Rozdział Dwunasty

8.7K 320 35
                                    

- Oo, Jasmine! Dawno się nie widzieliśmy! - przywitał mnie Jacob. Chłopak, który w stu procentach pasuje do Victorii. - Bawcie się dobrze! - próbował przekrzyknąć głośną muzykę. 

Skierowałyśmy się w stronę baru i zamówiłyśmy po drinki. Usiadłyśmy na krzesełkach same, a Elias poszedł do swoim kumpli. Śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy, piłyśmy i z czasem rozmawiałyśmy na poważne tematy. Jednak na imprezie pojawiła się osoba z którą, nie mam zbyt dobrych kontaktów i najchętniej jebnęłabym jej w ten ryj, ale jak mówią. "Dziewczyny nie umieją się bić." Yhm.. Jasne! 

- Kogo tu moje oczy widzą?! Stevens w końcu zawitała. - jak usłyszałam ten okropny głos dla moich uszy, od razu opętała mnie złość. Jak jej nienawidzę. 

- Hannah, jak nie mogłaś dostrzec królowy, hmm? - odwróciłam się w jej stronę i posłałam kpiący uśmieszek. 

- Królowej gówna, chyba. - zaśmiała się z swoimi towarzyszkami, chociaż, że to nie było nawet odrobinę śmieszne. - Po co tu przyszłaś? - żuła gumę do żucia z otwartymi ustami. Boże, zabierz ją stąd! 

- Przyszłam się zabawić, może powinnaś nosić okulary? Nie dość, że problemy z pamięcią to i ze wzrokiem. Boże, Hannah! A jak zapomnisz, że na balu zostałaś królową balu? A sorka, nie masz czego zapominać, bo nią nie zostaniesz. - czułam, że jestem pijana. 

- Zostanę ją! A Królem balu będzie Aaron! - śnisz. - On jest mój! - wbiła swojego palca i moją klatkę piersiową. 

- Weź lepiej ode mnie spierdalaj. - wstałam i popchnęłam ją lekko i patrzyłam jak zbiera się z podłogi. Ups.. 

- Szmata! - krzyknęła. 

- Hannah, skończ już te swoje doczepki, bo ja mam już tego serdecznie dość. Mam dość Ciebie i tych pustych latek za tobą, mam dość nawet patrzeć na Ciebie, bo oczy boją. - odsunęłam się od niej i podeszłam do lady, upijając zimną cole. 

- Ale ja nie skończyłam. - pisnęła przeraźliwie, jak małe dziecko. - Zobacz, że to ja wygram ten konkurs i będziesz mi zazdrościć. 

- Ja nawet startować nie będę. - skrzyżowałam ręce i patrzyłam się blondynkę, który kipiała ze złości. 

- J-Jak to?! 

- Nie bawię się w takie rzeczy. 

- Jasne! Bo Ci kurwa uwierzę. Aaron i tak jest mój. Wiesz dlaczego? - zaśmiała się pod nosem. - Bo jestem piękna! - błagam trzymajcie mnie. W tym momencie powstrzymywałam się od głośnego śmiechu. - Bo jestem lepsza od Ciebie we wszystkim!  - ciekawe w czym. 

- Nawet go nie znasz. - zmarszczyłam brwi z jej głupoty. Matko, czy ona serio nie zauważa, że on ją wykorzystuję? 

- A ty znasz? - wiem o nim wszystko. - Sama się z nim przespałaś dwa razy! - ja pierdole, skąd wie!

- Nie wiem o co Ci chodzi. - machnęłam ręką i napiłam się zimnego napoju. 

- Wiesz, że jestem z nimi w paczce i się chwalił. Jaka byłaś beznadziejna, że jesteś słaba i takie tam. - nie wytrzymałam. Podeszłam do niej i uderzyłam jej z otwartej*. 

Podeszłam do przyjaciółki i spytałam się, czy na imprezie jest Aaron. Oczywiście, że jest. On chyba nie opuścił żadnej imprezy. On je uwielbia. Niedługo się uzależni. Siedział jak zwykle w salonie z chłopakami. Byłam zła, bardzo zła. Mam ochotę kogoś zabić. Wiem, że to brzmi strasznie, ale jestem wkurwiona. Kiedy byłam coraz bliżej, zobaczył mnie i poprawił się na fotelu. Jego kumple byli zajęci rozmową.

- Mogę zająć Ci chwilę? - przeleciałam po nim wzrokiem i ruszyłam do wyjścia na dwór. 

- Co jest? - oparł się o ścianę i patrzył na mnie. - Jass, chyba nie jesteś w ciąży?! - uniósł się i podszedł bliżej mnie. - Jasmine, mówiłaś, że nic nie wyjdzie! 

