Rozdział Czternasty

8.1K 301 16
                                    

Obudziły mnie, jasne promienie słoneczne. Mrugnęłam parę razy, aby nie widzieć zamazanego obrazu. Mruknęłam pod nosem i przekręciłam się na drugi bok, gdzie leżała obok mnie jakaś osoba. Nie jestem u siebie? To u kogo? Spojrzałam się na śpiącego chłopaka obok mnie. To Aaron. Jego ręka, swobodnie leżała na moim brzuchu, a gdy wykonałam jakiś ruch, mocno przytulił mnie w pasie i przysunął bliżej siebie. Wcale bym nie potrzebowała kołdry, bo on niego biło mocne ciepło. Czułam jego oddech na jego szyi. Było bardzo przyjemnie i mogłabym tak leżeć wieczność, ale chce od niego wyjaśnień co u niego robię. 

- Aaron? - usłyszałam cichutki głosik, jakby małej dziewczynki. Lekko uniosłam się do góry i poczułam napinające się jego mięśnie.

To była jego siostra. Stała w lekko uchylonych drzwiach i patrzyła na mnie. W sumie to na nas.

- Powiesz mu jak się obudzi, żebyście zeszli na śniadanie? - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Jasne. - powiedziałam cicho, żeby go nie obudzić. Nancy wyszła z jego pokoju, a ja położyłam się. Tak się zastanawiam, czy on śpi? - Śpisz? - szepnęłam cicho.

- Nie. - wymruczał i złożył mi parę pocałunków na szyi. - Jak się stało? - położyłam się na plecach, a on zawisł nade mną, obdarowując czułym pocałunkiem w usta.

- Bardzo dobrze, ale co ja tu robię? - pogładziłam go po policzku i zmarszczyłam brwi. - I czemu jestem w samej bieliźnie? - to też mnie zdziwiło.

- To Ci się nie spodoba, kochanie. - co - Bo wiesz.. Miałem straszną ochotę na Ciebie i tak jakoś wyszło.

- Zgwałciłeś mnie?! - usiadłam na łóżku.

- Żartowałem. Kotek, spokojnie! - powiedział zaspanym głosem i przytulił się do mnie. - Nigdy bym Ci tego nie zrobił. Zwariowałaś? 

- Jasne! Bo Ci, kurwa uwierzę! - wstałam z łóżka, sięgając swoich ubrań, które leżały na krześle przy biurku. - Twoja siostra tu była. - powiedziałam kiedy zakładałam na siebie koszulkę. 

- Ty ją jeszcze pamiętasz? Dawno Cię tu nie było. - prychnął pod nosem i sam zaczął się ubierać. 

- Nie byłam tu od pięciu lat, i oczywiście, że ją pamiętam! - uderzyłam go lekko w ramie. 

- Co chciała?

- Przecież nie spałeś.. - podszedł do mnie bliżej i oparł swoje czoło o moje. - Więc powinieneś  to wiedzieć. 

- Przypomnij mi, nie pamiętam. - musnął swoimi wargami o moje. 

- Za dużo razy przespałeś się z tą suką, Hannah. - wyszłam z jego pokoju, kierując się do kuchni. To, że nie było mnie tutaj bardzo długo, to nie znaczy, że zapomniałam drogę do kuchni. 

- Jasmine! Ej! - wołał za mną. - To nie prawda. - podbiegł do mnie i dorównał mi kroku. 

- Hahaha, ale się uśmiałam! - wymusiłam śmiech i weszłam do kuchni gdzie siedziała siostra największego ruchacza w szkole. - Nawet mi nie mów, że jej nie pieprzyłeś! - zrobiłam krótką przerwę. - Hej, Nancy! Co tam dobrego masz? - usiadłam koło dziewczynki. 

- Grzanki, chcesz? - wzięła talerzyk i nałożyła mi dwie, ciepłe grzanki. 

- Dziękuje. - podziękowałam i ugryzłam pieczywo. 

- Jasmine.. To był raz czy dwa, nie pamiętam! - o, Aaron! Zupełnie o nim zapomniałam. 

- Nie pamiętasz, bo z tyloma laskami się pieprzyłeś! O żadnej nie pamiętasz? - w tej grupce jestem i ja. 

- A co Cię obchodzi z iloma laskami się pieprzyłem? - prychnął pod nosem i się kpiąco zaśmiał. - Mnie to nie interesuje z iloma Ty spałaś, choć i tak wiem, że jestem jedyny! 

- Nie bądź taki pewny! - uniosłam głos. 

- Tak mówiłaś. - widziałam jak się denerwował. 

- Kłamałam. - dopiero ogarnęłam, że świadkiem naszej kłótni jest Nancy. Niech to szlak. - I co mi teraz powiesz? 

Nic nie odpowiedział, tylko patrzył mi się w oczy. Był zły, ale sam powiedział, że go to nie obchodzi, więc luzik. 

- Dziwka, suka, szmata.. - zaczął powoli wymieniać, a teraz to ja czułam jak się denerwuje i do moich oczy napływają łzy. - Ojeju, tylko się nie rozpłacz. - prychnął pod nosem. - Dla Ciebie to nie nowość słyszeć od chłopaków takie słowa prawda, Jasmine? - mój wzrok wylądował na pustym, białym talerzyku, na którym widniały łzy. 

- Coś jeszcze? - spojrzałam na niego. Był uradowany. Cieszył się jak mały chłopczyk z drobnego prezentu. 

- No, w sumie to tak. Dziwka. 

- Dziękuję. - wstałam od stołu i wybiegłam z domu. Jak to boli. To jest ból, którego nie znoszę. Nawet nie wie, jak bardzo mnie rani. 

Do domu mam może z dwadzieścia minut, parkiem. Szczęście, że komórkę mam przy sobie, bo nie mam zamiaru tam nigdy wracać. Wszystko się psuje wtedy, kiedy nie chce. Życie to ja mam chujowe. Nigdy nie znajdę kochającego, męża. Nigdy nie będę mieć dzieci i wymarzonego domu z ogródkiem i psa. Moje życie będzie wyglądać tak; Praca w biurze, dom, praca, dom i tak daje. Może wezmę sobie na jakiś czas psa, ale jak mnie nie polubi jak większość to chłopaków, to mogę przyznać, że mam pecha. Jest rano, bardzo ładna pogoda. Zapomniałam wziąć od niego kurtki, ale nic nie szkodzi, bo jest gorąco, ale jak ja u niego trafiłam to nie mam pojęcia. Musiał mi coś dać, że nic nie pamiętam. Chuj pierdolony. 

- Jasmine? A Ty gdzie? - o boże, o boże, o boże. Jest po dziesiątej ranem i Ty na nogach?

- Yy, mama? - zmarszczyłam brwi. 

- Nie, duch święty! No, gdzie idziesz? - widziałam, że trzyma wiklinowy koszyk. Pewnie była na zakupach. 

- Byłam u Alexis. 

- I tak wcześnie wracasz? No, coś podobnego.. - powiedziała jakby cud się właśnie stał. - Pokłóciłyście się czy co? 

- Nie, po prostu m-miała wyjazd. - uwierz mi proszę..

- To czemu płakałaś? - kurwa, czy czasem nie powinnaś iść na te pierdolone zakupy?

- To przez wiatr, muszę iść. - i ruszyłam w stronę domu. Jakieś pięć minut i byłam już w domu. Trzasnęłam za sobą drzwiami i jak najszybciej chciałam się dostać do swojego pokoju. Zdjęłam buty w kąt i położyłam się na łóżku. 

Chcę o nim zapomnieć, już na zawszę. 

Gdy miałam już zasypiać, usłyszałam dźwięk telefonu. Nawet nie patrzyłam kto dzwoni, bo mam na to wyjebane. 

- Halo. - warknęłam. 

- Jasmine? Co tam, słońce?! - powiedziała entuzjastycznie, Victoria. 

- Cześć, a no w porządku. - zajebiście, kurwa. - A u Ciebie?

- Jak zwykle, jutro do szkółki, cieszysz się?! - boże.

- Mówisz jak moja matka, kiedy zaczynałam pierwszą klasę podstawówki. - prychnęłam pod nosem.

- Już widzę minę Hanah! hahahahaha 

- No, wiesz Victoria.. Przyjdź jutro po mnie przed ósmą, pójdziemy jutro razem. 

- No okej, hahah - cały czas śmiała się jak wariatka. Ach ten dzieciaczek. 

- Super. - rozłączyłam się i przewróciłam się na drugi bok i zasnęłam z myślą, że jutro go tam zobaczę. Najgorszy dzień jaki mógł tyko być. 






Jesteś MojaWhere stories live. Discover now