem. Bałam się jak cholera.

Otworzył po cichutku drzwi i rozchylił. Usłyszeliśmy głośmy odgłos jakby ktoś biegł w naszą stronę. Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam. Zamknęłam oczy, aby nie widzieć tego co właśnie ma się wydarzyć. Poczułam brak ciepłej dłoni Aarona. W pokoju było cicho i ciemno. Drzwi się nagle otworzyły, a Aaron śmiał się jak wariat.

- Buffi! Ty bydlaku, co Ty tutaj robisz? - bawił się z psem na środku pokoju. Zapaliłam światło i nie mogłam opanować śmiechu.

- Boże, zapomniałam o własnym psie. - tak, to prawda. Buffi to labrador. Duży, ciemny piesek, który w tym roku będzie miał 3 lata. Staruszek z niego taki.

- Każdemu się zdarza, słońce. - uśmiechnął się do mnie, a ja znów poczułam ból brzucha. To przyjemny ból brzucha, który mógł by mi towarzyszyć cały czas. Ale czy ja się zakochałam? O nieeee, nigdy.

Nigdy nie mów nigdy.





Boziu! Jak ja się cieszę tym tysiącem! Wiem, że to mało i takie tam, ale to moje pierwsze opowiadanie i nie myślałam, że komukolwiek się to spodoba. 💕💕

Jesteś MojaWhere stories live. Discover now