- Nie jestem w ciąży. - Spojrzałam w jego oczy i były pełne strachu. Chłopczyk się boi zostać ojcem.

- Jak dobrze. - wypuścił powietrze z płuc z wielką ulgą. - To co się stało?

- Czemu wszystkim powiedziałeś? - patrzyłam na przejeżdżające samochody. 

- Co? O czym? - zmarszczył brwi i po chwili chyba zrozumiał o co chodzi. - Ach.. - westchnął i usiadł na ławce za mną. 

- Ja nikomu nie powiedziałam. 

- Na pewno! - zaśmiał się pod nosem. - Pewnie od razu powiedziałaś dziewczyną. 

- Nie prawda. Nic nim nie powiedziałam. Victoria dowiedziała się na tej dziwki, Hannah. Na pewno wiesz o którą mi chodzi.. - usiadłam koło niego i oparłam głowę o jego ramie. 

- Tak, wiem.. - powiedział wolno i spojrzał mi w oczy. - Wczoraj wieczorem, siedzieliśmy u Mike, piliśmy i tak jakoś wyszło.. - burknął pod nosem. 

- Teraz w szkole będą uważali mnie za puszczalską. Dzięki. - wymusiłam uśmiech i wstałam z miejsca. Jak zaraz stąd nie wyjdę to go zabiję. - Teraz Hannah wszystkim pieprzy. 

- Raczej z kimś się pieprzy. - prychnął pod nosem i podszedł do mnie. - Nie będą mówić. Spałaś tylko ze mną, prawda? - Oj, mój drogi.. Chciałbyś! Po tobie było 3 innych. Pokiwałam głową potwierdzająco, a on uśmiechnął się na tą wiadomość. - Grzeczna dziewczynka. - objął mnie w tali i przytulił. - Przepraszam. 

- Aj, zamknij się. - wtuliłam się w jego tors. Czemu nasza rozmowa brzmi jakbyśmy byli razem? Tą niesamowitą jednością, którą łączy miłość! Chyba przestanę już pić. 

Aaron POV**

Wiedziałem, że będzie zła, ale to nie moja wina, że tak na mnie działa alkohol. Na szczęście nie chce mnie zabić czy coś w tym stylu, bo bym nie mógł patrzeć na moją księżniczkę. Staliśmy na dworze, wieczorami jest zimno i ja ją podziwiam, że nie zmarzła w tej sukience. Bardzo ładnej sukience. Weszliśmy do środka i każdy poszedł w swoją stronę. Usiadłem na swoim miejscu i miałem najlepsze miejsce na obserwowanie mojej kruszyny. Oczywiście jakieś laski kleiły się do mnie, a ona tańczyła z jakimiś chłopakami. Nawet nie ma prawa jej dotknąć. 

- I co, Aaron? Był szybki numerek z tą laską? 

- Nie, chciała po prostu porozmawiać. - mruknąłem pod nosem i wypiłem swój alkohol. 

- Ciekawe o czym. - zaśmiał się i odwrócił się w jej stronę. - Dasz mi jakiś namiar na nią? Niezła jest. 

- I tylko moja. - posłałem mu uśmiech, który miał go ostrzec, że nie ma jej ruszać. Należy do mnie. Nie do zabawy, ale potrzebuje jej. Potrzebuje jej najbardziej na świecie. 

- Oj, nie bądź taki! Bóg kazał się dzielić! - oburzył się i napił się piwa z butelki. - Idę zagadać. - stanął z kanapy i ruszył w jej stronę. Przygładziłem do ściany za białą koszulkę i uniosłem do góry. 

- Powiedziałem jasno i wyraźnie, że jest tylko moja. Nikt nie ma prawa je ruszyć oprócz mnie rozumiesz? Jeśli ktoś ją dotknie to pożałuję. - warknąłem i puściłem po na ziemie. Złapał się na szyję, która pewnie bolała od uciskania. 

- Dobra! Jest Twoja! - wstał i poszedł na swoje miejsce na kanapie. Spojrzałem w stronę dziewczyny i spotkałem się z jej spojrzeniem. Widziała. Ruszyłem w jej stronę. Pragnąłem jej, ale nie będę zbyt nachalny. Kiedy stanąłem przed nią spojrzałem w jej piękne oczy i podałem rękę. 

- Zatańczysz? - ja jej twarzy pojawił się rumieniec, co powoduje, że niedługo powstanie namiot w moich spodniach. To takie urocze. 

- Oczywiście. - podała mi dłoń i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Przez głowę przeleciała mi jedna myśl, ale to nie możliwe. Nie mogę. Ja się nie zakochuję. Nigdy. 







Niespodzianka! 

Jesteś MojaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon