Rozdział Dwudziesty Trzeci

7.3K 292 55
                                    

On mnie zostawi.. Zostawi mnie samą. Będę sama, bez niego. Nie chce, tak bardzo nie chce go stracić. Nawet jeśli powiem mu o tym, że go kocham. Nie zostanie.. Wyśmieje mnie i bez pożegnania wsiądzie do samolotu.

- Kochanie, obia.. Co się stało? - powiedziała spokojnie i usiadła koło mnie na łóżku. Chciało mi się płakać. Tak mi. - Córuś.. - przytuliła mnie, a ja się rozpłakałam.

- Kiedy wy wróciliście do domu?! - powiedziałam zszokowana.

- W nocy, wtedy kiedy Ty. Czemu płaczesz? - kurwa

- Jest dla kimś więcej.. - potrzebowałam chusteczek, natychmiast.

- Misiu Ty mój.. Powiedz mu.

- Ale to nic nie zmieni.. I tak wyjedzie..

- Ale chyba w depresje nie wpadniesz?! Na świecie jest mnóstwo ładnych chłopców, lepszych od niego. - pogłaskała mnie po głowie.- Znajdziesz jeszcze tego jedynego. Tak jak ja poznałam twojego tatę. - znów zaczynasz?

- Oh, tak.. Pamiętam to doskonale! Pomagał mi ze stratą chłopaka, był to taty przyjaciel. Zostawił mnie dla innej.. A taki był przystojny.. Ale tatuś też niczego sobie.. Stał się moim przyjacielem i teraz mężem.

- Aaron też mi pomagał ze stratą chłopaka, też on był jego przyjacielem. Teraz był moim, ale nigdy nie będzie mężem. - boże, jaka ze mnie desperatka.

- Cholera.. Po co ja tyle gadam.. - prychnęłam pod nosem. - Nie załamuj się, jeszcze kiedyś będziesz szczęśliwa. - byłam teraz szczęśliwa, z nim. - Kiedy wyjeżdża?

- Za miesiąc. - powiedziałam pocichu.

- Kochanie! Nic straconego! Spędź z nim najlepsze chwile swojego życia, nawet jeśli uda Ci się go rozkochać, to istnieją związki na odległość!

- Nie wierzę w nie. - pokręciłam głową.

- Będzie dobrze, zobaczysz. - zobaczę jak wylatuje. - A teraz odpoczywaj, nieźle wczoraj balowaś.

- Coś zrobiłam? - wytarłam łzy i ustawiłam się do pozycji siedzącej.

- Ojj kochanie.. Do domu nie mogłaś dojść, a potem tańczyłaś na wyspie w samej bieliźnie. Pomyśl jaki to musiałbyć szok dla taty, zobaczyć swoją córkę w koronkowej bieliźnie. - zaśmiała się, a ja paliłam się ze wstydu. - Obiad za godzinę. - uśmiechnęła się w moją stronę. Wyszła z pokoju i usłyszałam tylko jak krzyczy.

- Jerry! Wstaw ziemniaki! - usłyszałam zza drzwi.

Położyłam się na łóżku i miałam wyjebane. Dlaczego teraz mi o tym mówi. Chociaż mógłby mi powiedzieć coś innego, ale to głupota i jest to nierealne.

Jasmine, jebnji się w ten pusty łeb.

Zamknęłam oczy, chcąc odpocząć po wczorajszej imprezie chociaż, że jest już koło 16, ale ja uwielbiam spać. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu pod poduszką. Zła chwyciłam go i przyłożyłam do ucha.

- Czego. - warknęłam. Nadal miałam zamknięte oczy.

- Przeszkadzam? - usłyszałam głos Alexis.

- Niee, co Ty.. - powiedziałam przepraszającym tonem. - Co tam?

- Nie uwierzysz! - pisnęła radośnie.

- No mów!

- Jacob zaprosił mnie na randke!! - pisnęła z szczęścia, omg. Ona serio się zakochała. - Jak myślisz?! Podobam mu się???

- Jasne. - prychnęłam pod nosem. - Wcale mu się nie dziwie. Kiedy idziecie? A, i gdzie?

- Nie wiem, powiedział tylko, żebym się ładnie ubrała i przyjedzie po mnie o siódmej. - też tak chce.

Jesteś MojaWhere stories live. Discover now